DaimlerChrysler: po rozwodzie stulecia
2 października 2007Chrysler umarł, niech żyje Daimler: już w czwartek wieczorem nowy neon zabłyśnie na gmachu siedziby Daimlera w Untertürkheim pod Sztutgartem. Dobremu, staremu Daimlerowi znowu świetnie się powodzi, jak tylko rozstał się z idącymi w miliardy stratami swego byłego amerykańskiego partnera. Jako czysto niemiecka firma Daimler jest dziś o dobre 20 miliardów euro więcej wart niż jeszcze w lutym, kiedy to pojawiły się pierwsze pogłoski o kryzysie w małżeństwie. Szef Daimlera, Dieter Zetsche, chce by Daimler wystartował na nowo: nowe logo, nowa czcionka, nowy kolor. Tylko jedno pozostanie po staremu – język czysto niemieckiej firmy – oczywiście angielski:
- Kiedy możemy wystartować raz jeszcze, to firma powinna brzmieć Daimler AG, a jej produkty między innymi Mercedes-Benz – w nazwie tej wymieniamy nazwisko naszego drugiego z założycieli.
Daimler czy Benz?
Na tym polega też problem dla wielu Badeńczyków: wprawdzie zmieni się nazwę wszystkich zakładów od Bremy po Kapsztad na „Mercedes Benz”, lecz nazwa firmy nie będzie zawierać tego nazwiska, a jedynie to Daimlera. Czy to jednak sprawiedliwe? Nawet w Sztutgarcie przyznają, że to nie on wynalazł samochód – mówi Stefan Röhrig, wicedyrektor Muzeum Mercedesa:
- Samochód wynalazł Benz, w 1886 roku, co do tego nie ma wątpliwości. Gottlieb Daimler to dla nas z kolei wizjoner, konstruktor szybkobieżnego silnika – zresztą trzy lata przedtem – a zatem nie miał on zamiaru konstruować samochodu.
Gottlieba Daimlera nie było już na świecie, a Carl Benz był staruszkiem, kiedy obie firmy połączyły się w jedną: Daimler-Benz; nazwa ta przetrwała 70 lat, do fuzji z Chryslerem w 1998 roku. I tak w Sztutgarcie, w Szwabii, mówi się: „robię u Daimlera”, a w Gaggenau, w Badenii – „u Benza”. I właśnie w Badenii panuje smutek, że po rozwodzie z Chryslerem Benz nie wraca do nazwy firmy:
- W zasadzie powinna nadal nazywać się Daimler-Benz, jak dawniej… Dawniej był Daimler-Benz, to dziś też mógłby być Daimler-Benz… Daimler AG jakoś nie brzmi, bo założycieli było dwóch: Daimler i Benz – mówią pracownicy.
Nad nowymi szyldami, kombinezonami, papierem listowym pracowało ponad 200 ludzi z własnego działu Task Force. Zmiana nazwy kosztowała jakieś 15 milionów. Trzeba było zmienić 170 tysięcy adresów majlowych, ale nie trwało to długo, w odróżnieniu od niezbędnej zmiany w rejestrze handlowym i jemu podobnym nazw ponad 200 firm, należących do Daimlera na całym świecie. W zakładach trzeba było wymienić tysiące kombinezonów i podkoszulek, noszonych przez pracowników. Wydrukowano tony papieru firmowego i wizytówek, wymieniono tysiące przepustek i wewnętrznych znaków drogowych.
Alimenty dla menedżerów
Najlepiej na zmianie nazwy wyszli raczej Amerykanie: i tak menedżerowie Chryslera otrzymali premie w wielomilionowej wysokości – coś w rodzaju alimentów – złości się rada zakładowa u Daimlera, a także opłat za nazwę, za owego Daimlera, bowiem właścicielem tej marki jest matka jaguara, czyli ford. Za ile, tego będą się chcieli pewnie dowiedzieć akcjonariusze w czwartek, a niektóre z wniosków żądają powrotu do panieńskiego nazwiska – Daimler-Benz.
A zatem nowy Daimler AG będzie pretekstem do ponownej rozprawy z nieudaną fuzją z Chryslerem. A przecież miało być to ponoć wymarzone małżeństwo.