1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Skończmy z finansowaniem wojny Putina

11 marca 2022

Ukraińcy, broniąc swojego kraju, walczą o wolność Europy. W imię tej walki powinniśmy być w stanie wytrzymać w nieco chłodniejszym domu - pisze Joerg Himmelreich*. OPINIA

https://p.dw.com/p/48LZL
Instalacja do wydobycia ropy naftowej
Instalacja do wydobycia ropy naftowej w Tatarstanie (Federacja Rosyjska)Zdjęcie: Yegor Aleyev/TASS/dpa/picture alliance

Prezydent USA Joe Biden wprowadził we wtorek zakaz importu ropy naftowej z Rosji, chcąc zadać "kolejny poważny cios" barbarzyńskiej wojnie Putina w Ukrainie. "My możemy zrobić ten krok, podczas gdy inni nie mogą" - powiedział Biden.

Biden odniósł się w ten sposób do pułapki, jaką stanowi nadmierna zależność od importu rosyjskiej ropy i gazu. Unia Europejska, a przede wszystkim Republika Federalna Niemiec, od 1998 roku brnie w to ryzyko na oślep. Niemcy importują z Rosji 55 procent zużywanego przez siebie gazu ziemnego i ponad 40 procent ropy naftowej.

Zbliżenie poprzez handel?

Od dziesięcioleci lobby niemieckiego przemysłu energetycznego śpiewa pieśń o wolnej od zagrożeń, bo wzajemnej zależności energetycznej z Rosją. Gigantyczne imperium potrzebuje jakoby twardych dochodów w euro tak samo, jak Niemcy potrzebują rosyjskiej ropy i gazu. Pod starym hasłem "zbliżenie poprzez handel" insynuowano również, że będzie to wsparcie dla rzekomych prób reform reżimu Putina. W rzeczywistości reżim został zaakcepotwany tylko po to, by robić dobre interesy.

Pod rządami kanclerzy Gerharda Schroedera i Angeli Merkel niemiecka polityka ślepo tańczyła na melodię Putina. Do akcji włączyli się tak zwani "eksperci" z Oxford Energy Institute, blisko związanego z biznesem, oraz z berlińskiej fundacji Wissenschaft und Politik (SWP), blisko związanej z rządem - podobnie jak wiele innych tak zwanych think tanków. Ostrzeżenia z USA były same w sobie dyskredytowane przez ukryty niemiecki antyamerykanizm. W interpretacji prorosyjskich lobbystów miały one przecież służyć jedynie promowaniu eksportu amerykańskiej energii i amerykańskich interesów.

Ostrzeżenia rządów państw Europy Wschodniej i nielicznych niezależnych naukowców były z miejsca opatrywane etykietą zimnowojennej histerii i ignorowane. Efekt jest taki, że obecnie Republika Federalna znalazła się w pułapce energetycznej, przed którą ostrzegano ją przez dziesięciolecia. A USA muszą po raz kolejny wyciągać kasztany z ognia.

Jörg Himmelreich
Autor komentarza gościnnego Joerg HimmelreichZdjęcie: privat

Wojna Putina za niemieckie pieniądze

Eksport ropy i gazu to główne źródła dochodów Putina, dzięki którym może on prowadzić straszliwą wojnę w Ukrainie. Stanowią one od 30 do 40 procent budżetu państwa rosyjskiego. W 2021 roku tylko eksport samej ropy przyniósł moskiewskim koncernom państwowym około 180 mld dolarów. Każdego dnia przybywa pół miliarda dolarów. Każdego dnia na nowo! Obecnie, ze względu na wyższe ceny ropy naftowej, dochody są jeszcze wyższe. Z kolei eksport rosyjskiego gazu w 2021 roku przyniósł 62 mld dolarów, jak podaje moskiewski bank centralny.

Wojna kosztuje Putina dziennie około miliarda dolarów. Jednak rezerwy walutowe rosyjskiego banku centralnego są obecnie zamrożone, Rosja nie może już zaciągać pożyczek na międzynarodowym rynku obligacji, jej obligacje są na poziomie śmieciowym.

W rosyjskich kręgach energetycznych od dawna mówi się: "Ropa daje pieniądze, gaz daje władzę". Jeśli więc naprawdę chcemy zaszkodzić Władimirowi Putinowi i jego kleptokracji - a nie tylko ludności - należy zmniejszyć ich dochody poprzez wprowadzenie embarga na ropę naftową. Prezydent USA Biden zrobił pierwszy krok, a UE powinna jak najszybciej pójść w jego ślady.

Gazu nie da się przekierować

Z technicznego punktu widzenia takie embargo byłoby dość łatwe do zrealizowania. Rosja zaspokaja mniej niż pięć procent światowego zapotrzebowania na ropę. Światowy rynek ropy naftowej jest dobrze zorganizowany - tankowce mogą rozładowywać swoje ładunki w dowolnym miejscu na świecie. Rosja może nadal sprzedawać ropę Chinom i Indiom, ale tylko po znacznie niższych cenach. Wiele krajów uprzemysłowionych posiada również duże rezerwy ropy naftowej. Niektóre z nich zostały już uruchomione. Zapasy te powinny wystarczyć na kilka miesięcy. A różni eksporterzy ropy naftowej na całym świecie zostaną przekonani do zwiększenia produkcji.

Rozpacz i bezsilność na Ukrainie. Stracili wszystko

Kolejnym krokiem musi być jednak wstrzymanie importu rosyjskiego gazu przez rząd Niemiec i UE. To jeszcze bardziej zaszkodzi Putinowi, ponieważ sprzedaż gazu można skierować na inne rynki tylko w ograniczonym zakresie. Niemiecka Akademia Nauk Leopoldina i znani niemieccy naukowcy uważają, że wstrzymanie importu rosyjskiego gazu jest do zrealizowania również w przypadku Niemiec. Zalecają oni szybkie przestawienie się na pozyskiwanie skroplonego gazu ziemnego (LNG) na rynku światowym. Zwiększona produkcja energii elektrycznej z węgla mogłaby również po części tymczasowo zastąpić gaz. W przypadku ogrzewania domów, gdzie zapotrzebowanie na gaz jest szczególnie wysokie, obniżenie temperatury o zaledwie dwa stopnie mogłoby już przynieść znaczne zmniejszenie zużycia gazu, bez konieczności zamarzania na śmierć z tego powodu.

Zagrożona jest demokracja w Europie

Oczywiście ceny ropy i gazu w Europie Zachodniej będą rosły. Dlatego też należy wspierać obywateli o niskich dochodach, a firmy zwolnić z podatków.

Wobec braku sukcesów militarnych Putin będzie teraz bombardował ludność cywilną w miastach w jeszcze większym stopniu i w jeszcze straszliwszy sposób - tak jak stało się to już w Groznym i Aleppo. Jeśli jednak nadal będziemy finansować te działania, importując gaz i ropę z Rosji, staniemy się współwinni tych zbrodni wojennych. Tylko konsekwentne odrzucenie rosyjskich surowców może doprowadzić do upadku skamieniałego imperium Putina i jego brutalnej kleptokracji. Liberalne demokracje są potężniejsze niż jakakolwiek autokracja. Nie chodzi o nic innego. To musi być dla nas warte każdej ceny.

* Dr Joerg Himmelreich (ur. 1959), niemiecki prawnik i politolog, profesor Wyższej Szkoły Handlowej w Paryżu (ESCP), Campus Berlin. Po raz pierwszy ostrzegał przed działaniami Władimira Putina na łamach czasopisma "Internationale Politik" już w 2007 roku.

Rosyjski opozycjonista: "Od Ukrainy zależy przyszłość Rosji"