1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Gdzie zagra „Lewy“?

Piotr Piaszczyński17 listopada 2013

Podobno już wiadomo, w jakim klubie zagra w przyszłym sezonie Robert Lewandowski. Jednak spekulacjom nie ma końca...

https://p.dw.com/p/1AIFL
ARCHIV - Borussia Dortmunds Robert Lewandowski wird am 11.12.2011 im Spiel gegen Kaiserslautern in Dortmund von Trainer Jürgen Klopp umarmt. Foto: Marius Becker/dpa Foto: Bernd Thissen/dpa (zu dpa «Lewandowski beendet Transferdebatte: «Werden Bayern jagen» vom 21.08.2013) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Robert Lewandowski i Jürgen KloppZdjęcie: picture-alliance/dpa

Oto jest pytanie! Pytanie za wiele milionów (jeśli odpowiedź padnie w styczniu) lub całkiem za friko (jeśli nastąpi dopiero latem): gdzie, tzn. w jakim czołowym klubie, zagra niebawem Robert Lewandowski? On podobno już wie, oświadczył zatem, żeby mu więcej w tej sprawie, nazwanej przez media teatrem, nie zawracać głowy. Słusznie, profesjonalny, wysokoopłacany piłkarz ma się koncentrować na skutecznym kopaniu piłki, a nie na bezustannym prostowaniu, nierzadko szalonych i zupełnie egzotycznych, spekulacji.

OK, on wie, ale nie wiemy my, kibice, dla których - w teorii przynajmniej - kręci się ten biznes. Podobno na pewno nie będzie to Borussia Dortmund, przez co jej „polskość“ zmniejszy się dramatycznie aż o dławiącą jedną trzecią. Nie Borussia? A tu czytam w internecie, że państwo Lewandowscy nabyli właśnie w Dortmundzie wypasioną willę wartą, w przeliczeniu na złotówki, jakieś cztery miliony. Pojawia się więc logiczna wątpliwość: czy ktoś, kto zamierza jakoby wyprowadzić się z danego miasta, będzie kupować w nim, nietanią przecież, rezydencję? Trochę to „podejrzane“ i sugeruje mocną niespodziankę: że mianowicie „Lewy“ w Dortmundzie zostanie. Zwłaszcza że otrzymał wreszcie godziwą podwyżkę. Bo dotychczas miała miejsce krzycząca wręcz niesprawiedliwość: otóż on, najlepszy i najsławniejszy w drużynie, zarabiał zarazem prawie najgorzej. Każdy w takiej sytuacji by się zdenerwował. Skończyły się bowiem czasy, gdy „najemnik“ ze wschodu powinien się zadowolić byle czym, byle w twardej walucie.

Wszyscy oczywiście słyszeliśmy tysiąc razy, iż nowym klubem Lewandowskiego ma zostać monachijski Bayern. To dobrze? Niby dobrze, ponieważ Bayern to w tej chwili bezdyskusyjnie zespół nr 1 w Europie, triumfator ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Istnieje wszakże sporo rożnych „ale“. Na przykład słynny trener Pep Guardiola rzekomo nie pali się wcale, by zatrudnić „Lewego“. Nie jest mu on do niczego potrzebny. Taktyka charyzmatycznego Katalończyka polega bowiem - jak powszechnie wiadomo - na graniu bez typowej „dziewiątki“, czyli środkowego napastnika (jakim jest pan Robert). Tak działo się w Barcelonie, którą wywindował na niebosiężne szczyty gry pięknej i efektywnej jednocześnie, i tak bywa teraz często w Bayernie, który ma za zadanie na topie (i to na długie lata) utrzymać. Z tej m.in. przyczyny szybko zwiał z Barcelony sam Zlatan Ibrahimowić, jakby nie było - futbolowy geniusz.

Jeżeli jednak Lewandowski w Monachium mimo wszystko wyląduje, to na dodatek będzie musiał stoczyć bój o miejsce w podstawowym składzie z niejakim Mario Mandzukiciem. A krnąbrny, zadziorny Chorwat nie dość, że strzela mnóstwo malowniczych goli, to na dodatek z podziwu godnym zaangażowaniem haruje w defensywie. Z - rzekłbym - bałkańskim wdziękiem przy okazji faulując. Po każdym nieprzepisowym zagraniu jego niewinny uśmiech tudzież sugestywnie obfita gestykulacja zdają się wołać: „Panie sędzio, jaki faul!? To mnie sfaulował ten kolega“, akurat wijący się z bólu na murawie.

Do tego jeszcze ten bawarski gwiazdozbiór, przezywany niekiedy złośliwie przez zazdrosną, o wielką kasę i pasmo nieprzerwanych zwycięstw, konkurencję: FC Hollywood. Poradzi sobie w tym kłębowisku nasz idol? W kompleksy jakoweś nie popadnie? W tej firmie bowiem gdzie nie spojrzysz, tam autentyczna gwiazda. Aż się od nich roi. Tabun gwiazd uwija się po boisku. Gwiazdą jest wspomniany legendarny trener, a także dyrektor sportowy Matthias Sammer. Gwiazdami są szefowie klubu: Karl-Heinz Rummenigge, a zwłaszcza Uli Hoeness (kontrowersyjny specjalista od kiełbasy i unikania płacenia podatków, za co czeka go wkrótce sądowy proces). Ba, gwiazdą jest nawet klubowy lekarz, dr Müller-Wohlfahrt, do którego pielgrzymują z całego świata podupadli na zdrowiu sportowcy...

Mimo, jak widać, licznych obaw i zastrzeżeń chciałbym jednak bardzo zobaczyć „Lewego“ w czerwonych barwach Bayernu. Serce będę miał wprawdzie melodramatycznie rozdarte (ach, ta kochana Borussia...), ale taki moralny dylemat to dla złaknionego jakichkolwiek sukcesów polskiego kibica - istna rozkosz.

Piotr Piaszczyński

red.odp.: Małgorzata Matzke