Handelsblatt: Pierwsze rysy na europejskim froncie jedności
18 maja 2022Niemiecki dziennik gospodarczy zauważa, że prawie trzy miesiące po rosyjskiej inwazji na Ukrainę na „europejskim froncie jedności widać pierwsze rysy”. „Rosyjska wojna napastnicza na Ukrainę zszokowała UE, ale - ku niezadowoleniu Kremla - jej nie sparaliżowała. W pierwszych tygodniach po brutalnej napaści Europejczycy przyjęli kolejne pakiety sankcji, konfiskowali majątek oligarchów i wysuwali Ukrainie coraz cięższą broń” – pisze w środę (18.05.2022) „Handelsblatt”.
Dodaje, że niemal zapomniano już o kpinach z dostawy 5000 niemieckich hełmów dla Ukrainy i nawet „początkowo powściągliwy rząd federalny znacząco przyczynia się do wzmocnienia ukraińskiej armii”.
„Skonfrontowani z największym zagrożeniem od II wojny światowej Europejczycy nie posprzeczali się, ale zbliżyli do siebie – zaskakując samych siebie swoją jednością. Tak było przynajmniej do teraz” – pisze dziennikarz gazety Moritz Koch. Pierwszą rysą jest jednak problem z przyjęciem szóstego pakietu sankcji wobec Rosji, który zawiera embargo na import rosyjskiej ropy. Sprzeciwiają się temu przede wszystkim Węgry, a ich żądania „budzą chciwość” u innych krajów.
Sygnał słabości
Dyrektor brukselskiego think tanku Bruegel Guntram Wolff mówi gazecie, że „po raz kolejny dają o sobie znać problemy z jednomyślnością”, która jest wymagana do podjęcia decyzji UE o sankcjach. „To politycznie zły znak. Europa wysyła sygnał niezgody i słabości” – ocenia Wolff.
Jak pisze „Handelsblatt”, spór o embargo na ropę byłby mniej dramatyczny, gdyby w UE nie tliły się inne konflikty – na przykład o to, jak dokładnie ma wygląda perspektywa członkostwa dla Ukrainy. „Szefowa Komisji Ursula von der Leyen zaskoczyła kraje członkowskie zapowiedzią przyznania Ukrainie już w czerwcu statusu kandydata to Unii” – zauważa gazeta. Dodaje, że Austria obawia się, iż „szczególne traktowanie Ukrainy” wywoła rozczarowanie i niestabilność w krajach Bałkanów Zachodnich, którym perspektywę członkostwa obiecano już 20 lat temu.
„Najpoważniejsze różnice zdań” pojawiają się w dyskusji, o tym jak ma wyglądać zakończenie wojny w Ukrainie i rezultat negocjacji z Rosją, ocenia „Handelsblatt”. Jak zauważa, niemiecki rząd „podkreśla przede wszystkim ryzyko, że wojna rozszerzy się na inne kraje i może dojść do użycia broni atomowej”. Z kolei estońska premier Kaja Kallas ostrzegła w niedawnym wywiadzie dla „New York Times'a” przed „pokojem, który nagradza agresora”, przypomina niemiecki dziennik. Kallas za bezsensowne, a nawet kontrproduktywne uważa rozmowy telefoniczne z Putinem, które odbywa od czasu do czasu prezydent Francji Emmanuel Macron, a także niedawno kanclerz Olaf Scholz.
Wyolbrzymione spory
„Dla wschodnich Europejczyków jest jasne, że jeszcze za wcześnie, by apelować o zawieszenie broni. W końcu Ukraińcy odnoszą wiele militarnych sukcesów” – zauważa „Handelsblatt”. „Jednak myśl, że Ukrainie uda się wyprzeć rosyjskie wojska nie tylko z nowo podbitych obszarów, ale i z okupowanego już od 2014 roku Donbasu albo nawet z zaanektowanego w tym samym roku Krymu, wywołuje w Niemczech i Francji zaniepokojenie. Co się stanie, gdy Putin spróbuje zapobiec grożącej mu klęsce za pomocą uderzenia nuklearnego?” – pisze niemiecki dziennik.
Europoseł niemieckich Zielonych Sergey Lagodinsky przestrzega przed wyolbrzymianiem tych różnic zdań w UE. „Motywy poszczególnych państw nie musza być identyczne. Ważne, byśmy dalej mogli się porozumieć co do konkretnych działań” – mówi gazecie. Także Guntram Wolff z Think tanku Bruegel podkreśla, że pomimo różnych wyobrażeń, Zachód nadal jest zgodny w sprawie wsparcia Ukrainy. Na pewno strach przed eskalacją jest w Niemczech większy niż w Estonii, ale – zdaniem Wolffa – chodzi tu raczej o „zdrową dyskusję wewnątrz wspólnoty” niż o narastające podziały.