Czy niemiecki BND współpracował w wojnie irackiej z CIA?
28 lutego 2006Dziennik „New York Times” opublikował informację, że – inaczej niż dotąd zapewniał rząd w Berlinie – Federalna Służba Wywiadowcza BND przynajmniej w jednym konkretnym przypadku udzieliła podczas wojny irackiej wsparcia amerykańskiej CIA. Rząd Niemiec zdementował wprawdzie i tę publikację, ale dyskusja się nie urywa.
Berliński dziennik „Die Welt” reaguje krytycznie. I znów głos na temat roli BND w Iraku zabiera jedna z renomowanych gazet amerykańskich, twierdząc, że agent Federalnej Służby Wywiadowczej przekazał Amerykanom plan obrony Bagdadu Saddama Husseina – czytamy w komentarzu. I znów gazeta powołuje się na źródła amerykańskich służb specjalnych. Rząd federalny i tym razem niezwłocznie zaprzecza, ale reaguje z wysoce niewygodnej pozycji defensywnej – zauważa „Die Welt”.
Kierownictwo BND twierdzi, że nic mu na temat faktów opublikowanych przez „New York Times” nie wiadomo. To brzmi kategorycznie – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ale z drugiej strony zaprezentowane przez amerykański dziennik szczegóły, zawarte, jak wiele na to wskazuje, w tajnym raporcie przygotowanym przez amerykański kontrwywiad wojskowy dla Pentagonu, nie sprawiają wrażenia, by zostały o tak sobie wymyślone – zwraca uwagę komentator FAZ.
Argumenty, przy pomocy których obecny rząd w Berlinie zaprzecza jakiemukolwiek uwikłaniu niemieckich służb specjalnych w wojnę iracką, zaczynają się chwiać – uważa „Ostsee-Zeitung” z Rostocku. Publikację „New York Times” zdementowano wprawdzie natychmiast, ale owo dementi brzmiało jakoś nie całkiem przekonująco. Ludzie z anty-kryzysowego managementu w Berlinie nie rozwiali podejrzenia, że mają coś do ukrycia. Jest jeszcze wiele niewiadomych w mętnej aferze BND. I pewnie nie obejdzie się bez powołania parlamentarnej komisji śledczej – prognozuje komentator „Ostsee-Zeitung”.
Komu służy pojawienie się tego tematu w amerykańskiej prasie? Czy może chodzić o kampanię czy świadomą niedyskrecję ze strony administracji w Waszyngotnie – zastanawia się berliński „Tagesspiegel”. Kto wietrzy kampanię, ten musi odpowiedzieć na pytanie: kogo przeciwko komu i dlaczego? Ani administracja Busha, ani CIA nie mogą mieć interesu w tym, by w Berlinie przystąpiła do działania parlamentarna komisja śledcza, zajmująca się operacjami BND – czytamy w komentarzu. To utrudniłoby amerykańską-niemiecką współpracę. Stronie amerykańskiej nie może też zależeć na demontowaniu rządu kanclerz Merkel – podkreśla „Tagesspiegel”.
A „Frankfurter Rundschau” dochodzi do wniosku: W gruncie rzeczy idzie o wiarygodność niemieckiego „nie” wobec wojny w Iraku. Na płaszczyźnie polityki zagranicznej było owo „nie” odważne i jednoznaczne. W kwestii poczynań sił USA w Europie zabrakło jednak takiej konsekwencji; było za to więcej przymykania oka. W obu wypadkach nowe informacje i szczegóły z kół służb specjalnych niczego nie zmieniają. Może jedynie chodzić o wyjaśnienie, czy aby służby specjalne nie rozwijały za wiele inicjatywy własnej. Ważne przy tym jest nie tyle badanie faktów z przeszłości, co wyciągnięcie właściwych wniosków na przyszłość – podkreśla komentator „Frankfurter Rundschau”.