Komentarz: wojenne groźby Putina
18 lutego 2022Tegoroczna Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa zdominowana jest przez niewypowiedzianą przez Putina groźbę ataku na Ukrainę. Cały świat zachodni nadal wstrzymuje oddech. Rozmieszczenie 150.000 żołnierzy na północnej, zachodniej i południowej granicy z Ukrainą, jak również ruchy floty przesuniętej ze wschodniego akwenu Morza Śródziemnego na Morze Czarne, mówią same za siebie. Nawet jeśli Putin deklaruje, że to wszystko jest czysto techniczną operacją. Wszystkie rosyjskie informacje o rzekomym wycofaniu wojsk nie zostały jak dotąd zweryfikowane. Dlatego nie powinny one prowadzić do popularnej w Niemczech euforii z powodu rzekomej deeskalacji. Putin może dokonać inwazji w każdej chwili.
Fakt, że Putin w ogóle posuwa się do takiej eskalacji, jest również konsekwencją niemieckiej polityki wobec Rosji po zakończeniu zimnej wojny. Charakteryzowała się ona naiwnością i błędnymi ocenami. Już 5 lutego 1997 r. George F. Kennan, nestor polityki USA wobec Rosji, ostrzegał przy okazji decyzji o przyjęciu Polski, Czech i Węgier do NATO, że to pierwsze rozszerzenie Sojuszu na wschód podsyci nacjonalistyczne, antyzachodnie, antydemokratyczne i militarystyczne tendencje polityki rosyjskiej.
Błędna ocena Rosji
Oczywiście była to słuszna reakcja na pragnienie przeważającej większości tych narodów w Europie Środkowo-Wschodniej, by po dziesięcioleciach sowieckiej dominacji NATO zapewniło im ochronę. Ich prawo do suwerenności i swobodnego wyboru sojuszu, zagwarantowane Aktem Helsińskim KBWE z 1975 r. i Kartą Paryską podpisaną zarówno przez ZSRR, jak i Rosję, nie może być poświęcone na ołtarzu bólu z powodu upadku supermocarstwa. Ale głęboka rosyjska potrzeba złagodzenia ekspansji NATO została od tego czasu całkowicie źle oceniona, nie tylko w Niemczech.
I to również pomimo faktu, że prawie dokładnie 15 lat temu na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Putin jednoznacznie przedstawił zaskoczonej zachodniej publiczności, że rozszerzenie NATO na wschód zmusza Rosję do wyposażenia jej arsenału rakietowego w broń, która "przełamie amerykański system".
Przy okazji rosyjskiej inwazji na Gruzję w sierpniu 2008 roku, niemiecka polityka rosyjska w cieniu ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego z ulgą przyjęła fakt, że Putin nie zajął od razu Tbilisi. Zwłaszcza, że w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, za czasów ówczesnego szefa dyplomacji, a obecnie prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, dominował pogląd, że ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili sprowokował inwazję rosyjską z własnej winy. Steinmeier marzył wtedy jeszcze o "partnerstwie modernizacyjnym" z Rosją.
Błędna ocena Putina jako osoby
Podobnie aneksja Krymu w 2014 zaskoczyła "rozumiejących Rosję" niemieckich polityków. Klęska tej koncyliacyjnej polityki (ślepej na bezprawne działania Kremla) opiera się na błędnej ocenie sytuacji Putina i jego skłonności do stosowania siły w celu osiągnięcia swoich celów. Jest on gotów użyć wszelkich środków - w tym militarnych - aby przywócić w Europie byłą sowiecką strefę wpływów. I to z pogardą dla całej architektury traktatowej, która po zimnej wojnie gwarantowała pokój na Starym Kontynencie.
Nawiasem mówiąc, na arsenał Putina składa się również agresywna polityka energetyczna, która politycznie instrumentalizuje zależność od eksportu rosyjskiego gazu. Rządy niemieckie również celowo to ignorowały, twierdząc, że wszystkie kontrakty na dostawy z państwowym Gazpromem to "prywatny biznes".
Ukraińska demokracja jako zagrożenie
Jeśli chodzi o obecną agresję militarną Putina na Ukrainę, to w ostatecznym rozrachunku nie chodzi tylko o wyimaginowane zagrożenie militarne i nie tylko o zaspokojenie posthegemonicznych, wielkomocarstwowych rosyjskich marzeń o potędze. Putin - a przede wszystkim on sam, a nie ludność Rosji - jest zaniepokojony sukcesem demokratycznego modelu rządów na Ukrainie, niezależnie od wszelkich jego niedoskonałości. Funkcjonująca stabilna demokracja na historycznie i kulturowo bliskiej Ukrainie grozi zniszczeniem poparcia dla kleptokratycznej dyktatury Putina. A to jest dla niego nie do zaakceptowania.
Wręcz absurdalne scenariusze zagrożenia ze strony Ukrainy czy NATO wynikają ze starych rosyjskich fobii przed okrążeniem, przed byciem zawsze narażonym na bezpośrednie zagrożenie militarne ze strony zachodnich mocarstw. Tylko one usprawiedliwiają autokratyczny system rządów, który potrzebuje silnego przywództwa, aby wyeliminować wszelką opozycję, aby uchronić się przed tym zagrożeniem.
Obrona wojskowa i sankcje gospodarcze
Władimir Putin może formalnie pozostać na stanowisku do 2036 roku. Do tego czasu jego agresywna polityka presji militarnej nie osłabnie. Przeciwdziałać temu może jedynie Zachód, a zwłaszcza Niemcy, poprzez jednoznaczną obronę militarną i sankcje gospodarcze. Tutaj krzywa uczenia się niemieckiej polityki ma jeszcze duży potencjał wzrostowy. Dyplomatyczne ustępstwa w kluczowych obszarach podstawowych wartości zachodnich, takie jak idea "finlandyzacji" Ukrainy, są całkowicie chybione.
Polityka zagraniczna oparta na wartościach nie może pozwolić na uchylenie prawa Ukrainy do samostanowienia, tym bardziej, że takie ustępstwo byłoby dla Putina jedynie przystankiem do czasu całkowitego politycznego zawłaszczenia tego kraju. Dlatego też rząd niemiecki powinien również jednoznacznie stwierdzić, że Ukraina ma fundamentalne prawo do członkostwa w NATO, nawet jeśli nie jest to obecnie przedmiotem debaty.
Oczywiście należy poszukiwać i wykorzystywać wszystkie kanały dyplomatycznego odprężenia. Cały obszar traktatowej kontroli zbrojeń (żaden z kluczowych traktatów nie jest już obowiązujący, wszystkie wymagają renegocjacji) nadaje się do zastosowania środków budowy zaufania i redukcji zagrożeń we wspólnym interesie. W ten sposób można by traktatowo zmniejszyć fobie zagrożenia Putina. I może on wtedy udowodnić, na ile poważnie podchodzi do kwestii bezpieczeństwa Europy i Rosji.
*dr Jörg Himmelreich, niemiecki prawnik i politolog, profesor Wyższej Szkoły Handlowej w Paryżu (ESCP), Campus Berlin. Po raz pierwszy ostrzegał przed działaniami Władimira Putina w czasopiśmie "Internationale Politik" wydawanym przez Niemieckie Towarzystwo Polityki Zagranicznej już w 2007 roku.