1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koloński savoir-vivre

Danuta Bronska19 lutego 2009

Jak zachowywać się w czasie wizyty w Kolonii, kiedy przypadnie ona akurat na karnawał? Jak porozumieć się z Kolończykami? Krótki przewodnik...

https://p.dw.com/p/BIii
Zdjęcie: AP

Dialekt kolonski nie jest łatwy i turystom odwiedzającym Kolonię przysparza wiele trudności szczególnie przy nawiązywaniu kontaktu z mieszkańcami nadreńskiej metropolii. Jego specyfika uwarunkowana jest historią miasta. W samej rzeczy jest on mieszanką flamandzkich, holenderskich, francuskich a nawet pruskich wpływów.

Warto więc, odwiedzając mekkę nadreńskiego karnawału przyswoićsobie parę popularnych kolońskich wyrażeń:

Podczas karnawałowych harców nie obowiązuje respekt wobec władzy...
Podczas karnawałowych harców nie obowiązuje respekt wobec władzy...Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Karnawał nazywa się w Kolonii „Fasteloovend” a Kolończycy,szczególnie w okresie karnawałowego szaleństwa nazywają siebie „Kölsche Jecken” czyli „kolońskimi szaleńcami”. „Jeck” jest uniwersalnym określeniem wszystkiego, co odbiega od normy.

Jeld, Jeschäft, jemütlich

Przy każdej okazji używane jest stare kolońskie powiedzonko „Jeder Jeck eß anders”- ”każdy wariat jest inny“. Jest ono świadectwem bezgranicznej tolerancji Kolończyków wobec anomaliów życia i aprobaty wszelakich przejawów indywidualizmu.

Przekonać można się o tym już w pobliskim kolońskim wyszynku zwanym „Weetschaft”, gdzie często prowadzi się na ten temat „jemütliche Jespräche” – czyli miłe pogawędki. W dialekcie kolońskim prawie zawsze spółgłoska „g” zastąpiona jest spółgłoską „j", co dodaje tej gwarze specjalnej melodyki. Tak więc na przykład: „Geld”- „pieniądze” wymawia się jak „Jeld”, zaś „Geschäft”- „biznes” – „Jeschäft“. Już pierwsza wizyta w kolońskim wyszynku uświadamia turyście jak skomplikowany jest ten język.

Kulinarne pułapki

Blutwurst mit Brot auf Teller
Kaszanka to po kolońsku "Flönz"Zdjęcie: illuscope

Studiując jadłospis i kartę z napojami warto wiec zaopatrzyć się w słowniczek z kolońskimi wyrażeniami. Pozwoli on uniknąć wielu wpadek i nieporozumień: „Halve Hahn” na przykład – to nie połowa kurczaka – lecz typowa piwna zakąska: holenderski żółty ser z żytnią bułką i musztardą. Zaś „Lämmische Kiess” nie jest potrawą z jagnięcia lecz serem limburskim, którego odorek określa się eufemistycznie bo nieco z francuska: „limenör”. „Ädäppeltschlot met Wööschjer” to sałatka kartoflana z kiełbaska, „Röggelche” to bułka żytnia, a „Herringsschlot” – sałatka śledziowa. „Himmel un Ähd met Blootwoosch“ to najbardziej znana kolońska potrawa. Jest to podsmażana kaszanka z ziemniakami i przecierem jabłkowym. Serwuje się ją z kwaszoną kapustą zwaną „suure Kappes”. Kaszanka nazywana jest również „Flönz”; kaszanka z cebulką: "Flönz met Musik”- „kaszanka z muzyką”, zaś golonka to„e Hämmche”.

Kölsch nie ma sobie równych

Do specjałów kolońskiej kuchni pije się oczywiście kolońskie piwo zwane „Kölsch” a roznoszą go w okrągłych metalowych koszyczkach kelnerzy zwani „Köbbes”. Do „Kölscha” zamawia się często „Schabau” czyli kieliszek wódki.„Op einem Bein kann mer nit ston“ czyli „na jednej nodze nie ustoisz“ jest hasłem zapraszającym do kolejnej rundki. Jeśli i na tej impreza się nie kończy, mowa jest o „Jesööff” czyli dużym pijaństwie.Wielu miast piwa preferuje reńskie i mozelskie wina.„Kalte Ente” to również kolońska specjalność. Nie jest to oczywiście „kaczka na zimno” lecz mieszanka szampana i białego ryzlinga z plasterkiem cytryny. Jest to typowy koloński trunek preferowany na posiedzeniach karnawałowych – „Karnevalssitzungen”.

Bez Kölscha nie ma zabawy... Kobiety pijäce piwo
Bez "Kölscha" nie ma zabawy...Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Kilka uwag poświęćmy jeszcze kontaktom damsko-męskim. Wszystkie panie w Kolonii, bez względu na wiek, nazywane są „junge Frau”- „młódką” lub „Mädche´“ „dziewczynką”. Pieszczoty- „Feukele”, całusek -„Bützje”, a foremny szczupły tyłek damski -„Müükkeföttche”. Panów ostrzegamy przed podszczypywaniem dam przy kontuarze barowym. Podszczypujących nazywa się pogardliwie „Fööttchesföller”.Kolończycy nie lubią wprawdzie nachalności, ale słyną z dużej tolerancji w sferze intymnych kontaktów. Tu szczególnie w czasie karnawału pokazują zrozumienie dla ludzkich słabości, zaś przychodzące w listopadzie na świat potomstwo – czyli w 9 miesięcy po karnawale - nazywają pieszczotliwie „Fasteloovendspillche”- „karnawałowymi igraszkami”.