1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemieckiej, sobota, 02.04.2011

2 kwietnia 2011

W dzisiejszej prasie o debacie wokół szefa FDP Guido Westerwellego oraz o złożeniu przez koncern energetyczny RWE skargi przeciwko przymusowemu odłączeniu od sieci reaktora jądrowego Biblis A.

https://p.dw.com/p/10mEF
Symbolbild Presseschau Deutschland

Aachener Zeitung nie ma współczucia dla Guida Westerwellego:

"Łatwiej władzę zdobyć, niż z niej zrezygnować. Guido Westerwelle nie jest pierwszym politykiem, który nie wie, kiedy odejść. Nie on sam ponosi winę za sytuację w swej partii, choć głównie na nim spoczywa odpowiedzialność za pustkę programową, polityczną nijakość i niepowodzenia FDP. W końcu to on, jako wielki przewodniczący, dawał wyraźnie do zrozumienia, 'kto tu rządzi'. Współczucie byłoby raczej nie na miejscu".

Westdeutsche Zeitung z Düsseldorfu udziela FDP dobrych rad:

"Kpiarze mogliby skrót FDP bez przesady odczytać jako "Fast Drei Prozent" (Prawie Trzy Procent). Jest to może zabawne dla przeciwników FDP, ale nich oni nie zapominają, że FDP była w Republice Federalnej strażnikiem praw obywatelskich, i jako "języczek u wagi" między partiami CDU/CSU i SPD odegrała znaczącą rolę. Jeśli chciałaby w przyszłości powrócić do dawnego splendoru, będzie musiała już wkrótce wszcząć debatę programową. I dlatego powinna jak najszybciej zakończyć dyskusję personalną".

Według Südwest Presse z Ulm FDP ma tylko dwóch młodych polityków, którzy mogliby przejąć schedę po przewodniczącym:

"Gdyby Westerwelle przyznał w czasie wizyty w Chinach, że nie nadaje się na wielkiego przewodniczącego - dla partii byłoby to jedynie etapowym zwycięstwem. Liczba możliwych następców jest tak znikoma, że nie można mówić, iż jest z czego wybierać. Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie się zdecydować między Christianem Lindnerem a Philippem Röslerem. Nikt nie powinien mieć im za złe, że zachowują powściągliwość: nawet, gdyby FDP miała powrócić do dawnego znaczenia - droga do tego celu będzie długa".

Koncerny energetyczne nie dadzą za wygraną

Die Rheinpfalz z Ludwigshafen przypuszcza, że rząd swą decyzją ogłoszenia moratorium napyta sobie biedy:

"Skarga koncernu RWE przeciwko przymusowemu wyłączeniu reaktora jądrowego Biblis A może przysporzyć rządowi w Berlinie nie lada kłopotów, ponieważ ten sprzeciw ma duże szanse na powodzenie. Kanclerz Angela Merkel, która zarządziła trzymiesięczne moratorium na wydłużenie eksploatacji siedmiu starych siłowni, uzasadniła to "szczególną sytuacją zagrożenia" po katastrofie atomowej w Fukushimie. Jeszcze parę miesięcy temu umożliwiła przedłużenie okresu eksploatacji elektrowni atomowych, podkreślając ich wzorowy stan techniczny. RWE na tej wyraźnej sprzeczności opiera swą skargę. Przestój elektrowni atomowej oznacza, że koncern traci dziennie od 700 tysięcy do miliona euro dochodu. Składając skargę chce też dać polityce do zrozumienia, że nie tędy droga".

Darmstädter Echo ze zrozumieniem podchodzi do reakcji koncernu RWE:

"Nikomu by nawet do głowy nie przyszło, że cztery wielkie koncerny energetyczne, będące w Niemczech operatorami elektrowni atomowych, złożą broń bez walki i pogodzą się z ogłoszonym przez rząd trzymiesięcznym moratorium, albo nawet z ewentualnym ostatecznym odłączeniem od sieci starszych obiektów. Dla rozpieszczonych sukcesem koncernów, decyzja rządu po katastrofie reaktora w japońskiej Fukushimie, graniczyła z końcem świata. Wszak polityka atomowa rządu stawia pod znakiem zapytania niezwykle lukratywny interes".

Iwona D. Metzner

Red. odp.:Małgorzata Matzke