1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Im dłużej milczy rząd, tym gorzej dla niego

Malgorzata Matzke27 lipca 2013

W sprawie afery szpiegowskiej NSA zabrał teraz głos prezydent Gauck. Dobrze, że tak się stało - twierdzi prasa

https://p.dw.com/p/19EzT
German Chancellor Angela Merkel listens during the speech of German President Joachim Gauck after the oath of office ceremony at the parliament in Berlin, Friday, March 23, 2012. (AP Photo/Markus Schreiber)
Angela Merkel Porträt OverlayZdjęcie: picture-alliance/AP

"Trzeba było dopiero byłego obywatela NRD, prezydenta Joachima Gaucka, by wyraźniej określić wymiar i wagę afery szpiegowskich NSA i odrzucić bzdurne porównania tej afery z działalnością enerdowskiej Stasi" - pisze "Frankfurter Allgemeine". "W dyktaturach inwigilacja i szpiegowanie poddanych ma na celu gnębienie ich i zastraszanie; ludzie mają wiedzieć, że są obserwowani i podsłuchiwani, żeby zastygali w strachu przed władzą. W demokracji natomiast tajne służby mają gwarantować bezpieczeństwo obywateli i umożliwiać im swobodne życie, wolne od zagrożeń. Prezydent Gauck powiedział z pełną jasnością, że może dojść przy tym do przekroczenia pewnych granic, że potrzebny jest wyostrzony zmysł, co jest jeszcze adekwatne, i że nie może mieć miejsca nadużycie danych osobowych".

"Die Welt" uważa, że "Gdyby Mr. Snowden nie zrobił tego, co zrobił, zabrakłoby tematu na sezon ogórkowy. Rządowi Niemiec trzeba zarzucić, że z uporem lekceważy ten temat. Opozycji można zarzucić, że w swej interpretacji całej afery podtrzymuje mylne wyobrażenie, że przy odrobinie dobrej woli moglibyśmy znów stać się panami wszystkich informacji o nas samych. Teraz dołączył się jeszcze prezydent RFN, zaznaczając, że przez aferę tę uszczerbku może doznać wolność. Żeby coś takiego stwierdzić, nie musiała się aż odzywać głowa państwa. Są tematy, których byłby on bardziej godzien. Internet jest niczym innym jak machiną wolności. Ale właśnie w tej sieci dzień w dzień pozostawiamy odciski palców naszych nawyków. Sukces naszej informacyjnej wolności staje się grobowcem naszej generalnej wolności".

"Chylimy czoła, Panie Prezydencie!" - pisze "Berliner Zeitung". "Pod adresem rządu nie można natomiast czegoś takiego powiedzieć. Co prawda zwierzchnik tajnych służb Ronald Pofalla zapowiadał, że w czwartek wszystko wyjaśni, ale opinia publiczna wie teraz tyle, co i przedtem. A to, co się sprzedaje jako wiedzę, jest mało wiarygodne. Sytuacja się właściwie nie zmieniła. Konserwatywno-liberalna koalicja rządowa podchodzi z cynizmem do tej sprawy, licząc na to, że temat ten opinii publicznej się znudzi. Ale nie chodzi przecież o jakieś drobiazgi, tylko o substancję demokratycznego państwa prawa. Decydującym pytaniem pozostaje więc, czy państwo prawa trzyma się zasad, które samo dla siebie określiło? Czy też może nie?"

"Badische Neueste Nachrichten“ zaznacza, że "Nic nowego nie wyszło na jaw w sprawie działalności NSA na niemieckim gruncie. Co robią amerykańskie służby, ile zbierają danych i jak długo je trzymają, tego w dalszym ciągu nie wiadomo. Twierdzenie tajnych służb, że nie gromadzą milionów danych niemieckich obywateli, stoją w sprzeczności z wypowiedzią ich dawnego szefa oraz informacjami pochodzącymi od Snowdena. Rząd RFN obiecuje wyjaśnienie - będąc jednocześnie zależnym od rządu USA. Dla kanclerz Angeli Merkel i jej wiernego paladyna Ronalda Pofalli jest to dość przykra sprawa w okresie walki wyborczej. Chcieliby odpowiedzieć na pytania, lecz nie mogą. Im dłużej milczy Waszyngton, tym gorzej dla nich".

"Mannheimer Morgen" uważa, że "Nic nie odzwierciedla lepiej fatalnego stanu SPD jak fakt, że czworo spośród pięciorga Niemców powątpiewa w wiarygodność kanclerz Merkel, ale jej przeciwnik polityczny nie zbija na tym kapitału. Polityka nie może być chyba bardziej paradoksalna. Ani wścibstwo Amerykanów, ani zawiniona przez rząd afera z dronami dla Bundeswehry nie są w stanie nadszarpnąć zaufania wyborców do przywódczej siły pani kanclerz. Tak długo jak Merkel, jako najpotężniejsza kobieta w Europie, będzie pewną ręką i bez uszczerbku prowadzić Niemców przez wszystkie wiraże kryzysów, preferencje wyborców nie ulegną zmianie. Problemy spływają po niej jak po gęsi. Wszelkie afery przeczekuje ona ze stoickim spokojem, jak nauczył ją tego jej mentor Helmut Kohl. Wyborcy wiedzą, ile jest ona dla nich warta".

Małgorzata Matzke

Red.odp.: Alexandra Jarecka