Die Zeit: Warszawę trzeba przymusić do okazania solidarności
26 listopada 2015Europejskie prawo azylowe było ustanowione na „dobre czasy”, kiedy do Europy napływało tylko kilka tysięcy uchodźców, a nie miliony. A kto, tak jak Niemcy, nie ma granicy zewnętrznej UE, pozostawiał rozwiązywanie problemów uchodźców najchętniej Włochom, Hiszpanom i Grekom - pisze w najnowszym (26.11.2015) wydaniu tygodnika „Die Zeit” Mariam Lu. Jednak tak dalej już nie można, pisze autorka. Kanclerz Angela Merkel stawia w kwestii rozwiązań problemu uchodźczego na uzgodnienia z Turcją. Przewidziane jest, że „my” weźmiemy pół miliona zarejestrowanych uchodźców, a Turcy przyjmą u siebie resztę, wyjaśnia Lu i podkreśla, że „my" to nie Niemcy, ale cała Europa. "I najwyższy czas, aby niemiecki rząd przestał się krępować przed powiązaniem ze sobą kwestii polityki uchodźczej i finansowej. Wszystko ze wszystkim się łączy.
To absurd, że kraje wschodnioeuropejskie odnoszą się do »brukselskiego molocha« z pogardą i nienawiścią, a wyciągają jednocześnie rękę po hojną pomoc z funduszu rozwoju regionalnego” - pisze „Die Zeit”. Przyznanie się do „finansowej zależności” nie bardzo pasuje do „ksenofobicznego machismo”, który cechuje postępowanie Węgier, a ostatnio i Polski - konstatuje autorka. Stwierdza jednocześnie, że „najwyższy czas, aby o tym przypomnieć”.
„Polska, Węgry, Czechy, kraje bałtyckie i Słowacja od ponad 10 lat są państwami członkowskimi UE. I przez te wszystkie lata UE płaciła im miliardy, aby poprawiły swój niski standard życia, zmodernizowały zrujnowaną infrastrukturę i uczyniły swą gospodarkę konkurencyjną. I słusznie oczekują europejskiej solidarności, a także wojskowego wsparcia przeciwko Rosji” - pisze autorka artykułu. Mariam Lu podkreśla, że zapewnienie schronienia uchodźcom też należy do kanonu wartości tej europejskiej wspólnoty. "To przecież opozycjoniści z Europy wschodniej otrzymywali w okresie zimnej wojny tutaj schronienie. Niektórzy, jak przywódca ruchu Solidarności, Lech Wałęsa, ciągle jeszcze o tym przypominają" - pisze „Die Zeit”.
"Natomiast nowy rząd jego kraju pod przywództwem Beaty Szydło usunął teraz europejską flagę z pomieszczenia, gdzie odbywają się cotygodniowe konferencje prasowe. Pozostało tam tylko polskie oflagowanie. Pomoc z Brukseli jest jednak dalej mile widziana – tylko prosimy o dyskretne transfery, nie powinno nas się ze sobą kojarzyć” – zauważa sarkastycznie Mariam Lu. Jednocześnie coraz głośniej w tej części Unii Europejskiej rozbrzmiewają głosy o „przywiązaniu do chrześcijaństwa, które najwidoczniej rozumiane jest jako nienawiść do homoseksualistów i do zdegenerowanej Europy” – pisze autorka artykułu w Die Zeit”.
"W okresie kryzysu finansowego wszyscy liczyli na solidarność największej gospodarki europejskiej" – przypomina publicystka "Die Zeit". „Nic w tym złego, gdyby nie to, że Niemcy akurat teraz, kiedy chodzi o ludzi i drachmę, pozostawieni są sami sobie”, konkluduje Mariam Lu w artykule zatytułowanym „No to Warszawę trzeba do tego przymusić”.
Opr.: Barbara Cöllen