Język polski w niemieckiej szkole
4 lipca 2006Dla Towarzystwa Niemiecko-Polskiego Brandenburg (DPG) nauka języka polskiego w szkołach regionu przygranicznego od lat jest oczkiem w głowie.
"Jest to dlatego tak ważne, bo Niemcy i Polacy często się tu spotykają, ale nie mogą się porozumieć. Uważamy, że wszędzie, w każdym regionie przygranicznym powinno się uczyć języka sąsiada”- uważa Ruth Henning z DPG w Poczdamie.
Istnieje już wprawdzie prowadzony z powodzeniem projekt “Spotkanie”, dzięki któremu dzieci z kilku brandenburskich podstawówek mają kontakt z językiem polskim, głównie przez zabawę, ale projekt ten koncentruje się przede wszystkim właśnie na spotkaniu, aspekt nauki języka pozostaje w tle. Od nowego roku szkolnego, który zaczyna się w sierpniu, język polski po raz pierwszy będzie dla maluchów normalnym przedmiotem szkolnym.
„Pomysł ten długo nie miał szans powodzenia, bo rodzice musieli się zawsze decydować na wybór między językiem angielskim i polskim. Teraz - i to jest właśnie ta nowość, dzieci mogą się uczyć angielskiego i dodatkowo polskiego jako języka obcego, w tym samym wymiarze godzin jak angielskiego – mówi dyrektorka szkoły “Mitte” we Frankfurcie nad Odrą, Wiebke Tetzlaff.
Pierwszoklasiści, którzy uczestniczą w programie “Spotkanie” mają tygodniowo jedną godzinę lekcyjną więcej niż dzieci z innych klas , nie 20 a 21 godzin. Trzecioklasiści, którzy zaczną uczyć się polskiego jako języka obcego, będą mieli tygodniowo o trzy godziny lekcyjne więcej.
„Kiedy rodzice dowiedzieli się, że dzieci, które chcą się uczyć polskiego nie muszą rezygnować z nauki angielskiego, rezonans był ogromny, zwłaszcza u rodziców przyszłych pierwszoklasistów. Niepokoją się tylko, czy te dodatkowe godziny nie będą dla dzieci zbyt dużym obciążeniem. Ale myślę, że dzieci sobie poradzą. Rozejrzałam się trochę i stwierdziłam, że np. w Bawarii szkoły mają tygodniowo znacznie więcej godzin, niż my, nie widzę więc problemu” - tłumaczy Wiebke Tetzlaff.
Tak rewolucyjny projekt jak wprowadzenie do szkoły nowego, regularnego przedmiotu niesie z sobą oczywiście szereg problemów natury organizacyjnej. I już na przykład szkoły w Guben i Cottbus, które też zamierzały wprowadzić naukę języka polskiego już w nadchodzącym, nowym roku szkolnym, będą musiały poczekać jeszcze rok.
„Ponieważ szkoła we Frankfurcie jest pionierem, musieliśmy stworzyć także oczywiście odpowiednie warunki prawne. Szkoła składa wniosek o tak zwaną “odbiegającą od normy formę organizacyjną” i po zaakceptowaniu jej przez ministerstwo rodzice mają pewność, że dzieci będą mogły kontynuować naukę języka także za rok, dwa i dłużej. A te szkoły, które nie zdążyły się ze wszystkim uporać, ruszą z projektem w przyszłym roku szkolnym” - zapewnia Hannelore Schink z ministerstwa oświaty Brandenburgii.
Problemem jest jeszcze zatrudnienie kompetentnych nauczycieli, także podręczniki. We frankfurckiej szkole uczyć będą polskiego panie, które prowadzą już projekt “Spotkanie”, chwilowo będą korzystały też z dostępnych na rynku materiałów lekcyjnych, ale równolegle pracuje nad ich przygotowaniem Towarzystwo Niemiecko-Polskie i specjalna grupa robocza w krajowym instytucie oświaty Brandenburgii.
„Najważniejsze jednak” – dodaje Wiebke Tetzlaff –„ że możemy dotrzymać rodzicom słowa i dzieci rzeczywiście będą mogły zachować ciągłość w nauce języka. Zacząć w szkole podstawowej a skończyć maturą z polskiego. Gimnazjum im. Karla Liebknechta od lat już oferuje taką możliwość. Cóż, każde miasto ma swoją specjalność, naszą jest nasze położenie. Po paru krokach jesteśmy w innym kraju, z innym językiem i jeżeli nasze dzieci jako dorosłe powiedzą - jestem z Frankfurtu nad Odrą, zrozumiałe, że wielu będzie od nich oczekiwać, że przynajmniej trochę mówią po polsku. Jeżeli będą mówić choć odrobinę więcej, niż tylko trochę, to byłoby przecież wspaniałe”.