1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Niebezpieczne dążenie Erdogana do wszechwładzy

Elżbieta Stasik17 czerwca 2013

Brutalne usunięcie obozowiska demonstrantów z parku Gezi było chwilowym zenitem polityki Erdogana, odzwierciedlającej jego niebezpieczne dążenie do wszechwładzy, uważa szef Redakcji Tureckiej DW Baha Güngör.

https://p.dw.com/p/18r8Z
Güngör, Bahaeddin Multimediadirektion REGIONEN, MSOE - Türkisch DW2_8172. Foto DW/Per Henriksen 11.10.2012
Szef Redakcji Tureckiej Deutsche Welle, Baha GüngörZdjęcie: DW

Recep Tayyip Erdogan przegapił szansę odwołania się do rozsądku, a tym samym rozładowania sytuacji w swoim kraju. Premier państwa członkowskiego NATO - Turcji zdecydował się na konfrontację ze swoimi politycznymi przeciwnikami, zrezygnował z możliwości szczerego dialogu i powrotu do pokoju. Brutalne usunięcie przez policję w sobotni wieczór (15.06) miasteczka namiotowego, rozłożonego przez demonstrantów w parku Gezi na centralnym placu Taksim, było chwilowym zenitem polityki uprawianej przez Erdogana. Polityki, która odzwierciedla jego niebezpieczne dążenie do wszechwładzy. Bezwzględność wobec demonstrantów, także kobiet, dzieci i starszych ludzi jest bezprzykładna w najmłodszej historii 90-letniej Republiki Turcji.

Erdogan zdaje się nie rozumieć podstawowych zasad demokracji. Pokazał to także w miniony weekend w Ankarze i Stambule podczas dwóch manifestacji swojej rządzącej bezwzględną większością religijno-konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju AKP. Podczas gdy jego sympatycy, wszystkimi stojącymi do dyspozycji środkami lokomocji, byli transportowani na manifestacje, policja Erdogana ponownie rozpędzała demonstrantów w Ankarze i Stambule posługując się gazem łzawiącym i „wzbogaconą” chemikaliami wodą z wysokociśnieniowych armatek wodnych.

Wątpliwości co do przestrzegania prawa międzynarodowego

Fakt, że mimo wszystko do protestujących przyłącza się coraz więcej ludzi, gotowych nawet z narażeniem zdrowia i życia do udziału w demonstracjach, świadczy o tym, iż nie tracą oni odwagi, by w dziś już beznadziejnie spolaryzowanym społeczeństwie, sprzeciwić się dyktatowi AKP. Brutalność policji, gotowej do zaatakowania gazem łzawiącym nawet szpitali i zamienionych w szpitale hoteli, powiększa wątpliwości co do przestrzegania przez rząd Erdogana zasad prawa międzynarodowego.

Erdogan jest zaślepiony swoją wściekłością na partie polityczne i ugrupowania reprezentujące poglądy odmiennego od jego własnych. Stawianie przywódców opozycji na równi z terrorystami, co zrobił przemawiając w tureckim parlamencie, jest dowodem braku respektu wobec przeciwników politycznych. Gazety, radio i telewizję, których nie jest w stanie kontrolować, zabrania albo obkłada drastycznymi karami. Doniesień zagranicznych mediów nie jest w stanie kontrolować. Zarzuca im więc, że są zausznikami aktywnych za granicą wrogów dobrze prosperującej Turcji.

Zagrożenie dla pokojowej koegzystencji islamu i demokracji

Erdogan nie miał przy tym najmniejszego powodu, by aż tak się zagalopować. Tureckiej gospodarce wiedzie się dobrze, turystyka kwitnie, a znaczenie Turcji w regionie przysparza jej wsparcia z zagranicy. Dzisiaj zagrożona jest bazująca na laicyzmie, na ścisłym oddzieleniu państwa i religii, pokojowa koegzystencja islamu i demokracji.

Erdogan nie zdołał osiągnąć statusu znaczącego politycznie, respektowanego w świecie, demokratycznego szefa rządu. Przekonany o przebiciu najpóźniej za dwa lata, w następnych wyborach bajecznego zwycięstwa z 2011 roku, stracił nerwy i cierpliwość. Zbyt irytowała go kierowana wobec niego i z kraju i zagranicy krytyka jego sposobów obchodzenia się z dziennikarzami i wszystkimi myślącymi inaczej.

Europa musi zachować możliwość wywierania wpływu

Co w żadnym wypadku nie może się dzisiaj zdarzyć, to przerwanie rokowań akcesyjnych z Turcją. Unia Europejska, a przede wszystkim Niemcy, nie mogą ryzykować opowiedzenia się po stronie demonstrujących. Europa musi zostawić sobie otwartą furtkę, tak by nadal mogła wywierać wpływ na rozwój sytuacji w Turcji. Bo na szybkie rozładowanie tam atmosfery politycznej nie można liczyć. Główną odpowiedzialność ponosi za to Erdogan, odrzucając szczery dialog z krytykami systemu i przeciwnikami politycznymi.

Baha Güngör / tł. Elżbieta Stasik

red. odp.: Andrzej Pawlak