Dzienniki Humboldta pod młotek?
23 maja 2013Kto chce zrozumieć świat, musi go objechać i zmierzyć. Dewizie tej Alexander von Humboldt był wierny, konsekwentnie. Jako wulkanolog wspinał się na szczyt wysokiego na 6300 m Chimborazo w Andach. Jako biolog cierpliwie znosił ukąszenia insektów w dżungli Gujany, po czym systematycznie je zbierał. W Meksyku, Peru, Kolumbii protokołował wysokość i położenie wybrzeży, jezior, gromadził próbki skał, notował wysokość temperatur i wilgotność powietrza.
Romantyk z usposobienia nie poprzestawał na trzeźwych obserwacjach. Z równą pasją jak mierzył i badał, obserwował świat wokół siebie. I notował.
Dzieło życia – dzienniki
Na 3442 stronach Humboldt szczegółowo odnotował swoje obserwacje, wrażenia, katalogował wklejane rośliny, insekty. Pisał głównie po francusku, ale też po łacinie i po niemiecku, rysował. Dzienniki są czymś znacznie więcej, niż tylko dokumentem podróży, uważa Eberhard Knobloch, kierownik placówki badawczej im. Humboldta na Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk.- Są to nie tylko najbardziej obszerne, ale też najsłynniejsze dzienniki sporządzone przez podróżnika – uważa Knobloch.
Przepychanki
Z odpowiednio dużym wzburzeniem przyjęta została na świecie wiadomość, że dzienniki mogą być sprzedane. W najgorszym wypadku mogą wręcz trafić w prywatne ręce i na zawsze zniknąć gdzieś w sejfie.
Kronika wypadków: Po wojnie dzienniki znajdowały się we wschodnioberlińskiej państwowej bibliotece naukowej i były ogólnodostępne. W 2005 roku wróciły do rąk spadkobierców Humboldta – do rodziny von Heinz. Rodzina przyrzekła, że dzienniki nadal będą dostępne dla wszystkich, nikomu nie przyszło więc jakoś do głowy, żeby wpisać je na listę narodowych dzieł kultury. Błąd. Bo rodzina ma zamiar teraz sprzedać dzienniki, za bardzo wysoką sumę.
Chwilowo rodzina pertraktuje jeszcze z Fundacją Pruskiego Dziedzictwa Kultury. Ale wymaga wiele – plotki mówią o kilkudziesięciu milionach euro. Niemcy są bogatym krajem, ale kultura nigdzie nie znajduje się na pierwszym miejscu i taka suma może być dla Fundacji problemem. Prywatnych amatorów takiego białego kruka może być natomiast aż nadto, uważa Wolfgang Mecklenburg, berliński licytator specjalizujący się w rękopisach słynnych, historycznych osobistości. – Mogą pojawić się nagle kupcy, którzy normalnie nawet nie zbierają rękopisów. 'Taką cenę zapłacę z przyjemnością', powiedzą. Zwłaszcza, że chodzi o Humboldta. W Ameryce Południowej do dzisiaj jest bożyszczem – mówi Mecklenburg.
Legenda Humboldta
W 1799 roku Alexander von Humboldt przybył do Ameryki Południowej jako naukowiec. Opuszczał ją w 1804 jako przyjaciel tego kontynentu. Simón Bolívar (1783 – 1830) mówił o nim jako o „prawdziwym odkrywcy Ameryki“.
Fascynacja Humboldtem przetrwała tam do dziś. Ameryka Południowa pamięta go nie tylko jako naukowca, ale też jako żarliwego przeciwnika kolonizacji i niewolnictwa. – Indianie byli ludźmi drugiej kategorii, katoliccy misjonarze traktowali ich jak dzieci, podczas gdy sami uważali się za panów. Humboldt publicznie występował przeciw niewolnictwu. Dla niego wszyscy byli równi, niezależnie od rasy – tłumaczy badacz spuścizny Humboldta, Eberhard Knobloch.
Jednocześnie Humboldt wiedział, że tolerancja dla jego poglądów ma granice, a musiał się jakoś aranżować z panami tego świata. Jako potomek pruskiej arystokracji musiał być lojalny wobec króla, który nie najwyżej cenił sobie głoszone przez Rewolucję Francuską idee równouprawnienia. Władca Hiszpanii wyposażył Humboldta w gotówkę, zapewnił mu nieograniczoną wolność podróżowania, ale nie za darmo. Oczekiwał przede wszystkim informacji o bogactwach naturalnych nowego kontynentu. – Humboldt był świadomy ryzyka, jakie może przynieść spożytkowanie przywiezionych przez niego informacji, czuł się jednak zobowiązany do odwdzięczenia się sponsorom – tłumaczy Knobloch. – To samo odnosiło się do ówczesnego prezydenta USA Thomasa Jeffersona. Stawiając prezydentowi do dyspozycji mapy, wiedział, że mają one też wartość militarną – dodaje.
Mimo tych ograniczeń, poglądy Humboldta były nadzwyczaj postępowe. Podobnie jak sposób prowadzenia przez niego badań. Wyposażony w sekstanty, barometry, termometry i szereg innych instrumentów pomiarowych mierzył świat jak kiedyś astronomowie, którzy protokołowali, analizowali i od nowa odkrywali świat.
Humboldt jako wszechstronnie wykształcony naukowiec dysponował wiedzą matematyczną, przyrodniczą, był jednocześnie wulkanologiem, paleontologiem i klimatologiem. Dzisiaj mówimy o jego interdyscyplinarnym patrzeniu na świat.
Po powrocie do Europy dzienniki były dla Humboldta projektem życiowym, źródłem, z którego czerpał jeszcze przez wiele, wiele lat.
Prywatny sejf czy państwowe archiwum?
Ze spuścizny Humboldta do dzisiaj korzystają rzesze naukowców. Na przykład klimatolodzy, którzy z jego zapisków czerpią informacje na temat wcześniejszych wahań temperatur, granic opadów śniegu, czy temperatury wód. By jednak dotrzeć do tych danych, dzienniki muszą zostać opracowane według współczesnych metod. Dzienniki są dostępne jako mikrofilmy. Ich nowe, całkowite opracowanie jest jednak możliwe tylko na podstawie oryginałów, podkreśla Eberhard Knobloch. W tej chwili oryginały są niedostępne. Dopiero wynik rozmów ze spadkobiercami Humboldta pokaże, czy dzieło tego wszechstronnego badacza zostanie skarbem dla wszystkich, czy tylko dla wybranych, skrupulatnie zamknięte gdzieś w prywatnym sejfie.
Nils Michaeli / Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke