1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Horror w zamkniętych zakładach poprawczych

Malgorzata Matzke11 lipca 2013

W ostatnich dniach głośno zrobiło się wokół zamkniętych placówek poprawczych należących do spółki Haasenburg w Brandenburgii. Zarzuty: poniżanie, bicie i krępowanie podopiecznych. Troje wychowawców już zwolniono.

https://p.dw.com/p/196T9
Ein Haus für Bewohner des Kinder- und Jugenheimes der Haasenburg GmbH in Neuendorf am See (Brandenburg) am 04.07.2013. Wegen Misshandlungsvorwürfen gegen Brandenburger Kinder- und Jugendheime gibt es Durchsuchungen vor Ort. Betroffen sind Heime der Haasenburg GmbH in Jessern, Neuendorf in Unterspreewald (Kreis Dahme-Spreewald) und in Müncheberg (Kreis Märkisch-Oderland). Foto: Patrick Pleul/ZB
Poprawczak z zewnątrz sprawia wrażenie normalnego domuZdjęcie: picture-alliance/ZB

Po poważnych zarzutach skierowanych wobec poprawczaków utrzymywanych przez prywatną spółkę Haasenburg władze landowe Brandenburgii zarządziły, by nie umieszczać tam żadnych nowych podopiecznych. Troje pracowników tych placówek, których podejrzewa się o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad młodocianymi zostało zawieszonych w funkcjach, poinformowała rzeczniczka ministerstwa edukacji Brandenburgii w środę (10.07) w Poczdamie.

Landowa minister edukacji Martina Muench (SPD) oświadczyła, że podjęto taką decyzję, by wykluczyć, że mogłoby dojść do dalszych incydentów w zakładach poprawczych. Jak dodała, do jej ministerstwa dzień w dzień wpływają nowe doniesienia o rzekomych aktach przemocy wobec podopiecznych w tych placówkach. W obliczu "natłoku i ciężaru gatunkowego tych zarzutów" nieodpowiedzialne byłoby umieszczanie tam dalej młodocianych.

Przemoc, krępowanie - i przede wszystkim poniżanie

Same placówki spółki Haasenburg krytykują to, że nie umieszcza się tam już dalszych podopiecznych. - Nie ma absolutnie żadnych podstaw dla wstrzymania nowych przyjęć - powiedział rzecznik spółki Hinrich Bernzen w środę w rozmowie z rozgłośnią RBB.

Ein Gebäude auf dem Gelände des Kinder- und Jugendheimes der Haasenburg GmbH in Neuendorf am See (Brandenburg) am 04.07.2013. Die Misshandlungsvorwürfen gegen die Brandenburger Kinder- und Jugendheime der Haasenburg GmbH reißen nicht ab. Betroffen sind Heime der Haasenburg GmbH in Jessern, Neuendorf in Unterspreewald (Kreis Dahme-Spreewald) und in Müncheberg (Kreis Märkisch-Oderland). Foto: Patrick Pleul
Placówka Haasenburg GmbH w Neuendorf am See (Brandenburgia)Zdjęcie: picture-alliance/ZB

Jak wcześniej donosiła prasa, w placówkach tych rzekomo podopieczni byli przywiązywani do leżanek, dochodziło do złamań kości, w roku 2005 i 2008 nawet do zgonów.

W minionym tygodniu o poprawczakach Haasenburg znów zrobiło się głośno po tym, jak troje młodocianych uciekło z zamkniętych zakładów. Jak twierdzili, chcieli uciec od przemocy, jaka panuje w tych placówkach. - Często dochodziło do aktów przemocy, do krępowania osób leżących na ziemi, a przede wszystkim do poniżania - powiedział adwokat młodocianych, hamburski sędzia rodzinny Rudolf von Bracken.

Dwóch uciekinierów powróciło tymczasem do poprawczaków. Jeden wrócił tuż po ucieczce, drugi, pochodzący z Hamburga został doprowadzony do zakładu po tym, jak Sąd Grodzki w Bergedorf nakazał ponowne umieszczenie go w zakładzie.

Doniesienia na policję

Ministerstwo edukacji w Poczdamie powołało komisję śledczą w celu wyjaśnienia zarzutów, jakie nie od dziś wysuwane są wobec spółki Haasenburg. W ramach prowadzonego dochodzenia policja w ubiegłym tygodniu przeszukała trzy zakłady poprawcze i biura Terapeutycznego Centrum dla Dzieci, Młodzieży i Rodziców. Prokuratura w Chociebużu (Cottbus) zabezpieczyła akta i elektroniczne nośniki danych, jako ewentualne dowody na niebezpieczne uszkodzenia ciała i znęcanie się nad podopiecznymi.

Die Video-Aufnahme einer Überwachungskamera im U-Bahnhof in Berlin-Lichtenberg zeigt mutmaßliche Schläger (außen), die einen Mann (M, weiße Hose) verfolgen (Archivbild vom 11.02.2011). Die Staatsanwaltschaft Berlin hat nun Anklage gegen die 14 bis 18 Jahre alten Jugendlichen Schläger erhoben.    Foto: Polizei-Video dpa/lbn (zu dpa lbn vom 21.07.2011) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Bariera użycia przemocy jest coraz niższa u młodocianychZdjęcie: picture-alliance/dpa

Jeden z podopiecznych, 19-letni chłopak złożył na policji doniesienie o dokonaniu czynu karalnego po tym, jak był kilkakrotnie przez dłuższy czas przywiązywany do łóżka przez opiekunów. Inny z podopiecznych opowiadał zeznając przed prokuraturą w Chociebużu o krępowaniu młodocianych, naruszeniu nietykalności cielesnej, obelgach i przymusie stosowanym wobec podopiecznych. Prokuratura prowadzi obecnie dochodzenie w przypadku ośmiorga pracowników placówek Haasenburg, m.in. podejrzanych o znęcanie się nad jedną z wychowanek.

Muszą być pod stałym nadzorem

Dyskusja wokół zamkniętych zakładów poprawczych w RFN toczy się już od dłuższego czasu. Jak informuje brandenburskie ministerstwo edukacji w całych Niemczech działa 30 tego typu placówek, gdzie w zamkniętych warunkach przebywa 390 podopiecznych. Większość z tych placówek rozlokowana jest w Bawarii i Nadrenii Północnej-Westfalii. W Hesji taka zamknięta placówka powstała w roku 2011. W Hamburgu poprawczak dla młodocianych recydywistów stworzył populistyczny senator ds. wewnętrznych Ronald Schill. Placówka ta została jednak zamknięta w roku 2008 i jej wychowanków przeniesiono do Brandenburgii.

Wielu ekspertów uważa, że placówki takie są niezbędne, by młodociani natychmiast nie trafiali do placówek psychiatrycznych czy zakładów karnych. - Musi być możliwa jakaś interwencja zanim trudni młodociani nie trafią w szpony wymiaru sprawiedliwości - twierdzi Bernd Langer, psychiatra i biegły. Jak podkreśla on, młodocianym potrzebne są sztywne struktury. - Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że przekształcają się one w struktury totalitarne. Z tego względu niezbędna jest stała kontrola takich placówek.

afp, dpa / Małgorzata Matzke

red.odp.: Bartosz Dudek