1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Energia jądrowa; krytyka Kaczyńskiego

Hubert Wohlan14 lipca 2007
https://p.dw.com/p/BIB3

Energia jądrowa

W dwóch niemieckich elektrowniach jądrowych – Brunsbütel i Krümmel – obie w posiadaniu szwedzkiego koncernu Vattenfall – doszło niedawno do awarii. Sposób w jaki koncern poinformował opinię publiczną o awariach wywołał powszechną krytykę i spowodował wszczęcie dochodzenia przez prokuraturę. Lewicowo – liberalny dziennik „Frankfurter Rundschau” pisze dziś, iż „ elektrownia jądrowa w Krümmel znajduje się w stanie najlepszym z możliwych – reaktor jest wyłączony i najlepiej byłoby, gdyby pozostał w tym stanie na zawsze. Kto chce zbadać jak zachowują się użytkownicy jednej z najniebezpieczniejszych technologii, ten powinien sobie przypomnieć jak wygląda naprawa samochodu w stodole u pana Jasia. Podobnie było w elektrowni. Tu mały pożar, tam niewielki przeciek, między tym wszystkim złe wkręty. Do tego wszystkiego jeszcze policja poszukująca świadka, bo koncern Vattenfall odmówił podania jego miejsca pobytu. Na takich użytkowników jedna tylko rada – zrezygnować z energii jądrowej.

Inaczej konserwatywny dziennik „Die Welt”, który przypomina, iż w porównaniu z latami 70-tymi, kiedy rezygnacja z energii jądrowej była hasłem powszechnym, obecnie, z uwagi na dyskusję o klimacie stosunek do energii jądrowej się zmienia. „ W takich czasach koncern Vattenfall robi wszystko byśmy wrócili do dyskusji z lat 70-tych. Wydaje się, jakby koncern niczego się nie nauczył. Nie potrafi w sensowny sposób wytłumaczyć opinii publicznej jak doszło do awarii transformatora, prowokuje prokuraturę i poniekąd zmusza ją do wszczęcia dochodzenia i potwierdza tym samym wszystkie stare uprzedzenia jakie istniały wobec elektrowni jądrowych”

Krytyka Kaczyńskiego

"Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentuje wypowiedz premiera Jarosława Kaczyńskiego na temat niemieckiego ruchu oporu w czasie drugiej wojny światowej. „Polskiemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu brakuje dwóch doradców: takiego , którego by on sam słuchał i takiego, który potrafiłby się wczuć w duszę innych narodów. Gdyby miał takich doradców, to nigdy nie nazwałby niemieckiego ruchu oporu „rachitycznym spiskiem przeciwko Hitlerowi w roku 1944”. Dobrze jest wiedzieć, co się obraża w sąsiedzkim narodzie. Można w nieprzemyślany sposób mówić o aktualnych politykach i ich pomysłach. Ale wśród demokratów jest się po prostu głupim, jeśli drwi się z historycznego, narodowego oporu przeciwko dyktaturze. Niemiecki ruch oporu wokół Staufenberga i Bonhoeffera nie powiódł się, podobnie jak nie powiodło się „Białym” przeciwko Leninowi i Stalinowi, jak nie powiodło się Resistance we Francji, robotnikom we wschodnim Berlinie, czy powstańcom na Węgrzech”. Żaden rozsądny demokrata nie będzie tych ruchów, ani też robotników z Poznania, Nowej Huty, studentów z Krakowa i Warszawy, stoczniowców z Gdańska nazywał rachitycznymi. Zabrania tego już choćby pamięć o zabitych”.