1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemieckiej, piątek, 13 listopada 2009 roku

13 listopada 2009

Erika Steinbach nadal zajmuje komentatorów prasy niemieckiej.

https://p.dw.com/p/KVyD

Na łamach wysokonakładowej gazety Bild Erika Steinbach odpowiada na zarzuty szefa dyplomacji w Berlinie, Guido Westerwelle, który uważa ją za przeszkodę w stosunkach polsko-niemieckich:

„Po dziś dzień żaden niemiecki minister spraw zagranicznych nie złożył na masowych grobach ofiar ucieczki i wypędzenia choćby jednego wieńca. Ani na masowym grobie w Malborku, kryjącym szczątki 2116 ofiar ani na grobach w polskim obozie Lammsdorf, Zgoda i Potulitz ani na masowych grobach w Republice Czeskiej, czy w byłej Jugosławii na grobie 11000 niemieckich ofiar obozu Rudolfsgnad, czy 8500 ofiar w Gakowa. Współczucie miejscowej ludności w tych krajach jest często większe i okazywane z większym zaangażowaniem, niż ze strony niemieckiej polityki. Coś tu w Niemczech nie gra. Zadaniem nowego ministra byłaby zmiana nastawienia, zamiast poświęcać własnych obywateli czy organizacje dla zdobycia zaufania sąsiadów.”

Z kolei komentator gazety Mitteldeutsche Zeitung podziela stanowisko szefa niemieckiej dyplomacji:

„Jeśli pani Steinbach, jak ostatnio w przemówieniu w Bundestagu, będzie obstawać przy tym, by sąsiadom Niemiec wreszcie wyłożono, że prawa człowieka obowiązują także wobec niemieckich ofiar, to w Polsce słowa te zabrzmią jak stukot sołdackich butów o bruk. Bez względu na to, jak trudno pogodzić się z tym faktem wypędzonym i ich potomkom, należy zwrócić uwagę, że do wypędzeń nie doszło dlatego, że jacyś źli ludzie nie cierpieli Niemców, tylko wskutek bezprzykładnej, grabieżczej wojny, mającej na celu podbój, którą to w dniu 1 września 1939 roku Niemcy rozpoczęły od napaści na Polskę. To zrozumiałe, dlaczego Westerwelle uważa panią Steinbach za niewłaściwą osobę do prowadzenia dialogu między Niemcami i Polakami. I Westerwelle ma rację.”

Pierwszy zjazd SPD po klęsce w wyborach do Bundestagu

Na łamach dziennika Dresdner Neueste Nachrichten czytamy:

„Zjazd SPD w Saksonii? Powinno to obudzić wspomnienia towarzyszy. Lipsk, kwiecień 1998, koronacyjny zjazd partii kandydata na kanclerza, Gerharda Schrödera. Triumfalny pochód w czerwieni, ale (politycznie) to już prehistoria. Minęły trzy kadencje. Teraz walcząca o egzystencję partia przybywa do Drezna, mając nadzieję na przełom. Po klęsce wyborczej ta niegdyś dumna partia chwyta się brzytwy, by nie popaść w zapomnienie”.

Gazeta Reutlingen General – Anzeiger jest daleka od optymizmu:

„Godesberg uczynił z pełnej zaangażowania, ale politycznie często nieskutecznej partii walki klasowej, jaką była SPD, wielką partię polityczną. 10 lat później Willy Brandt zdobył fotel kanclerza. Pół wieku później SPD stoi znów w obliczu przełomu. Również tym razem zjazd ma nadać kierunek. Lecz Drezno to nie Godesberg. Kciuk wskazuje w dół. Po historycznej klęsce wyborczej z 27 sierpnia partia ma lizać rany. Poważnie poturbowana, tradycyjna partia musi wyjść na prostą. Ale już teraz to się w żadnym wypadku nie uda."

Komentator Neue Osnabrücker Zeitung uważa, że:

„Przyszłe władze partii muszą uporać się z herkulesowym zadaniem. Pośpiech nie jest tu wskazany. Dziedzictwo SPD jest bowiem złożone i trudne do zdefiniowania. W epoce Schrödera partia jednostronnie poszła w kierunku wydajności, a teraz, gdyby przemocą nadano jej kierunek socjalny, to sytuacja by się jeszcze bardziej pogorszyła. Zadecyduje zatem polityczna równowaga”.

jk/me