Francja: Wybory w czasach terroru
22 kwietnia 2017Francja wstrząśnięta kolejnym zamachem. Wszystko wskazuje na to, że stoi za nim terrorystyczna organizacja "Państwo Islamskie". Do strzelaniny doszło późnym wieczorem (20.04.2017) na Polach Elizejskich. Napastnik ostrzelał z karabinu maszynowego wóz policyjny, zabijając jednego policjanta i raniąc dwóch. Kula zraniła niemiecką turystkę w stopę. Wybuchła panika.
Dokładnie takiego scenariusza chcą uniknąć na krótko przed wyborami prezydenckimi francuskie organy bezpieczeństwa. Nikt nie może obawiać się o swoje bezpieczeństwo, kiedy w niedzielę (23.04.2017) pójdzie do lokalu wyborczego. - Było oczywiste, że samozwańcze "Państwo Islamskie" będzie zabiegać o destabilizację kraju podczas wyborów - mówi Sebastian Roché, ekspert ds. bezpieczeństwa w instytucie Science Po w Grenoble. - Nasze instytucje liczyły się z tym.
W stanie gotowości
W rzeczywistości jeszcze przed zamachem na Polach Elizejskich wiadomo było, że w dzień wyborów zaostrzone zostaną środki bezpieczeństwa. W całej Francji nad bezpieczeństwem ma czuwać 50 tys. policjantów i 7 tys. żołnierzy jednostki antyterrorystycznej. W dalszym ciągu we Francji obowiązuje stan wyjątkowy. Od czasu zamachów w Paryżu 13 listopada 2015 urzędy bezpieczeństwa dysponują szczególnymi uprawnieniami. Wolno im m.in. zastosować wobec podejrzanych areszt domowy, zablokować tymczasowo miejsca publiczne - bez nakazu sądowego.
Na początku tygodnia wyglądało to jeszcze tak, jakby francuskie organy bezpieczeństwa dobrze panowały nad sytuacją. Policji udało się w Marsylii zatrzymać dwóch mężczyzn podejrzanych o planowanie zamachu terrorystycznego. Podczas rewizji znaleziono materiały wybuchowe, broń palną i flagi "Państwa Islamskiego". Prezydent François Hollande mówił o niezwykłym sukcesie. Nawet francuskie media chwaliły policję za jej udaną pracę.
- Z jednej strony jest oczywiste, że policja może zapobiec atakom terrorystycznym - uważa Sebastian Roché. - Z drugiej strony niemożliwe jest całkowite wyeliminowanie terroryzmu. Istnieje tysiące potencjalnych celów: szkoły, bary, lotniska, które nie mogą być wszystkie chronione - dodaje ekspert. Zwraca też uwagę na absurd w walce z terroryzmem: - Policja i wojsko same są celem zamachów. Im więcej policji na ulicach, tym więcej potencjalnych celów - mówi. Tylko w tym roku siły bezpieczeństwa trzykrotnie były już ofiarami domniemanych ataków terrorystycznych. W lutym napastnik zaatakował dwóch żołnierzy przed Luwrem, w marcu inny sprawca zaatakował żołnierkę na paryskim lotnisku, wyrywając jej broń służbową. A teraz atak na Polach Elizejskich.
Zamachy ostatnich lat w Europie pokazują, że bez względu na determinację państw w walce z terroryzmem, zawsze pozostaje doza niepewności. Terroryzmu nigdy nie da się w pełni kontrolować.
"Bez paniki"
Mimo wszystko kandydaci na urząd prezydenta Francji próbują demonstrować na krótko przed wyborami swoją zdecydowaną pozycję. W czasie kiedy napastnik strzelał na Polach Elizejskich, jedenastu kandydatów odpowiadało na pytania dziennikarzy w ostatniej serii wywiadów telewizyjnych. Kiedy wieść o zamachu dotarła do studia telewizji „France 2”, kandydaci składali początkowo kondolencje francuskiej policji. Potem kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Mélenchon zaapelował: "Tylko bez paniki, nie przerywajmy demokratycznych procesów. To nasz obowiązek nie brać udziału w tym sporze".
Ale nagle zagrożenie terrorystyczne przyćmiło wszystkie inne problemy. Tuż przed końcem kampanii wyborczej w piątek o północy (21.04.2017) kandydaci skorzystali z okazji, by zaprezentować się jako najlepsza opcja do tego najwyższego urzędu publicznego. Republikanin Francois Fillon po raz kolejny domagał się zaostrzenia postępowania wobec "znanych osób zagrażających bezpieczeństwu publicznemu" i „radykalnych kaznodziejów”. Szefowa Frontu Narodowego ponowiła apel: Francja musi opuścić strefę Schengen, zamknąć granice i zapobiec „niekontrolowanej migracji”.
Ostatnio popularność Le Pen nieznacznie spadła. Według sondaży Emmanuel Macron (24 proc.) wyprzedza Le Pen (21-22 proc.). Zbliżone jest poparcie dla konserwatysty Fillona (20 proc.) i kandydata lewicy Mélenchona (19 proc.). Dwóch kandydatów, którzy otrzymają największą liczbę głosów w niedzielnym głosowaniu, przejdzie do decydującej tury wyborów 7 maja.
Kto skorzysta?
Czy zamach na Polach Elizejskich zawiruje jeszcze wynikiem wyborów? Obawy takie wyraziła w wywiadzie radiowym wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Evelyne Gebhardt. Na zamachu może najbardziej skorzystać Le Pen - powiedziała niemiecka polityk. Ale odgraniczenie i zamknięcie granic nie rozwiążą problemu. Większość terrorystów nie przybywa z zagranicy - przypomina Gebhardt.
Pierre Viemont pracuje jako ekspert w brukselskim think tanku „Carnegie”. On również uważa, niektórzy wyborcy mogą zmienić swoją decyzję na korzyść kandydata, który wydaje się być w stanie radzić sobie z zagrożeniem terrorystycznym. Może na tym skorzystać Fillon - uważa Viemont. Republikanin ma „największe doświadczenie i sprawia wrażenie, że mógłby być prezydentem.” Co by to oznaczało dla 39-letniego Macrona? - Może wydawać się za młody i wielu może sądzić, że nie wie, jak kierować rządem - stwierdza ekspert.
Francuzi na pewno nie pozwolą przeszkodzić sobie w niedzielnym głosowaniu - uważa ekspert ds. bezpieczeństwa Roche. - Ludzie chcą iść do wyborów. Chcą pokazać, że się nie boją, bo inaczej terroryzm by wygrał - konstatuje.
Nina Niebergall / Katarzyna Domagała