1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert: Węgierscy przywódcy tęsknią za Wschodem

Zsolt Bogár (Budapeszt)
5 października 2024

Premier Węgier Viktor Orban czuje się wyobcowany i jest głęboko zraniony krytyką pod jego adresem. Ten stan umysłu determinuje również politykę zagraniczną Węgier – mówi politolog Andras Hettyey*.

https://p.dw.com/p/4lQsH
Viktor Orban i Władimir Putin podają sobie ręce
Viktor Orbgan w ramach "misji pokojowej" w Moskwie (5.07.2024)Zdjęcie: Valeriy Sharifulin/SNA/IMAGO

DW: W lipcu 2024 r. media społecznościowe obiegło zdjęcie włoskiej premier Giorgii Meloni ze szczytu NATO w Waszyngtonie. Wpatruje się ona w premiera Węgier Viktora Orbana z przerażeniem i widocznym obrzydzeniem. Jak symboliczne jest to zdjęcie dla wizerunku Orbana w Europie?

Andras Hettyey*: Jest absolutnie symboliczne. Węgry są całkowicie izolowane w ramach własnych systemów sojuszniczych, zarówno w NATO, jak i w Unii Europejskiej. Dzieje się tak pomimo faktu, że Orbanowi udało się utworzyć grupę Patrioci dla Europy w Parlamencie Europejskim. Decydującym czynnikiem jest brak lub minimalny kontakt na poziomie politycznym z głównymi krajami UE, Niemcami i Francją, a różnice zdań w większości kwestii są znaczne.

Czy uważa Pan, że Viktor Orban chce to zmienić, na przykład wykorzystując swoją funkcję aktualnego przewodniczącego Rady UE?

– Wręcz przeciwnie. Uważam, że węgierski rząd nie chce mieć nic wspólnego z politykami lub partiami, które nie myślą tak jak on. Jedynymi partnerami, jakich obecnie ma, są rząd Fico na Słowacji, ewentualny rząd FPÖ w Austrii, partie Grupy Patriotów w Parlamencie Europejskim, której Orban był współzałożycielem, oraz Donald Trump. Wszyscy inni są do pewnego stopnia zdyskwalifikowani. Być może jedynym wyjątkiem jest Emmanuel Macron, z którym Orban utrzymuje swego rodzaju szorstką przyjaźń. Nikt inny się nie liczy.

Andras Hettyey, młody mężczyzna na tle książek
Dr Andras Hettyey jest ekspertem w dziedzinie stosunków międzynarodowychZdjęcie: Zsolt Bogar/DW

Powiedział Pan kiedyś w wywiadzie, że istnieje przede wszystkim emocjonalne wyobcowanie między Viktorem Orbanem a Unią Europejską i że decyzje dotyczące polityki zagranicznej na Węgrzech są w dużej mierze zdeterminowane przez to wyobcowanie. Co Pan przez to rozumie?

– Decyzje Orbana dotyczące polityki zagranicznej są często interpretowane z perspektywy krajowej, tj. że Orban robi to, co jest popularne wśród węgierskich wyborców. Albo że Orban określa węgierskie interesy na podstawie analizy kosztów i korzyści. Nie sądzę, by te wyjaśnienia były zasadne. Myślę, że emocjonalna alienacja, która rozwinęła się w trakcie ciągłych ataków na węgierskie przywództwo polityczne, odgrywa znacznie większą rolę. Zwolennicy Fideszu mówili o zalewie nieuzasadnionej krytyki praktycznie od czasu pierwszego rządu Orbana w latach 1998-2002, kiedy to Orban był wielokrotnie nazywany nacjonalistą i szowinistą w niemieckiej prasie. Potem przyszło jego zwycięstwo w wyborach w 2010 r. i lata wrzawy wokół ustawy medialnej, kryzysu migracyjnego i oczywiście uzasadnionej zachodniej krytyki demontażu demokracji. Niezależnie od przyczyny, jasne jest, że alienacja istnieje i poważnie wpływa na orientację węgierskiego przywództwa politycznego.

Jak wpływa to na węgierską politykę zagraniczną?

– Węgierskie przywództwo ma poczucie, że zawsze znajduje się w sytuacji, w której ludzie próbują stawiać Węgry pod pręgierzem jakiejkolwiek krytyki. To nieuchronnie prowadzi do tłumionego gniewu, który miesza się ze wstydem, gdy są ponownie krytykowani. Ten cykl gniewu i wstydu oznacza, że węgierskie interesy, które są definiowane jako racjonalne i pryncypialne, są w rzeczywistości bardzo emocjonalne i skonstruowane. Przykład: Orban powinien był jako pierwszy zagłosować za przystąpieniem Szwecji do NATO, ponieważ kraj ten ma jedne z najnowocześniejszych sił zbrojnych w Europie, a przystąpienie do NATO byłoby absolutnie w interesie bezpieczeństwa Węgier. Zamiast tego zamieniło się to w operę mydlaną z wieloma epizodami tylko dlatego, że Szwedzi poczynili nieprzyjemne uwagi na temat węgierskiej praworządności.

Szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa: „Orban jest klaunem, a my mu na to pozwalamy“.

Głównym powodem, dla którego węgierski rząd przekracza granice w wielu kwestiach polityki zagranicznej, jest to, że Viktor Orban czuje się urażony?

– Tak, myślę, że tak właśnie jest. Ale jest też fakt, że na Węgrzech sam Viktor Orban decyduje o ponad osiemdziesięciu procentach kwestii związanych z polityką zagraniczną. W innych krajach istnieją wpływowe lobby partyjne, partnerzy koalicyjni, silna opozycja i krytyczna prasa, które również utrzymują politykę transatlantycką i europejską na określonym kursie. Na Węgrzech nie ma takiej przeciwwagi.

Orban ma większe szanse na zdobycie przyjaciół na Wschodzie i globalnym Południu niż na Zachodzie. Czy należy to również tłumaczyć jego alienacją na Zachodzie, czy też naprawdę wierzy on w nowy porządek świata?

– Orban nie tylko wierzy, ale także wyczuwa, że Azjaci są na fali wznoszącej i że Węgrzy muszą grać razem z nimi. A jeśli ktoś to zakwestionuje i powie, że są tam tylko złe dyktatury i że Węgry  nie powinny tego ignorować, wtedy znowu objawia się ta emocjonalna alienacja.Węgierscy przywódcy są tak zmęczeni Zachodem, że tęsknią za Wschodem. A kiedy Viktor Orban tam jedzie, rozwija się dla niego czerwony dywan, panuje wzajemny szacunek i nikt nigdy nie krytykuje węgierskiej sytuacji politycznej.

Viktor Orban i Donald Trump obok siebie z kciukami podniesionymi do góry
Viktor Orban i Donald Trump (Floryda, 12.07.24)Zdjęcie: Viktor Orban via X via REUTERS

Polityka Węgier wobec Rosji i Ukrainy - istnieją dwie zachodnie narracje na ten temat. Jedna mówi, że Orban to „pinczer Putina” i „koń trojański Rosji”, stanowiący zagrożenie dla bezpieczeństwa w UE. Druga jest nieco łagodniejsza: Orban jest upartym człowiekiem, który zawsze w końcu ustępuje i głosuje za sankcjami lub członkostwem Ukrainy w UE. Jest też nadzieja, że w końcu wszystko się ułoży.

– Uważam, że jest gorzej: polityka zagraniczna Węgier jest na kursie, na którym nic się nie zmieni. Już dawno przestaliśmy podkreślać wszystko, co łączy nas z Zachodem. Ani wspólnych aspektów historycznych, ani wspólnych sukcesów, ani wspólnych zadań. Jeszcze dwa lata temu krytykowaliśmy tylko UE, a nie NATO. Teraz przyszła kolej na NATO: cokolwiek robi - wszystko jest źle. Ale odpowiadając na pytanie: Orban nie jest niczyim koniem trojańskim. Nie pozwoliłby nikomu mówić, co ma robić, to obce jego osobowości.

Czego Orban mógł realistycznie oczekiwać, podróżując do Ukrainy, a następnie do Rosji z „misją pokojową” w pierwszych dniach prezydencji Węgier w UE?

– Oczywiście, chciał też zaistnieć i pojawić się w serwisach informacyjnych. Ale ponieważ od samego początku było wiadomo, że Orban u Putina nic nie wskóra, to dla Zachodu był to policzek. Stwierdzenie Orbana, że kanały komunikacji muszą pozostać otwarte, nie ma sensu, ponieważ są one otwarte. Ale można też zapytać, co oznacza „misja pokojowa” w kontekście kraju, który nie ma zamiaru uczestniczyć w konferencji pokojowej i jak dotąd nie udało mu się obalić tezy, że rozumie tylko język siły.

 Viktor Orban z półprofilu na ciemnym tle
Viktor Orban sprawuje od lipca 2024 funkcję rotacyjnego przewodniczącego Rady UEZdjęcie: Beata Zawrzel/ZUMA/picture alliance

Na poziomie politycznym stosunki węgiersko-niemieckie prawdopodobnie nigdy nie były tak złe jak teraz. W przyszłym roku w Niemczech odbędą się wybory powszechne i istnieje duża szansa, że Friedrich Merz, lider CDU, zostanie nowym kanclerzem. Czy zmiana rządu poprawiłaby stosunki niemiecko-węgierskie?

– Nie widzę na to realnych szans. Stosunki z CDU uległy znacznemu pogorszeniu około 2019/20 roku. Na Węgry nie przyjeżdżają już politycy chadecji, a teraz i CSU również prowadzi tę samą politykę. Pokazywanie się razem z Orbanem może to doprowadzić do utraty głosów wśród wyborców. Europejski mainstream już zrezygnował z Orbana, czekają na zmianę na Węgrzech.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

*Dr Andras Hettyey (ur. 1983), od 2024 r. jest wykładowcą w Katedrze Teorii Politycznej i Badań nad Demokracją Europejską na niemieckojęzycznym Uniwersytecie Andrassy w Budapeszcie. W latach 2001-2008 studiował historię i germanistykę na Uniwersytecie ELTE w Budapeszcie, a także stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Andrassy. W latach 2012-2023 Hettyey pracował na Uniwersytecie Administracji Publicznej (NKE) w Budapeszcie, gdzie ostatnio był wykładowcą na Wydziale Stosunków Międzynarodowych i Dyplomacji. Jego badania koncentrują się na węgierskiej polityce zagranicznej od 1990 r., a w szczególności na stosunkach niemiecko-węgierskich i roli emocji w stosunkach międzynarodowych.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.