Integracja - nie wiadomo, od której strony się do niej zabrać
29 maja 2013O szczycie ws. integracji obcokrajowców pisze m.in. "Frankfurter Rundschau":
"Nakazem mentalnej otwartości jest, by już dłużej nic nie upiększać. To, że Niemcy chcą być krajem integrującym obcokrajowców jest li tylko deklaracją woli. Największą przeszkodą dla udanej integracji są bowiem uprzedzenia wobec imigrantów i jawny rasizm w znacznej części niemieckiego społeczeństwa. Żadna opiewana teraz kultura przychylnego podejścia do imigrantów nie wymaże serii zbrodni bojówki NSU. Zadaniem szczytu integracyjnego byłoby porozmawianie właśnie o tym".
"Saarbruecker Zeitung" krytykuje, że: "W ujęciu partii chadeckich w dalszym ciągu integracja polega na tym, by ułatwić imigrantom i ich dzieciom naukę języka niemieckiego, żeby nie powiedzieć, tego od nich wymagają. Tylko, że ani w oświacie ani na rynku pracy sytuacja imigrantów pomimo tego się wcale wyraźnie nie zmieniła. I dzieje się tak w czasie, kiedy Niemcy doskonale wiedzą, że brak im specjalistów, a gospodarka bezustannie zapewnia, jak ważny jest napływ cudzoziemców i jak pożądani są imigranci i ich dzieci. Szczyty ws. integracji w Urzędzie Kanclerskim byłyby dobrą okazją, by takie przekonanie zakorzeniło się wreszcie w partii samej pani kanclerz. Lecz szefowa CDU zaprzepaściła tę szansę".
"Aachener Zeitung" uważa, że: "Osoby ze środowisk imigrantów powinny w Niemczech być pracownikami państwowych urzędów i biur magistratów, policjantami, nauczycielami i pracownikami socjalnymi. Wiele do zrobienia w tym względzie mają jeszcze władze federalne, krajowe i komunalne. Minister gospodarki Roessler podkreślał, jak pilnie w gospodarce potrzebni są fachowcy z zagranicy. Ale oni musieliby najpierw opuścić swoją ojczyznę, by znaleźć w Niemczech nowy dom, w którym się czują mile widziani. A poza tym, ani idei integracji, ani prawom człowieka nie odpowiada to, że cudzoziemców przybywających do Niemiec dzieli się na tych mniej lub bardziej pożądanych".
Pomysł otwarcia berlińskiego lotniska-widma dla tanich linii lotniczych
"Die Welt" uważa, że: "Hartmut Mehdorn (nowy menedżer niedokończonego lotniska w Berlinie - przyp. red.) ma zawsze w zanadrzu jakąś niespodziankę. Jeżeli wierzyć temu, co pisze się w mediach, to brytyjski tani przewoźnik Easyjet ma już jesienią br. robić odprawy swoich pasażerów w jednym ze skrzydeł nowego lotniska. To miałoby sporo zalet dla wszystkich. Easyjet już od dawna planuje, by w Niemczech mocniej rozkręcić swój interes oferując więcej rejsów z Berlina. Obecnie Anglicy mogliby ekskluzywnie skorzystać na tym, że kolej codziennie puszcza na trasę pod lotniskiem BER puste pociągi, żeby nie zastały się techniczne urządzenia. Czyli na pewien czas jeździłby ekskluzywny pociąg Easyjet do ekskluzywnego terminalu tych linii. To wielka zachęta dla przewoźnika, który zabiega o klientów ze świata biznesu".
"Maerkische Oderzeitung“ uważa natomiast, że: "Spontaniczne pomysły Mehdorna nie powinny w radzie nadzorczej lotniska za każdym razem wywoływać takiego ferworu, bo wciąż jeszcze budowa portu lotniczego obciążona jest wieloma problemami. Nie wiadomo teraz, czy nowy menedżer chce swymi spektakularnymi propozycjami zręcznie odwrócić uwagę od zastoju na budowie czy faktycznie chce coś ruszyć do przodu. Przyszedł najwyższy czas na generalną koncepcję, co ma się dalej dziać z lotniskiem; tym bardziej, kiedy okazało się, że miesięczne wydatki na ten pustostan wynoszą 20 mln euro.
Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik