Ebola. Zapaść na afrykańskim rynku turystycznym
2 listopada 2014Mimo licznych afrykańskich atrakcji, które obiecują biura podróży: błękitne morze, dzikie zwierzęta na wyciągnięcie ręki, romantyczne plaże, coraz więcej turystów ze strachu przed ebolą rezygnuje z wyjazdu na ten kontynent. Odczuwają to nie tylko kraje walczące z epidemią, jak Gwinea, Sierra Leone i Liberia, lecz także oddalona od nich o 8 tys. km Tanzania.
Potwierdza to Lathifa Sykes menedżerka z Zrzeszenia „Hotels Association of Tanzania”, mówiąc: „Z powodu obaw przed ebolą odnotowujemy 30-40 procentowy spadek zapytań i rezerwacji oraz anulacje zapłaconych już podróży”.
Lathifa Sykes zarządza 199 obiektami noclegowymi, w tym dużymi renomowanymi hotelami, a także małymi apartamentami. – Większość naszych gości przyjeżdża ze Stanów, Europy i Azji i przeważa wśród nich przekonanie, że Afryka to jedno. A przecież jako kontynent liczy ona 54 państwa. Tymczasem turyści, kiedy myślą o safari, mają w głowie tylko Afrykę, a nie Kenię, Tanzanię, Republikę Płd. Afryki czy Burundi - tłumaczy menedżerka.
Wymienione przez nią kraje należą do najpopularniejszych celów turystycznych na całym kontynencie. Turystyka stanowi dla Tanzanii główne źródło dewiz. W minionym roku branża turystyczna przyniosła temu krajowi 1,88 mld dolarów. Kilimandżaro czy Ocean Indyjski przyciągnęły w 2013 roku do Tanzanii milionowego turystę. – Turystyka jest dla tego kraju tak ważna, że strach przed epidemią eboli napędza również nam strachu – mówi Lathifa Sykes.
Fakt, że kryzys związany z ebolą ma wpływ na więcej krajów, niż tylko te bezpośrednio dotknięte epidemią, potwierdza również Rima Al-Tinawi, kierowniczka działu afrykańskiego w Niemieckim Zrzeszeniu Izb Przemysłowo-Handlowych. – To dla nas wielkie zmartwienie, bowiem odnosi się wrażenie, że turyści trzymają się z dala od afrykańskiego kontynentu. Ludzie anulują pobyty wypoczynkowe i podróże służbowe do Kenii i Namibii - informuje Rima Al-Tinawi.
Ebola nie zagraża Płd. Afryce
„Nie, nie ma zagrożenia ebolą w Płd. Afryce”, obwieszcza dużymi literami na swej stronie internetowej agencja turystyczna South African Tourism. – Kraj ten jest bezpieczny i nadal jest celem podróży turystów – zapewnia minister komunikacji Faith Muthabi. I rzeczywiście agencja nie odnotowała dotąd żadnych strat, jak poinformowała Silvia Braun z niemieckiego oddziału South African Tourism. – Nie zauważyliśmy zmniejszenia liczby rezerwacji, ale dokonywane są wolniej, niż w minionym roku. Przy tym 2013 był wg Silvi Braun rokiem wyjątkowo dobrym.
Niektóre państwa afrykańskie, by chronić własną ludność, wprowadziły zakaz wjazdu pasażerów z Liberii, Sierra Leone oraz Gwinei. Ruanda zezwala na wjazd osobom z tych krajów wyłącznie po przebyciu 21-dniowej kwarantanny. Kenia wstrzymała w sierpniu przyloty z dotkniętych ebolą krajów, ponieważ jej stolica Nairobi jest centralnym węzłem komunikacyjnym dla przelotów wewnątrz Czarnego Lądu.
Hotele, handlarze i przewodnicy
Znajdujący się na zachodnim wybrzeżu Afryki Senegal, ulubiony cel turystyczny Francuzów odczuwa boleśnie brak turystów. „Dysponujemy 30 pokojami i już przy 10-15 klientach możemy mówić o złych interesach. Lecz teraz są takie dni, że nie mamy nikogo”, uskarża się Aliou Ndiaye, menedżer hotelowy z Dakaru. Także okoliczni handlarze, żyjący z gości hotelowych, uskarżają się na brak turystów.
Ofensywa
Tanzania, Republika Płd. Afryki oraz Namibia cieszą się szczególną popularnością wśród turystów z Niemiec. Katharina Galle z biura podróży „Unpauschal” w Kolonii uspokaja zaniepokojonych klientów. – Ludzie są teraz uwrażliwieni, jeśli chodzi o kontynent afrykański i zadają wiele pytań. Jeśli jednak przyjrzymy się mapie i odległościom, wtedy uświadamiamy sobie, że Europa jest w gruncie rzeczy tak samo blisko czy daleko jak Południowa Afryka, Namibia lub Tanzania – wyjaśnia Katharina Galle.
Jak informuje menedżerka Lathifa Sykes, Tanzania zamierza od listopada wprowadzić na stronie internetowej utworzonej przez ministerstwo zdrowia tego kraju oraz zrzeszenia turystyczne akcje uświadamiającą turystów. – Musimy im uświadomić, że nie lekceważymy eboli oraz obaw i lęków ludzi. Bardzo staramy się, by utrzymać ebolę z dala od naszego kraju. Jest on bezpieczny dla turystów – zapewnia menedżerka.
Alexandra Jarecka