1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Donald Tusk nic nie obiecał / Czy bracia K. są populistami?

Iwona D. Metzner21 października 2005
https://p.dw.com/p/BIJG
Prasa niemiecka
Prasa niemiecka

DIE WELT towarzyszyła kandydatowi PO na prezydenta w kolejnej gorącej fazie kampanii wyborczej w Łodzi.

Donald Tusk wystąpił przed bezrobotnymi, którzy jak pisze gazeta w zasadzie powinni być do niego wrogo ustosunkowani a jednak tak nie było.

Tusk wyraził głębokie zrozumienie dla bezrobotnych, którzy nie chcą od państwa nędznej jałmużny lecz pracy.

Pomimo głęboko zakorzenionej nieufności Polaków do władz i państwa 48-letni gdański polityk zrobił według DIE WELT dosyć przekonujące wrażenie na swych słuchaczach, zgromadzonych pod Urzędem Zatrudnienia.

W łódzkiej restauracji Tusk spotkał się z dalszymi swoimi zwolennikami. Z ich deklaracji DIE WELT dowiaduje się, dlaczego chcieliby Tuska jako prezydenta. Otóż uważają, że Tusk uosabia demokratyczną, prozachodnią i praworządną Polskę, wolną od radykalizmów i pomówień, obecną w Europie i silną gospodarczo.

Gazeta podkreśla, że punktem kulminacyjnym jego kampanii wyborczej była tego dnia prywatna szkoła wyższa, w której na kandydata czekało z pięciuset studentów.

Tam był w swym żywiole – stwierdza DIE WELT. Mówił bez kartki a część słuchaczy klaskała i skandowała jego nazwisko.

Na pytanie jednego ze studentów jak można by młodym ludziom pomóc Donald Tusk w otrzeźwiający sposób poradził, by młodzi sceptycznie podchodzili do obietnic i dodał, że jego marzeniem jest Polska, w której nie on im pomaga, lecz w której oni pomagają innym.

W tym momencie berlińskiej DIE WELT przyszła na myśl wypowiedź Johna F. Kennedy’ego.

Raz po raz Tusk apelował do honoru i radził liczyć li tylko na własne siły. Mimo, iż jednoznacznie podkreślał, że nic nie może obiecać, to jednak jego posłanie, „że z nim jako prezydentem będzie wszystkim lepiej”, padło w przekonaniu zaskoczonej gazety na podatny grunt.

Przy tej okazji DIE WELT uwypukliła ogromny optymizm i radość życia, tryskające z Donalda Tuska.

FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG z kolei zastanawia się, czy liderzy Prawa i Sprawiedliwości są populistami, czy też nie.

Politolog Klaus Bachmann z Centrum Willy Brandta przy Uniwersytecie Wrocławskim wyjaśnia dlaczego to pojęcie do PiSu i jego liderów pasuje.

Uważa, że poglądy Kaczyńskich są porównywalne z poglądami hamburczyka Schilla, francuskiego Frontu Narodowego Le Pena oraz Austriaka Haidera. FAZ twierdzi, że niejedno za tym przemawia.

Podobnie jak na Zachodzie partie populistyczne, również PiS, wybierają głównie potencjalni przegrani procesu modernizacji jak piekarze, którzy czują się zagrożeni konkurencją niemieckiego, czy francuskiego supermarketu w sąsiedztwie, jak robotnicy czy rolnicy.

Według FAZ grupy te są szczególnie podatne na światopogląd braci Kaczyńskich.

Następną zbieżnością z zachodnim populizmem jest w przekonaniu frankfurckiej gazety agresja z jaką bracia Kaczyńscy atakują obecny „system” polskiej demokracji.

Centralny wymóg „populizmu”, czyli skupienie się na jednym charyzmatycznym przywódcy, PiS wypełnia w dwójnasób: Jarosław i Lech uosabiają swą partię w podwójnym wydaniu.

FAZ podkreśla dalej, że polscy politolodzy tym analizom jednak zaprzeczają. W tym kontekście wymienia członka Polskiej Akademii Nauk Radosława Markowskiego, który w swej pracy studialnej z 2002 roku za populistyczne uważa partie LPR i Samoobronę Leppera, ale nie PiS. PiS chce co prawda silniejszego prezydenta, twierdzi Markowski, ale nie jest partią antydemokratyczną.