1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koń terapeutą: niemiecko-polski obóz chorych na SM

21 sierpnia 2009

W Cottbus-Sielow, w Brandenburgii, odbył się niemiecko-polski obóz hipoterapeutyczny. Uczestniczyło w nim 10 polskich i 10 niemieckich pacjentów cierpiących na stwardnienie rozsiane.

https://p.dw.com/p/J3So
Hipoterapia: obóz w Cottbus-Sielow (20.07. – 29.07.09)
Hipoterapia: obóz w Cottbus-SielowZdjęcie: DW

Przez całe przedpołudnie Lola cierpliwie krąży po maneżu. Reaguje tylko na niezauważalne dla oka wskazówki trenera Thorstena Wollmanna: - „To są konie rasy Haflinger, specjalnie wytresowane na potrzeby hipoterapii. Każdy koń się do tego nie nadaje, a Haflinger, tak jak nasza ośmioletnia Lola i pięcioletnia Minú, są bardzo wytrzymałe i spokojne.”

Jeźdźcami są polscy i niemieccy chorzy na stwardnienie rozsiane: „SM-owcy”, jak sami się nazywają. Każdy z nich spędza codziennie 20 minut w siodle. Roman Safir z Zielonej Góry właśnie skończył swoją jazdę: - „Dobrze się czuję, nie ma żadnych minusów. Zawsze po jeździe dobrze się czuję, konie pomagają. Wszyscy mamy tę paskudną chorobę, może kiedyś będzie lekarstwo. Na razie nie ma.” Tomasz Tadeuszyk, prezes zielonogórskiego stowarzyszenia chorych na stwardnienie rozsiane „Biegusy" jest tego samego zdania: - „To jest jedyny dostępny dla nas lek” – mówi.

Aktywne partnerstwo

Lola i „jej” pacjent – w towarzystwie terapeutki Rocky Ullrich
Lola i „jej” pacjent – w towarzystwie terapeutki Rocky UllrichZdjęcie: DW

Na co dzień członkowie stowarzyszenia jeżdżą w ośrodku jeździeckim Przylep koło Zielonej Góry. Niemieccy pacjenci korzystają z cieszącego się już 35-letnią tradycją ośrodka hipoterapii Cottbus-Sielow. Cottbus i Zielona Góra są miastami partnerskimi, sześć lat temu pełnomocniczka Cottbus ds. niepełnosprawnych Irena Wawrzyniak zainicjowała polsko-niemieckie obozy hipoterapeutyczne.

Raz w roku Polacy przyjeżdżają na 10 dni do Niemiec, dwa, czasami i trzy razy w roku Niemcy jadą do Polski. Anke była chyba na wszystkich spotkaniach: - „Podoba mi się w Polsce. Nie jeździmy tak jak tutaj, w ujeżdżalni, tylko po lesie, chyba, że pada deszcz. Bardzo lubię te jazdy przez las, na świeżym powietrzu.”

W Polsce jeździ się w grupach, w Niemczech pojedynczo, w Polsce koń i jeździec są swobodniejsi, w Niemczech koń prowadzony jest na lonży, jeźdźcowi towarzyszy trener i terapeutka. Są pewne różnice w prowadzeniu zajęć – mówi hipoterapeutka Rocky Ullrich, która zresztą wymienia się doświadczeniami ze swoją polską koleżanką po fachu, Julią. Najważniejszy jest jednak efekt: rozluźnienie mięśni, stymulacja układu nerwowego, korekcja postawy a przede wszystkim kontakt ze zwierzęciem: - „Ciągle jestem pod wrażeniem, kiedy po kilku dniach pacjenci coraz lepiej radzą sobie z wsiadaniem na konia a kiedy zsiadają, coraz częściej pojawia się na ich twarzy uśmiech.”

Wyjście z izolacji

„Jedyny dostępny dla nas lek”: Tomasz Tadeuszak (l.) w towarzystwie Rocky Ullrich i Thorstena Wollmanna
„Jedyny dostępny dla nas lek”: Tomasz Tadeuszak (l.) w towarzystwie Rocky Ullrich i Thorstena WollmannaZdjęcie: DW

Równie ważne jak jazda konna są inne zajęcia, w tym robótki ręczne, terapia wodna w aquaparku „Laguna” w Cottbus, czy tegoroczna nowość: warsztaty pantomimy z zawodowym aktorem. Najważniejsza jest jednak możliwość wspólnego spędzania czasu: - „To, czego nam bardzo brakuje, to kontakty socjalne. W Niemczech chorzy nie czują się tak osamotnieni, bo mają opiekę państwa.

W Polsce jest dużo SM-owców, ale ludzie nie wychodzą na zewnątrz. Traktowani są trochę jak zło konieczne. Są bo są, ale lepiej, jakby ich nie było. Dlatego mamy nasze stowarzyszenie, organizujemy różne wyjazdy na rehabilitację, właśnie hipoterapię, wspieramy się wzajemnie” – mówi prezes „Biegusów” Tomasz Tadeuszyk.

Pół miliona chorych w Europie

Znaczenie hipoterapii będzie rosło – o tym przekonani są zwłaszcza pacjenci: Roman Safir i jego terapeuci
Znaczenie hipoterapii będzie rosło – o tym przekonani są zwłaszcza pacjenci: Roman Safir i jego terapeuciZdjęcie: DW

Według danych „European Journal of Neurology”, liczbę chorych na SM szacuje się w Europie na 500 tysięcy; najwięcej w Niemczech - ponad 120 tysięcy. W 1990 roku, w efekcie reformy niemieckiego systemu opieki zdrowotnej, hipoterapia została skreślona z listy świadczeń opłacanych przez kasy chorych. Koszty terapii w ośrodku Cottbus-Sielow pokrywa finansujące się z datków stowarzyszenie powołane do życia w 1991 roku przez właściciela ośrodka Dietera Pumpę. Jest to pierwsze tego typu stowarzyszenie w landach wschodnioniemieckich.

Polska z około 60 tysiącami chorych plasuje się na trzecim miejscu w Europie, pod względem dostępu do terapii zajmuje przedostatnie miejsce przed Białorusią. Polsko-niemiecki obóz hipoterapeutyczny współfinansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu operacyjnego współpracy transgranicznej województwo lubuskie – Brandenburgia 2007-2013 i programów sieciowych Euroregionu „Szprewa-Nysa-Bóbr”.

Elżbieta Stasik