1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert o Czaputovej: Chodzi o powrót sprawiedliwości

2 kwietnia 2019

Czaputova zaskarbiła sobie wyborców ludzkim podejściem, pozbawioną agresji retoryką, programowym odrzuceniem jakiejkolwiek konfrontacji. A stoi za nią jeszcze historia walki z lokalną mafią – mówi Grigorij Meseżnikov*.

https://p.dw.com/p/3G7Og
Slowakei Bratislava - Zuzana Čaputová – die erste Präsidentin der Slowakei
Zdjęcie: DW/A. M. Pędziwol

DW: Czy to jest wielkie zaskoczenie, że Słowacja będzie miała teraz żeńską głowę państwa?

Grigorij Meseżnikov*: Jeszcze pół roku temu byłoby zaskoczeniem. Zuzanę Czaputovą znali ludzie z organizacji pozarządowych, ruchów ekologicznych, dziennikarze, ale nie szersza publiczność. Jeszcze dwa miesiące temu była to teoretyczna możliwość, ale rozkład sił między kandydatami działał na jej niekorzyść.

I wtedy doszło do absolutnie kluczowego wydarzenia. Cieszący się mocnym poparciem kandydat Robert Mistrik wycofał się z walki wyborczej i przekazał swoje poparcie Czaputovej.

Kiedy zobaczyłem pierwszy sondaż zrobiony po tym fakcie, powiedziałem sobie, że już nic jej nie przeszkodzi w zwycięstwie. Trzy tygodnie przed wyborami miałem już mocne przeczucie, że może zostać się prezydentem. Tym bardziej, że w czasie kampanii nie uciekała się do osobistych ataków, zachowywała spokój, była rzeczowa, dyskutowała otwarcie, niczego nie taiła. Była po prostu szczera i to jej pomogło.

To osoba o liberalnych, umiarkowanie lewicowych poglądach. Bardzo otwarcie wypowiada się w kwestiach kulturowo-etycznych…

DW: …ale podkreśla, że to jej prywatne opinie, a nie polityczny program.

– Tak! Bo w tych kwestiach prezydent może tylko wyrażać swoje osobiste opinie. Wsparli ją także konserwatywni wyborcy – wbrew temu, że nie zgadzają się z jej spojrzeniem na zagadnienia związane z modelem rodziny. Dla mnie to dobry wskaźnik, że demokracja zbliża ludzi do siebie.

Grigorij Mesežnikov - Präsident des Instituts für Öffentliche Angelegenheiten IVO in Bratislava
Grigorij MesežnikovZdjęcie: DW/A. M. Pędziwol

DW: Czy Pan też uważa, że to zamordowanie Jana Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznirowej było przełomem, który doprowadził do wyboru Zuzany Czaputovej?

– To było bardzo ważne, choć nie wiem, czy to był przełom. To jasne, że jej wybór jest kontynuacją starań o oczyszczenie życia społecznego z elementów kryminalnych, korupcyjnych. Że chodzi o powrót sprawiedliwości i o nowe twarze, które ten powrót ucieleśniają. I o odejście starych kadr – premiera Roberta Fica i jego ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliniáka. O zmiany w policji. O śledztwo dotyczące tej zbrodni, w trakcie którego zobaczyliśmy, jak głęboko upadły organa czynne w procesie karnym. Państwo prawa naprawdę nie funkcjonowało na tyle efektywnie, by karać tych, którzy na to zasłużyli.

Najpierw zmieniła się atmosfera. Koalicja rządowa wprawdzie została, ale w rządzie są inni ludzie. Wybory komunalne wprowadziły do polityki na poziomie miejscowym wielu młodych ludzi. I właśnie to dążenie do zmiany przyniosło mocne poparcie dla Zuzany Czaputovej, ponad milion głosów. To bardzo dobry wynik w sytuacji słabszej frekwencji [w II turze wyborów wzięło udział niespełna 42 procent uprawnionych do głosowania – przyp.].

DW: W Polsce został zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, ale do takiego rozwoju nie doszło. Czym się Słowacja różni od Polski?

– Myślę, że przyczyna leży w nie tak odległej przeszłości. W odróżnieniu od Polski i Węgier mieliśmy do czynienia z autorytaryzmem już w latach 90. I obywatele wiedzieli, że jeśli nie pozbawimy Vladimira Mecziara władzy, to nie wejdziemy ani do Unii Europejskiej, ani do NATO. I że ta nasza demokracja obumrze, albo że co najmniej sporo jej ubędzie. Z politycznego punktu widzenia była to sytuacja krytyczna, niemalże egzystencjalna.

Nie sądzę natomiast, żeby Słowacja aż tak bardzo różniła się od innych państw. W Polsce czy na Węgrzech – państwach, które już są członkami Unii Europejskiej i formalnie skonsolidowanymi demokracjami – paradoksalnie jest to trudniejsze, bo nie ma tak silnego nacisku z zewnątrz, który by pomagał demokratycznej opozycji działać efektywniej.

Słowackie społeczeństwo wie, że potrafi zorganizować się w szerokie sojusze demokratyczne, co pomaga moim zdaniem pokonywać pułapki autorytaryzmu. Nie wiem, czy takie doświadczenie można przenieść do innych państw, ale wybór Zuzany Czaputovej jest na pewno dobrym impulsem dla sił demokratycznych, żeby jednak jakoś z tego skorzystać.

Slowakei Bratislava - Zuzana Čaputová – die erste Präsidentin der Slowakei
Zuzana Czaputova będzie pierwszą kobietą na stanowisku prezydenta SłowacjiZdjęcie: DW/A. M. Pędziwol

DW: Gdy Marosz Szefczovicz pogratulował jej zwycięstwa, Zuzana Czaputová wystąpiła pierwszy raz publicznie w nowej roli. Stałem tylko kilka metrów od niej i wyraźnie widziałem, jak bardzo była wzruszona i z jak wielkim trudem tłumiła emocje. O czym to świadczy?

– To wzruszenie jest dla mnie przejawem jej człowieczeństwa, a zarazem czymś całkiem naturalnym. Ona po prostu jest jedną z nas. Nie była częścią żadnych układów politycznych, nie była partyjną aktywistką. W partii Postępowa Słowacja, w której była jednym z wiceprezesów, działała od kilku miesięcy, najwyżej od roku. Nawet nie pochodzi z Bratysławy, tylko mieszka w małym powiatowym mieście [Pezinok, około 20 km na północ od słowackiej stolicy – przyp.] i trapią ją tam codzienne troski zwykłego człowieka.

Zaskarbiła sobie wyborców ludzkim podejściem, pozbawioną agresji retoryką, programowym odrzuceniem jakiejkolwiek konfrontacji. A stoi za nią jeszcze historia walki z lokalną mafią [która doprowadziła do odwołania zgody na użytkowanie nowego wysypiska śmieci w Pezinku, wydanej wbrew zakazowi w planie zagospodarowania przestrzennego miasta – przyp.].

DW: Co się teraz zmieni na Słowacji? Jak będzie wyglądać kohabitacja prezydentki Czaputovej z rządem partii Smer-SD, którą nadal kieruje jej twórca, ex-premier Robert Fico?

– Znam tę partię, jej lidera i ludzi wokół niego. Przecież to, co oni robili, to była czysta anty-kampania! Szukali, czego tylko mogli, by ją zdyskredytować. Fico z pewnością odbiera jej zwycięstwo jako osobistą porażkę. Bo i było to w jakimś stopniu referendum o jego partii i o nim samym. Myślę, że Czaputová nie będzie miała nawet tych zwyczajowych stu spokojnych dni. Ataki na nią będą kontynuowane. Bardzo chciałbym się mylić, ale obawiam się, że mam rację.

Ale to nie potrwa dłużej niż do następnych wyborów parlamentarnych, najpóźniej za rok. Bo myślę, że potem Smer już nie dostanie się do rządu, a Fico nie stanie się premierem.

DW: Jaki wpływ będzie miał wybór Czaputovej na wybory europejskie?

– Niestety, frekwencja w tych wyborach na Słowacji zawsze była niska. W ostatnich wyniosła zaledwie 13 procent [i była najniższa w całej Unii Europejskiej, podobnie jak w latach 2009 i 2004 – przyp.].

Jak dotąd efekt był taki, że przewagę zyskiwały siły proeuropejskie. Teraz sytuacja może się zmienić, dlatego że na scenie politycznej mamy partię faszystowską, która występuje przeciw Unii.

Z drugiej strony wybór Zuzany Czaputovej może przyczynić się do tego, że więcej wyborców zagłosuje na kandydatów partii tej koalicji, która ją wspierała.

DW: A co potem? Będą przedterminowe wybory parlamentarne?

– Chyba nie, chociaż i tego nie wykluczam. Zależy od Roberta Fica. Jeśli uzna, że przyniosą mu korzyści, zarządzi je, a partia Smer się mu podporządkuje.

DW: Bardzo Panu dziękuję.

Aureliusz M. Pędziwol

Grigorij Meseżnikov (ur. 1958 w Rosji) , politolog, ukończył studia na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym MGU ze specjalizacją w krajach Afryki. W 1979 roku wyemigrował ze swoją słowacką żoną do Czecho­słowacji, gdzie od 1983 do 1993 roku nauczał na Uniwersytecie Komenskiego w Bratysławie, a potem do 1997 roku pracował w Słowackiej Akademii Nauk. W 1997 roku stał się współpracownikiem Instytutu Spraw Publicznych IVO, który współtworzył. Od 1999 roku jest jego prezesem.