1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Der Spiegel o Sikorskim: Zauważył zmiany w powojennych Niemczech

Tomasz Kujawińsk24 czerwca 2013

Niemcy muszą wyprowadzić eurostrefę z kryzysu nie patrząc na własne interesy – twierdzą zgodnie na łamach tygodnika "Der Spiegel" Jean Asselborn, Felipe Gonzalez i Radosław Sikorski.

https://p.dw.com/p/18v1N
Auf dem Bild: Der polnische Außenminister Radek Sikorski im Interview mit der DW-Mitarbeiterin Rosalia Romaniec München 1.2.2013 Foto: Rosalia Romaniec / DW
Radosław Sikorski na monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (2013)Zdjęcie: DW/R.Romaniec

Tygodnik „Der Spiegel” w swym najnowszym wydaniu (24.06.) publikuje artykuł, w którym, jak pisze "trzej wpływowi europejscy politycy" z Luksemburga, Hiszpanii i z Polski, analizują kryzys w Unii Europejskiej, a w szczególności w eurostrefie i nakreślają sposoby wyjścia z niego.

Ministrowi spraw zagranicznych Luksemburga Jeanowi Asselbornowi przeszkadza ciągłe niemieckie „Wy musicie, wy musicie...” pod adresem krajów Unii borykających się z problemami gospodarczo-finansowymi. Zdaniem ministra Niemcy zawsze w pierwszym rzędzie mają na uwadze własny interes i twierdzą, że „wszyscy inni robią wszystko źle i muszą za taki stan rzeczy ponosić konsekwencje”.

Największym zmartwieniem Asselborna jest to, że Niemcy któregoś dnia stwierdzą, że lepiej im iść własną drogą, poza Unią Europejską. Do takiego wniosku dochodzi czytając wpisy na blogach niemieckich tabloidów – to byłby koniec wspólnoty, zaznacza. Luksemburski minister jest zdania, że Niemcy nie powinny zapomnieć, w jakim celu i w jakiej politycznej sytuacji powstała Unia oraz ile same Niemcy zawdzięczają wspólnemu rynkowi jak i wspólnej walucie.

Swoją postawą i metodami zwalczania kryzysu gospodarczego, które sprowadzają się właściwie tylko do dodatkowych cięć i oszczędności, Niemcy stały się „lokomotywą, która nie ciągnie za sobą niczego”. Natomiast niemieckie „Nein” dla obligacji europejskich jak i „narzucenie” Unii paktu fiskalnego, którego rozwiązania możnaby było wyegzekwować za pomocą istniejących już prawnych regulacji europejskich, nie są niczym innym jak tylko ruchem w stronę niemieckiego podatnika – „Skoro mamy dawać pieniądze, to przynajmniej na naszych warunkach”, a kontynuując tą myśl: „Przełożymy niemiecki system na Unię Europejską i wtedy wszystkim będzie wiodło się dobrze”.

Widziane z Madrytu

Sytuacja widziana oczami socjalisty Felipe Gonzaleza wygląda właściwie tak samo. Były hiszpański premier nie pomija własnych błędów, które należy naprawić, ale podobnie jak Asselbornowi nie podoba mu się nastawianie Niemiec, które sprowadza do stwierdzenia: „Europa ma robić to, co się Niemcom podoba”. Takie myślenie uważa za krótkowzroczne, a tłumaczy je zmianą podejścia Niemców do Unii Europejskiej. Zmianą, która, jego zdaniem, nastąpiła wraz z objęciem rządów przez Gerharda Schrödera, który nie mówił o „europejskich Niemczech, tylko o generacji bez kompleksów” – zaznacza Gonzalez.

Dla Gonzaleza problemem jest narzucony przez Niemcy plan oszczędnościowy, który sprawia, że na rynku nie ma pieniędzy na inwestycje. Innym równie ważnym do dziś nieskorygowanym problemem było wprowadzenie wspólnej waluty bez wspólnej polityki gospodarczej i fiskalnej – podkreśla były hiszpański szef rządu.

Podsumowując, "Der Spiegel" cytuje kluczową wypowiedź Gonzaleza: „Jedyne, co dzisiaj łączy europejskie państwa, to rosnąca antyeuropejskość”.

Widziane z Warszawy

Po wypowiedzi polityków z Luksemburga i Hiszpanii, tygodnik cytuje szefa polskiej dyplomacji.

"Der Spiegel" zaczyna od głośnego wystąpienia Radosława Sikorskiego w Berlinie w 2011 r., kiedy to powiedział, że nie boi się silnych Niemiec, lecz ich bezczynności i cytuje dalej słowa Sikorskiego, że jego wypowiedź nie była w żadnym wypadku nominowaniem Niemiec do przejęcia przywództwa w Europie, tylko stwierdzeniem pewnego faktu.

Sikorski, zaznacza "Der Spiegel", jest przekonany, że demokratyczne Niemcy ściśle związane z Unią Europejską potrzebują innych państw do podejmowania decyzji – to nie są Niemcy, których powinniśmy się bać, miał powiedzieć polski minister.

Niemiecki tygodnik nazywa Radosława Sikorskiego realistą, ponieważ zauważył zmiany, jakie zaszły w Niemczech od drugiej wojny światowej i fakt, że Niemcy sprzeciwiły się interwencji wojskowej w Iraku, ale w zamian oczekuje on, że Niemcy będą respektowały interesy swoich partnerów.

Tygodnik zaznacza, że Sikorski bez ogródek wytknął Niemcom złamanie dyscypliny budżetowej, co posłużyło innym państwom za pretekst, aby robić to samo. Kontynuując ten wątek Spiegel podkreśla, że polski minister jest świadom potrzeby oszczędzania, co wynika z historycznych doświadczeń obu krajów (hiperinflacja w Niemczech w latach 20. zeszłego stulecia i w Polsce w latach 90.), ale, patrząc na kraje zmuszone do oszczędzania do granic wytrzymałości, nie można pominąć i drugiego aspektu sprawy: nie można za wszelką cenę dążyć do utrzymania mocnej waluty kosztem gospodarki. Niemcy powinny być bardziej elastyczne – miał powiedzieć Sikorski.

Sikorski, podobnie jak Asselborn i Gonzalez, proponuje wprowadzenie w obieg obligacji europejskich, ale jak zaznacza tygodnik, nie sądzi, by niemiecki rząd miał na tyle odwagi, aby przekonać do takiego kroku niemieckiego podatnika.

Tomasz Kujawiński

red. odp. Bartosz Dudek