1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dziś nie ma już w Berlinie 170 tysięcy Zydów...

Malgorzata Matzke10 listopada 2005

Listopad to miesiąc pamięci o zmarłych - począwszy od katolickich Wszystkich świętych aż po protestancką Niedzielę Zmarłych Totensonntag. Jest to miesiąc, kiedy ludzie kierują swoje kroki na cmentarze.

https://p.dw.com/p/BIjb
Cmentarz żydowski w Weissensee
Cmentarz żydowski w WeissenseeZdjęcie: dpa - Bildfunk

Aż trudno uwierzyć, że w Berlinie są aż 224 cmentarze - z tego 136 to cmentarze wyznaniowe. Ich mnogość wynika z tego, że kiedy w XIX wieku były zakładane – znajdowały się pozy rogatkami miasta. Od tego czasu Berlin rozrastał się, stał się metropolią, i także owe cmentarze znalazły się nagle na obszarze należącym oebcnie do miasta. Wiele z nich to miejsca mające już wartość historyczną, to miejsca, gdzie przychodzi się nie tylko by oddać cześć zmarłym lecz stały się one także miejscem, dokąd ludzie przychodzą na spokojny spacer lub aby tropić historyczne dzieje miasta.

Szczególną pozycję zajmuje wśród berlińskich nekropolii żydowski cmentarz w Weissensee we wschodniej części miasta. Jeden ze starszych stołecznych cmentarzy: 115 tysięcy grobów zajmuje powierzchnię 22 hektarów. Pierwszy pochówek odbył się tu w 1880 roku. Stare lipy, klony, dęby i topole wyznaczają przebieg alei. Nie jest zbyt intensywnie pielęgnowany – dlatego zarasta dziką zielenią. Przez to jest jednym z bardziej romantycznych miejsc. Czasami aż trudno rozpoznać groby, gdzie leżą zasłużeni dla miasta obywatele: rabin Martin Riesenhuber, kompozytor Lazarus Lewandowski, wydawcy Gottfried Bermann i Samuel Fischer, gastronom Bertold Kempowski czy właściciel domu towarowego Hermann Tietz.

Nazwiska wyryte w kamieniach dają świadectwo niemieckiej historii, której boczne korzenie sięgają także Polski, Ukrainy, Galicji czy Węgier. Także temu, jak silna była asymilacja żydowskiej ludności w Berlinie – twierdzi były przewodniczący żydowskiej gminy Albert Meyer, który przed wojną przychodził tu na grób swojego dziadka.

Ten cmentarz jest bardzo nie-żydowski . Normalnie wszystkie żydowskie cmentarze wyglądają podobnie, są skromne, Natomiast tutaj Żydzi żyjący w Niemczech próbowali naśladować zwyczaje chrześcijańskiego otoczenia i stworzyli własną kulturę pochówku , która zupełnie nie odpowiada żydowskiej tradycji.

Chcieli podobnie jak i inni mieć swoje kaplice, wręcz nagrobne pałace, rodzinne groby . Historyczne znaczenie tego cmentarza polega na tym, że faktycznie jest to archiwum żydowskiej emigracji. Berlińskich Żydów teoretycznie można znaleźć w Nowym Jorku – w Fort Hills, w Londynie – w Handan – ale nie w Berlinie! Jest to ten moment, gdzie można jeszcze dowiedzieć się czegoś o krewnych, o przodkach. Tu istnieje coś, czego już właściwie nie ma!

Żeby uratować tę unikalną nekropolię Alfred Meyer w imieniu 12-tysięcznej żydowskiej gminy w Berlinie w tym roku złożył wniosek o przyznanie temu cmentarzowi statusu skarbu światowego dziedzictwa kultury. Zarząd gminy miał nadzieję, że kiedy status taki zostałby przyznany postawiłoby to rząd berliński pod presją przyznania środków na utrzymanie cmentarza. – 40 milionów euro pozwoliłoby już uchronić go przez ruiną. Opinia publiczna nie pochwaliła tego kroku - krytycy woleliby żeby wszystkie berlińskie cmentarze otoczone zostały większą pieczą.

Alfred Meyer uważa, że trzeba zwrócić uwagę na pewną różnicę:

Gmina żydowska w Berlinie liczyła przed wojną 170 tysięcy członków. Gdyby dziś było nas też tylu, nas tzn. potomków tych, którzy tam leżą, to nie potrzebowalibyśmy żadnej pomocy od Senatu czy od państwa. Sami moglibyśmy odrestaurować ten cmentarz . Ale nie ma już tych 170 tysięcy, nie z naszej winy, dlatego poczuwamy się do obowiązku aby ratować ten cmentarz.