1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Eksperci USA: „Po co te nerwy?“

Elżbieta Stasik25 października 2013

Doniesienia o podsłuchu telefonów kanclerz Merkel i innych czołowych polityków zakłóciły stosunki transatlantyckie. Europa oczekuje od Baracka Obamy wyjaśnień. Eksperci polityczni w USA nie rozumieją jednak wzburzenia.

https://p.dw.com/p/1A6Ij
ARCHIV - US-Präsident Barack Obama legt am 02.04.2009 in London den Arm um die Schulter von Bundeskanzlerin Angela Merkel, während er sich mit ihr am Rande des G20-Gipfels unterhält. EPA/OLIVIER HOSLET/dpa (zu dpa vom 24.10.2013) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

W USA afera podsłuchowa nie jest aferą. Ale temat znalazł się przynajmniej w czołowych doniesieniach amerykańskich mediów. „Szpiegowanie przyjaciół – to niedopuszczalne”, zacytowało CNN kanclerz Niemiec. Po ujawnieniu, że podsłuchiwane były przypuszczalnie rozmowy komórkowe Angeli Merkel i 35 dalszych czołowych polityków, Europa oczekuje od prezydenta Obamy wyjaśnień. „Stany Zjednoczone nie podsłuchują rozmów kanclerz i nie będą ich podsłuchiwały”, zapewniał w rozmowie telefonicznej w środę (23.10) rzecznik Białego Domu Jay Carney.

Co może być kłamstwem, uważają głosy dochodzące z Waszyngtonu. Takiego zdania są przynajmniej niektórzy eksperci. Mimo to wzburzenia w USA nie widać. Wiele hałasu o nic, uważa na przykład Pete Hoekstra, do 2007 roku szef komisji wywiadu Izby Reprezentantów. – Uważam to za bardzo prawdopodobne – odpowiedział na pytanie Deutsche Welle - czy jego zdaniem mogą się potwierdzić doniesienia o podsłuchiwaniu rozmów kanclerz. – Myślę, że służby wywiadu są świadome, że jesteśmy wszyscy przyjaciółmi – Francuzi, Niemcy, Izraelczycy, Amerykanie. Jesteśmy sojusznikami, ale jednocześnie dzieje się bardzo dużo. Mogły być czasy, kiedy wzajemnie się szpiegowaliśmy. Każdy to rozumie – uważa Republikanin Hoekstra.

Nie rozumie natomiast histerii wywołanej ujawnieniami demaskatora Edwarda Snowdena. – Przecież to naiwność. Niemiecki rząd powinien wiedzieć, że jego przyjaciele go szpiegują, tak samo zresztą jest i odwrotnie – mówi Hoekstra. Wie, że w USA szpiegowali niektórzy alianci, także europejscy. – Jest to jedno z tych niepisanych praw. Wiemy jak to funkcjonuje – wyjaśnia. Wzburzenie, jakie zapanowało w Berlinie uważa natomiast za rozdmuchane. – Śmiem twierdzić, że niemieckie służby wywiadu i parlamentarzyści, którzy na co dzień mają z nim do czynienia, nie są zaskoczeni. Myślę, że jedyną niespodzianką jest to, że wywiad nie przeciwdziałał podsłuchowi – uważa Pete Hoekstra.

Dowodów nie ma

Dowodów, że komórkowe rozmowy kanclerz rzeczywiście były podsłuchiwane, nie ma. Ekspert nie może sobie jednak wyobrazić, że prezydent Obama nie miałby o tym wiedzieć. – Prezydent ustala reguły działania służb wywiadu. NSA i inne służby nie mogą i nie powinny przekraczać granic wyznaczonych im przez prezydenta – mówi Hoekstra.

Prezydent, który udaje nieświadomego, żeby uniknąć większych szkód politycznych? - Mało prawdopodobne - uważa Raymond Tanter, ekspert ds. wywiadu i były współpracownik Rady Bezpieczeństwa Narodowego za rządów Ronalda Reagana. – Akcje podsłuchowe we własnym kraju są ściśle kontrolowane przez sądy, przez Kongres i Biały Dom – podkreśla. – Jeżeli jednak chodzi o zagranicę, Biały Dom kontroluje mniej surowo – dodaje. Możliwe, że taki podsłuch miał miejsce, uważa Tanter, dziś profesor na uniwersytecie Michigan. – Tak! Yes! Myślę, że tak było, bo NSA jest do tego zdolna – mówi i porównuje NSA z odkurzaczem, który „wsysa wszystko, co jest do wessania”, by w razie potrzeby skorzystać z zawartości podsłuchu.

Lauschangriff aus US-Sicht: "Warum die Aufregung?" Interviewpartner Raymond Tanter DW/Antje Passenheim Oktober 2013
Raymond TanterZdjęcie: DW/A. Passenheim

- Myślę, że prezydent Obama musiał wiedzieć, iż takie akcje miały miejsce w przeszłości – stwierdza Tanter w rozmowie z Deutsche Welle. W końcu amerykańskie i niemieckie służby wywiadu bardzo dobrze z sobą współpracują, uważa. – Zakładam, że Federalna Służba Wywiadowcza więcej

wiedziała, co robił amerykański wywiad, niż politycy obydwu krajów – mówi Raymond Tanter.

Przerwa na dąsy?

Powodów do trwałego pogorszenia się stosunków jednak nie ma, uważa Mike Haltzel z Centrum Stosunków Transatlantyckich Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Waszyngtonie. Całkowicie nie na miejscu są żądania szefa PE Martina Schulza czy szefa SPD Sigmara Gabriela, by przerwać rozmowy na temat strefy wolnego handlu między USA i UE. – Reakcja ta jest nie tylko obłudą. Groźba taka jest autodestruktywna i zaszkodzi Niemcom i UE w takim samym stopniu, jak USA. To nie ma dla mnie w ogóle sensu – twierdzi Haltzel, dawny wysokiej rangi członek Komitetu Senatu USA ds. międzynarodowych. Przerwa na dąsy, zamrożenie rozmów, bardziej dotknęłyby Europę, niż USA. – Eksperci gospodarczy szacują, że strefa wolnego handlu przyniosłaby UE wzrost PKB o pół punktu procentowego rocznie – USA tylko 0,4 punktu procentowego. – To dużo pieniędzy i po obu stronach Atlantyku zależą od tej umowy dziesiątki tysięcy miejsc pracy – argumentuje. Gdyby zarzut podsłuchu miał się potwierdzić, „jesteśmy winni niemieckiemu rządowi wyjaśnienie i gwarancję, że się to nie powtórzy”.

Lauschangriff aus US-Sicht: "Warum die Aufregung?" Mike Haltzel Zentrum für Transatlantische Beziehungen der Johns Hopkins Universität in Washington privat via: DW/Antje Passenheim Oktober 2013
Mike HaltzelZdjęcie: privat
epa03735271 An undated handout photograph made available by the National Security Agency (NSA) shows the NSA headquarters in Fort Meade, Maryland, USA. According to media reports, a secret intelligence program called 'Prism' run by the US Government's National Security Agency has been collecting data from millions of communication service subscribers through access to many of the top US Internet companies, including Google, Facebook, Apple and Verizon. EPA/NATIONAL SECURITY AGENCY / HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY
Centrala NSA w Fort MeadeZdjęcie: picture-alliance/dpa

W wiodących mediach USA kanclerz już w piątek (25.10) ‘przesunęła się’ na dalszy plan. Niezmiennie dominują wpadki zainicjowanej przez Obamę reformy systemu opieki zdrowotnej. Podczas gdy CNN i „Wall Street Journal“ koncentrują się jeszcze na ostrzeżeniach Merkel, „Washington Post” pisze już o szkodach, jakie mogłyby wyrządzić ujawnienia Snowdena, gdyby miała być mowa o Iranie czy Chinach.

Na amerykańskich ulicach afera podsłuchowa nie jest żadnym tematem. – Wydaje mi się, że zainteresowanie istnieje – uważa jednak Sebastian Rotella z niezależnego serwisu Pro Publica, nagrodzonego za reportaż śledczy renomowaną Nagrodą Pulitzera. Temat interesuje jednak tylko pewne grupy. – Nie jest to sprawa, w imię której ludzie wyszliby na ulice – przyznaje Rotella. – Są reakcje. Jest zainteresowanie. Jest zaniepokojenie – wylicza. Ale dla amerykańskiej opinii publicznej skandale szpiegowskie nie są niczym nowym. – Ludzie wiedzą, że służby specjalne dysponują wysoko rozwiniętymi technikami – uważa Sebastian Rotella. Co jest jednak, jego zdaniem, nowością, to „szczegóły i nazwiska”.

Antje Passenheim, Washington / Elżbieta Stasik

red. odp.: Iwona D. Metzner