Hiszpania walczy z nędzą. Rząd wprowadza zapomogi
5 czerwca 2020Ojciec Ángel wie, że bieda w Hiszpanii nie powstała przez pandemie COVID-19. W swojej parafii w centrum Madrytu od lat próbuje zastąpić system opiekuńczy państwa. Kościół nadal odgrywa ważną rolę w Hiszpanii, zwłaszcza w edukacji i walce z ubóstwem. Oprócz Caritasu, także „Mensajeros de la Paz” o. Ángela (Posłańcy Pokoju) należą do szeregu organizacji, które rozdają żywność, prowadza duszpasterstwo i oferują bezdomnym dach nad głową: - Potrzeby są większe niż kiedykolwiek dotąd. Około 100 śniadań, które wcześniej wydawaliśmy tygodniowo, teraz wydajemy codziennie - wyjaśnia 83-letni duchowny. Państwo długo wahało się z wprowadzeniem powszechnej zapomogi socjalnej dla potrzebujących: - Pomimo, że liczba osób potrzebujących pomocy znacznie wzrosła w ciągu ostatnich dziesięciu lat – co wie z własnego doświadczenia. Z tego powodu właśnie w 2011 r. wiele ofiar kryzysu finansowego i korupcji wyszło na ulice w wielu miastach Hiszpanii, domagając się bardziej sprawiedliwego systemu ekonomicznego.
Ogromny wzrost biedy
Dopiero dzięki lewicowemu rządowi koalicyjnemu, który przejął stery od stycznia br., podjęto pierwsze kroki na rzecz większej sprawiedliwości społecznej. Brak jest co prawda aktualnych danych, ale ostatnie statystyki Banco de España z 2018 r. pokazują, że ubóstwo w szczególności wśród osób w wieku 45-54 lat znacznie wzrosło w porównaniu z 2009 r. Wówczas 720 tys. gospodarstw domowych było zagrożonych ubóstwem, a dziewięć lat później 1,2 miliona.
Mimo, że gdzie indziej jest to kontrowersyjne, Bruksela uważa niedawno przyjęty w Hiszpanii podstawowy system zabezpieczeń socjalnych za słuszny, pomimo wysokiego publicznego zadłużenia. System tej ma wiele obwarowań i obejmuje tylko osoby, które mają roczne dochody brutto poniżej 16 tys. euro lub gospodarstwa domowe z czterema osobami, które dysponują mniej niż 45 tys. euro rocznie.
Szansa na zrównoważoną gospodarkę
- Z każdym kryzysem rosną nierówności ekonomiczne w Hiszpanii i jest to trzeci poważny cios dla naszej gospodarki od momentu wejścia do UE - skarży się Francisco Lorenzo, szef hiszpańskiego Caritasu.
Ojciec Ángel chce przede wszystkim walczyć z coraz większym ubóstwem dzieci w swoim kraju: „Fakt, że dwa miliony ludzi w naszym kraju nie je regularnie lub nie ma wystarczającej ilości ubrań, jest hańbą.” Jego kościół w dzielnicy San Antón w centrum Madrytu jest otwarty dla wszystkich bezdomnych i głodnych. Podczas pandemii i długiej godziny policyjnej swoja posługę duszpasterską przeniósł do mediów społecznościowych i jest nawet na Instagramie.
W normalnych warunkach biedni mogą w jego parafii wziąć prysznic, a nawet mają bezpłatne WiFi. Posiłki mogą dostać w kościelnych restauracjach: - Wielu ludziom chcieliśmy oddać godność, żeby nie wstydzili się idąc na rozmowę kwalifikacyjną - wyjaśnia. Działa tu nawet bezpłatny fryzjer i pedicure. To bardzo istotna pomoc, biorąc pod uwagę, że Hiszpania ma drugą najwyższą stopę bezrobocia w Europie po Grecji (obecnie 17 procent). Wartość pracy na czarno jest szacowana na około 25 procent PKB, co pokazuje, jak mało wydajny jest cały system.
Głębszy kryzys
- Różnica między kryzysem pandemicznym a kryzysem finansowym w 2008 r. polega na tym, że teraz w kolejce żywnościowej stoją rodziny z klasy średniej, którym skończyły się oszczędności i które nie są już w stanie zaspokoić swoich podstawowych potrzeb - mówi María Blanc Fernández-Cavada z Caritasu w Madrycie.
- Ludzie żyją ponad stan - krytykuje natomiast socjolog i ekonomista Andrés Villena. Z tego względu, zgodnie z dotychczasowymi obliczeniami, 850 tys. gospodarstw domowych będzie już w czerwcu potrzebować pomocy w wysokości 462 euro na osobę miesięcznie. Ponieważ w Hiszpanii nie ma zasiłku na dzieci, potrzebujący otrzymają dodatkowo 130 euro miesięcznie na każde dziecko mieszkające pod tym samym dachem.
- Chcielibyśmy uniknąć socjalnego hamaku - powiedział wiceprezydent Pablo Iglesias, próbując wytrącić argument z ręki konserwatystów. - Hiszpański rząd ma teraz wyjątkową okazję, nawet jeśli nie ma bezpiecznej większości, aby uczynić gospodarkę bardziej zrównoważoną i stworzyć system opieki socjalnej - mówi socjoekonomista Villena.
Najbardziej poszkodowane kobiety i dzieci
Ale nie wszyscy skorzystają z nowego systemu pomocy społecznej. Według różnych szacunków nie załapie się na nią około pół miliona imigrantów bez pozwolenia na pobyt. Czerwony Krzyż spodziewa się, że w ciągu następnych dziewięciu miesięcy będzie musiał dodatkowo udzielić pomocy psychologicznej i materialnej z powodu ekonomicznych konsekwencji pandemii 2,4 miliona ludzi.
Problemem jest bowiem to, że zasiłek mieszkaniowy czy mieszkania socjalne nie są dostępne w całej Hiszpanii, jak ma to np. miejsce w Niemczech. - Cały system cierpi z powodu zbyt drogich mieszkań - uważa Villena, piętnując spekulacje nieruchomościami.
Czerwony Krzyż podkreśla, że szczególnie kobiety i dzieci ucierpią z powodu pandemii, która poskutkuje masowymi zwolnieniami w nadchodzących miesiącach.
Przykładem takiego losu jest 40-letnia Carmen. Samotnie wychowuje dwoje dzieci w wieku 9 i 11 lat. Pracuje w agencji PR w Madrycie. Od marca urwały się tam zlecenia, skrócono jej czas pracy, a oszczędności szybko stopniały. - Jeśli zostanę zwolniona, będę musiała wrócić do rodziców - opowiada. W tej chwili jeszcze jakoś sobie radzi, bo udało jej się przekonać właścicielkę mieszkania do obniżenia czynszu o 20 procent.
- My żyjemy bez planu, bez jakichkolwiek zabezpieczeń, Niemcy robią to lepiej - uważa socjolog Villena, który ma nadzieję, że obecny kryzys w końcu Hiszpanów czegoś nauczy. Może będą mniej chodzić do barów i restauracji, a częściej zostawać w domu.
- Nauczyliśmy się tego podczas uśpienia kraju - śmieje się ojciec Ángel, dorzucając: - Najcenniejszym dobrem w Hiszpanii są ludzie, co unaoczniła nam w bardzo krótkim czasie śmierć prawie 30 tys. osób. Powinniśmy ich szanować.