1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jak polscy dyplomaci ratowali niemieckich Żydów

9 marca 2020

Co najmniej 214 niemieckich i austriackich Żydów przeżyło Holokaust z pomocą fałszywych paszportów, dostarczanym przez polskie poselstwo w Szwajcarii.

https://p.dw.com/p/3Z5VZ
Co najmniej 214 niemieckich i austriackich Żydów przeżyło Holokaust z pomocą fałszywych paszportów
Co najmniej 214 niemieckich i austriackich Żydów przeżyło Holokaust z pomocą fałszywych paszportówZdjęcie: Instytut Pileckiego

Gdy w 1941 roku grupa polskich dyplomatów w Szwajcarii pod kierunkiem posła RP w Bernie Aleksandra Ładosia rozpoczęła operację wydawania fałszywych paszportów południowoamerykańskich, ich celem było tylko ratowanie Żydów z gett w okupowanej Polsce. Jednak z czasem działania członków tzw. grupy berneńskiej stały się operacją ratowania przed Holokaustem tysięcy Żydów europejskich, w tym wielu niemieckich. Nie miało znaczenia to, że pochodzą z kraju okupanta. Przeważyły względy humanitarne.

Listę 407 nazwisk Żydów niemieckich i austriackich, posiadaczy paszportów sfabrykowanych przez Polaków, przedstawiono w niedzielę (08.03.2020) w Instytucie Pileckiego w Berlinie. 214 z tych osób przeżyło Holokaust – ujawnili współautorzy publikacji pt. „Lista Ładosia”, Jakub Kumoch, kończący właśnie swą misję ambasador RP w Szwajcarii, oraz Monika Maniewska.

„Lista Ładosia” to spis zidentyfikowanych do tej pory 3254 osób, europejskich Żydów, którzy w czasie wojny uzyskali za pośrednictwem polskiego poselstwa w Bernie fałszywe dokumenty państw Ameryki Łacińskiej: Paragwaju, Hondurasu, Peru i Haiti. Publikacja ukazała się pod koniec ubiegłego roku w języku polskim, a potem po angielsku. Przed Berlinem prezentowana była w Warszawie, a także Izraelu, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

„Lista Ładosia” to spis zidentyfikowanych 3254 osób
„Lista Ładosia” to spis zidentyfikowanych 3254 osóbZdjęcie: Pilecki-Institut

Operacja tzw. grupy berneńskiej prowadzona była w latach 1941-1943 we współpracy z przynajmniej dwoma organizacjami żydowskimi i polskim rządem na uchodźstwie w Londynie, który zabiegał też o to, by „paszporty Ładosia” były uznawane przez inne kraje. Dokumenty, najczęściej in blanco kupowano za niemałe kwoty. – Paszport Paragwaju kosztował ponad 500 franków szwajcarskich, a innych krajów nawet do 700 franków. To były duże pieniądze – mówił Kumoch w rozmowie z DW. Płaciły najczęściej organizacje żydowskie i rodziny żydowskie, a rząd polski na uchodźstwie pośredniczył w przekazywaniu pieniędzy.

Paszporty nie dawały gwarancji przeżycia

Według szacunków naukowców sporządzono nawet 5 tysięcy fałszywych dokumentów, nierzadko wystawianych na całe rodziny. Oznacza to, że liczba osób, których próbowała ocalić „grupa berneńska” sięgać mogła od 8 do ponad 10 tysięcy, z których – zdaniem autorów publikacji – od 25 do 45 procent przeżyło wojnę. Znane są nazwiska około 800, przede wszystkim z Polski, Holandii i Niemiec.

Na liście posiadaczy paszportów Ładosia są m.in. znani uczestnicy powstania w getcie warszawskim, jak Cywia Lubetkin, czy Icchak Cukierman, przywódcy oporu żydowskiego ze Słowacji, Francji i Włoch. Jednym z tysięcy posiadaczy „paszportów życia” był późniejszy polski minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld, a także najlepsza przyjaciółka Anne Frank – Hannah „Hanneli” Goslar.

Paszporty zwiększały szanse przetrwania zagłady. Bardziej skuteczne okazywały się na zachodzie Europy. – W Holandii dokumenty te początkowo dezinformowały administrację niemiecką, która potem zdała sobie sprawę z tego, że ci ludzie, posiadacze paszportów, są znakomitą kartą przetargową i po prostu ich trzymali – mówił Kumoch. – Jeśli ktoś z takim dokumentem dotrwał do 1944 roku w obozie koncentracyjnym Westerbork czy Bergen-Belsen, to było bardzo duże prawdopodobieństwo, że nie zostanie deportowany – dodał.

„Paszporty życia” nie gwarantowały przeżycia
„Paszporty życia” nie gwarantowały przeżyciaZdjęcie: Instytut Pileckiego

W okupowanej Polsce dokumenty tożsamości często były ignorowane przez administrację niemiecką, o czym może świadczyć historia izraelskiego pisarza Yehiela De-Nura, opisana w książce Toma Segeva.

De-Nur urodził się w Sosnowcu, jako Jehiel Fajner. Gdy był więziony w Gestapo w Katowicach, jego znajomy przesłał tam fałszywy honduraski paszport, zorganizowany przez polskich dyplomatów w Szwajcarii. Dokument ten miał jednak osobiście na oczach De-Nura podrzeć Adolf Eichmann. De-Nur trafił do Auschwitz. Po wojnie pisał w Izraelu pod pseudonimem Ka-Tzetnik 135633, a w 1961 roku zeznawał na procesie Eichmanna.

Apel o uhonorowanie polskich dyplomatów

Na prezentację „Listy Ładosia” do Instytutu Pileckiego w Berlinie przyjechał jeden z ocalonych z zagłady Uri Strauss. W czasie wojny jako kilkuletni chłopiec mieszkał z rodzicami, niemieckimi Żydami, w Amsterdamie. Rodzinie udało się zdobyć fałszywy paragwajski paszport. Przysłał go mieszkający w Szwajcarii wujek chłopca. Dokumenty Straussów własnoręcznie wypisał polski konsul z Berna Konstanty Rokicki. Prawdopodobnie to on odpowiadał za wydanie połowy fałszywych dokumentów. Uri Strauss zachował paragwajski „paszport życia”. Teraz apeluje, by polscy dyplomaci z „grupy berneńskiej” zostali uznani za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Do „grupy berneńskiej, oprócz Ładosia i Rokickiego należeli także konsulowie Stefan Ryniewicz i Juliusz Kuehl oraz dwaj działacze organizacji żydowskich Abraham Silberschein i Chaim Eiss.

Z historią przedsięwzięcia i losami posiadaczy „paszportów Ładosia” zapoznać się można za zainaugurowanej właśnie stronie internetowej paszportyzycia.pl, zawierającą informacje w języku polskim, angielskim i niemieckim. Jak mówi szefowa berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego Hanna Radziejowska, chodzi m.in. o pokazanie nowej perspektywy na historię Europy Środkowej i Wschodniej oraz opowiedzenie historii do tej pory szerzej nieznanych. „Aby móc rozmawiać o historii, trzeba ją dobrze poznać. To bardzo ważne w budowaniu dialogu” – ocenia Radziejowska.

Według niej opublikowanie i przedstawienie za granicą „Listy Ładosia” pozwala niektórym Europejczykom odkryć losy swych przodków. Tak było w przypadku członka brytyjskiej Izby Lordów Davida Finkelsteina, którego urodzona w Berlinie matka była jedną z posiadaczek „paszportów Ładosia”.