1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Idą lata tłuste

2 sierpnia 2010

Niemcy ledwo podnieśli się z kolan po kryzysie, a już eksperci ostrzegają, że czeka ich następna zmora: deficyt specjalistów. Wysokokwalifikowani pracownicy będą mogli stawiać wysokie żądania płacowe, ku zgrozie firm.

https://p.dw.com/p/OZQj
Widoki na zatrudnienie są bardzo dobreZdjęcie: BilderBox

Niemieckie przedsiębiorstwa czeka nowa batalia, z której chyba jeszcze nie wszyscy zdają sobie sprawę. "Jeszcze będziemy przecierać oczy w niedowierzaniu" - ostrzega Karl-Heinz Paque, były minister gospodarki Saksonii-Anhaltu, wykładający ekonomię na uniwersytecie w Magdeburgu. "Czeka nas fundamentalna przemiana na rynku pracy. Są widoki na powtórkę za lat 60." - twierdzi naukowiec, którego cytuje Welt am Sonntag.

Ratunkiem gastarbeiterzy

Deutschland 60 Jahre Kapitel 2 1959 – 1969 Gastarbeiter
Milionowy gastarbeiter Armando Rodrigues przyjechał w 1964 roku z Portugalii ... i dostał motorZdjęcie: picture alliance / dpa

Wtedy w Niemczech było pełne zatrudnienie. Niemcy przeżywały "cud gospodarczy", i ludzie zarabiali z roku na rok coraz lepiej. Firmy na gwałt szukały pracowników. Znalazły ich we Włoszech, Hiszpanii, Grecji, Turcji... Napłynęli gastarbeiterzy. Lecz na rynku pracy zaczęło brakować specjalistów. Obecnie historia może się powtórzyć - przewidują ekonomiści.

Aż nie chce się w to wierzyć, bo jeszcze przed dwoma miesiącami mówiło się o najcięższym kryzysie gospodarczym w historii RFN. Ponad milion ludzi przymusowo pracowało w skróconym wymiarze godzin, w kraju szerzył się strach przed kompletnym załamaniem się rynku zatrudnienia. Ale koniunktura zaczyna się rozkręcać, bezrobocie jest na poziomie 7,6 proc. Niecałe trzy miliony ludzi są bez pracy. Liczba 40,3 mln zatrudnionych to rekord w okresie od zjednoczenia Niemiec.

Jakby mało było wszystkich zewnętrznych czynników wpływających na gospodarkę, obecnie powoli odczuwalne stają się także czynniki demograficzne. Siwe głowy schodzą ze stanowisk pracy i nie bardzo jest kim je zastąpić. Firmy zaczynają wyrywać sobie pracowników, a ci świadomi swojej wartości mogą zacząć dyktować warunki płacowe.

Pod dyktando pracownika

Ingenieure arbeiten am Satelliten in der Montagehalle
Pracy dla wysokokwalifikowanych pracowników jest aż nadtoZdjęcie: Quelle ESA

Jak wyliczył boński Instytut Przyszłości Pracy (IZA) od roku 2013 z rynku pracy co cztery lata znikać będzie netto milion pracowników, jeżeli wyjdzie się od optymistycznego dopływu z zagranicy 200 tys. osób rocznie. Eksperci z placówki Kiel Economics przewidują, że liczba bezrobotnych w roku 2014 wynosić będzie tylko 1,88 mln.

"Spadek bezrobocia może i musi następować wraz z unormalizowaniem poziomu płac" - twierdzi Alexander Herzog-Stein ze związkowego Instytutu Badań Ekonomicznych IMK. "Tylko w ten sposób popyt wewnętrzny stanie się drugim, obok eksportu, filarem rozwoju gospodarczego”

Lecz także ekonomiści nie będący na usługach organizacji związkowych twierdzą, że dobiega już kresu era ciągłego zaciskania pasa, do którego zmuszano pracowników nawet w czasach prosperity przedsiębiorstw. Działo się tak, ponieważ stały wzrost cen pożerał minimalny przyrost płac. Od początku lat 90. płace realne niewiele wzrosły, w latach 2004-2008 wręcz spadły, pomimo, że w tym czasie gospodarka przeżywała rozkwit. Było to unikalne zjawisko w dziejach RFN.

Ciężkie czasy dla pracodawców

14.07.2009 DW-TV MIG Made in Germany ingenieure
Młodzi ludzie nie muszą martwić się o pracę, pod warunkiem, że mają wykształcenieZdjęcie: DW-TV

Teraz mają nadejść lepsze czasy. "Od roku 2013 płace mogą wzrastać nawet o ponad 3 proc. " - twierdzi Jonas Dovern z Kiel Economics. Ekonomista, należący do grona rządowych "mędrców", prof. Peter Bofinger uważa, że "3-procentowy wzrost płac byłby rozsądnym kursem dla gospodarki". Jak wynika z obliczeń Kiel Economics, którymi dysponuje "Welt am Sonntag", już od roku 2012 płace będą znacznie wzrastać , w roku 2013 powinny zwiększyć się o 4,3 proc, w roku 2014 nawet o 4,9 proc.

Są to zupełnie nowe rzędy wielkości. W minionym tygodniu Federalny urząd Statystyczny podał dane na temat rozwoju płac w okresie minionych 5 lat. Jeszcze najlepiej powodziło się ludziom pracującym w przemyśle, ich płace rosły przeciętnie o 2,6 proc. W hotelarstwie i gastronomii podwyżki wynosiły ok. 1,4 proc. Jeżeli uwzględni się przy tym inflację, oznacza to, że wielu pracowników w Niemczech realnie miałoi mniej w portfelu, czyli siła nabywcza także spadła.

Inżynierów nie boli głowa

Specjaliści potwierdzają, że wysokokwalifikowani specjaliści nie muszą się martwić o pracę. "Wśród inżynierów mamy już de facto pełne zatrudnienie" - zaznacza Michael Schwartz z zarządu Związku Niemieckich Inżynierów (VDI). Są bardzo poszukiwani, bo jak podaje VDI na rynku brakuje prawie 36 tysięcy tych specjalistów.

Firmen werben um Ingenieure - Ingenieursmangel
Niemieckie firmy szukają 36 tys. inżynierówZdjęcie: picture-alliance/dpa

Kwestie płacowe negocjowane są w Niemczech przez pracodawców i związki zawodowe. Wynik negocjacji o zbiorowe umowy płacowe uwzględnia zawsze także sytuację koniunkturalną, tak że nie można ich przewidzieć na podstawie matematycznych wyliczeń.

Zrzeszenia pracodawców branży metalowej nie chcą też nic prognozować na przyszłość w odniesieniu do zmieniającego się rynku pracy. Pracodawcy zasłaniają się argumentem, że "niemiecka gospodarka jeszcze nie osiągnęła poziomu przedwojennego". Ale tendencja i związane z nią przemiany rynku pracy, które już teraz można nazwać historycznymi, widać jak na dłoni. "Pozycja wyjściowa ludzi walczących o wyższe płace będzie o wiele lepsza". - twierdzi Hilmar Schneider, dyrektor instytutu IZA. "Braki ludzi na rynku pracy będą tak bolesne, że teraz nie można sobie tego w ogóle wyobrazić".

WamS / Małgorzata Matzke

red.odp.: Alexandra Jarecka