1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: odwołana rewolucja

Thurau Jens Kommentarbild App
Jens Thurau
29 czerwca 2018

Czy to by było na tyle? Merkel uratowana? Kryzys rządowy zażegnany? To nie takie proste. KOMENTARZ

https://p.dw.com/p/30ZHb
Belgien - EU-Gipfel in Brüssel - Merkel
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Erd

Czy nie znajdowaliśmy się na skraju przepaści? Czy Markus Söder, Alexander Dobrindt i Horst Seehofer nie przechwalali się, że stawią czoła Merkel jeśli nie podąży kursem tych trzech muszkieterów? Jeśli nie uda się uzyskać w UE tego, co owi dżentelmeni sobie obmyślili? A więc odsyłanie na granicy uchodźców, którzy są zarejestrowani w innych krajach UE? Było tak czy nie? Mowa była o finale, o zwrocie w polityce azylowej. Ci waleczni rycerze stawiali Merkel ultimatum, jakby zapominając, że chodzi o urzędująca szefową rządu.

Kultura powitania odchodzi do lamusa

Jednak szczyt Unii Europejskiej rzeczywiście zadecydował o poważnym zaostrzeniu europejskiej polityki uchodźczej. Bramy do UE są zamknięte, "kultura powitania" odchodzi do lamusa. Populiści na naszym kontynencie wiedzą już, co trzeba robić. Wystarczy pogrozić "politykom establishmentu", a ci spełnią ich wolę. Problem w tym, że w kwestii odsyłania uchodźców na granicy i relokacji imigrantów, a więc w punktach, w których według CSU chodzi o być albo nie być całego kraju, postanowienia szczytu nie wychodzą poza deklaracje intencji. Nie jest wcale jasne, co ma się stać z uchodźcami, którzy zarejestrowani są już w innych państwach unijnych.

Horst Seehofer Parteivorsitz CSU
Seehofer, Söder i Dobrindt (od prawej): "trzech muszkieterów" CSUZdjęcie: picture-alliance/dpa

Ze strachu przed wyborcami

Ale w zasadzie to wszystko jedno. Kierunek wiatru zmienił się już wcześniej - jeszcze przed brukselskim szczytem CSU trąbiła do odwrotu. Skłoniły ją do tego nie argumenty, nie przekonania, nie rzeczowa debata, ale po prostu jedno – sondaż. A według niego wyborcy w Bawarii nie są zadowoleni z kolizyjnego kursu swoich chadeków. Merkel jest w Bawarii bardziej popularna niż ich premier. Trafiony, zatopiony. Bo przecież cały czas w Bawarii nie chodziło o nic innego jak o jesienne wybory do bawarskiego parlamentu i o władzę CSU. Obalenie Merkel wydawało się najwyższym trofeum dla premiera Marcusa Södera. A cała CSU chciała po prostu mieć rację w kwestii uchodźstwa i azylu. Merkel miała przekonać się, że zeszła na manowce. Jak w przedszkolu. Najwidoczniej jednak bawarscy wyborcy przejrzeli tę grę.

A więc teraz wszyscy podkulają ogony i udają, że nic się nie stało. To żałosne. To zwycięstwo populistów, których miało się przecież zdecydowanie zwalczać. Nie będzie dymisji Merkel, nie będzie dymisji Seehofera – tak to przynajmniej wygląda na ten moment. Nie będzie też polecenia szefa MSW, by od poniedziałku odsyłać imigrantów z granicy. Koniec bohaterskiej walki.

Temat zastępczy

Ten kraj ma naprawdę inne poważne problemy – przestarzałą infrastrukturę, zaniedbane szkoły, coraz gorsze zaopatrzenie obszarów wiejskich. Trudną sytuację w sektorze opieki nad seniorami. Umowy śmieciowe. A gdyby tak panie i panowie zechcieli usiąść i zastanowić się jak rozwiązać te problemy? To dokładnie byłby przykład dobrego zarządzania, które Niemcy często z nutką wyższości, oczekują od biedniejszych państw Południa. Niemcy natomiast w ubiegłych tygodniach w pierwszym rzędzie zajmowały się wrzaskliwymi groźbami i ultimatum, które nagle rozpłynęły się w powietrzu. Teraz wszyscy udają jakby to oni wygrali. Niestety szkody, które narobili, odczujemy dopiero po pewnym czasie.