1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Co robi tajlandzki monarcha w Bawarii?

27 października 2020

Podczas gdy w Bangkoku coraz więcej ludzi wychodzi na ulice domagając się reform, król Tajlandii rezyduje w Bawarii. Najważniejsze pytanie: czy stamtąd także rządzi?

https://p.dw.com/p/3kU9l
Rzadcy goście w Bangkoku: król Maha Vajiralongkorn i królowa Suthida (zdj. archiwalne)
Rzadcy goście w Bangkoku: król Maha Vajiralongkorn i królowa Suthida (zdj. archiwalne)Zdjęcie: Wason Wanichakorn/dpa/picture-alliance

Rama X. Z haremem w luksusowym hotelu

Bawaria zamiast Bagkoku. Tajlandzki król Maha Vajiralongkorn (znany jako Rama X) spędza większość swojego czasu w Bawarii, posiada willę w Tutzing nad Jeziorem Starnberg, a podczas lockdownu wiosną br., mimo zakazu przyjmowania przez hotele gości, rezydował w luksusowym przybytku w Garmisch-Partenkirchen.

Wielu Tajlandczyków to irytuje. Clou sprawy stanowi jednak pytanie: rządzi Maha Vajiralongkorn z Bawarii czy nie? Ponad tysiąc ludzi udało się w poniedziałek (26.10.2020) pod ambasadę Niemiec w Bangkoku, by przekazać ambasadorowi Georgowi Schmidtowi pismo, w którym domagają się od niemieckich władz, by skontrolowały, czy ich król sprawuje rządy z obcego terytorium.

Jeżeli tak, byłoby to naruszeniem zasady nieingerencji. Niemcy muszą zbadać, czy monarcha prowadzi z Bawarii politykę, która dotyczy Tajlandii.

Demonstranci z włączonymi telefonami komórkowymi udają się pod ambasadę NIemiec w Bangkoku, 26.10.2020
Demonstranci z włączonymi telefonami komórkowymi udają się pod ambasadę NIemiec w Bangkoku, 26.10.2020Zdjęcie: Gemunu Amarasinghe/dpa/picture-alliance

Ale nie tylko tajlandzcy aktywiści żądają wyjaśnień. Także niemiecki rząd patrzy krytycznie na poczynania monarchy. Szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas (SPD) zagroził Vajiralongkornowi konsekwencjami, jeżeli zostanie potwierdzone, że podczas swoich pobytów w Bawarii działa niezgodnie z prawem.

Maas ma tajlandzkiego króla na oku

„Oczywiście, że obserwujemy działania tajlandzkiego króla", powiedział w Berlinie niemiecki minister spraw zagranicznych. „Działania” te są „nieprzerwanie” sprawdzane. „A jeżeli są sprawy, które uważamy za niezgodnie z prawem, pociągną one za sobą natychmiastowe konsekwencje”, podkreślił Maas.

Już na początku października niemiecki socjaldemokrata dał jasno do zrozumienia, że nie będzie tego tolerował, jeżeli król miałby rządzić swoim krajem z Niemiec. „Postawiliśmy sprawę jasno, że polityka dotycząca Tajlandii nie może być prowadzona z terytorium Niemiec”, powiedział wówczas Maas. „Jeżeli są w naszym kraju goście, którzy z naszego kraju prowadzą swoje państwowe interesy, zawsze będziemy temu zdecydowanie przeciwdziałać”, podkreślił szef niemieckiego MSZ.

Protesty trwają także w czasach pandemii
Protesty trwają także w czasach pandemiiZdjęcie: Gemunu Amarasinghe/dpa/picture-alliance

Protesty trwają

Ruch demokratyczny w Tajlandii domaga się ustąpienia premiera Prayuth Chan-ocha i wszczęcia społecznej dyskusji o roli monarchii. Krytykowanie rodziny królewskiej jest przy tym w Tajlandii tabu. Drakońska ustawa o ochronie monarchii przewiduje za obrazę króla lub jego rodziny wieloletnie kary pozbawienia wolności. Ostatnio trzech aktywistów zostało oskarżonych o „stosowanie przemocy wobec królowej”. Ich przewinienie: podczas przejazdu konwoju królowej pokazali Three Finger Salute – wyciągnięte w górę trzy palce, gest, który stał się w Tajlandii symbolem oporu. Oskarżonym grozi kara dożywocia.

Wobec trwających od trzech miesięcy prodemokratycznych protestów Prayuth Chan-ocha ogłosił stan wyjątkowy, ale w ubiegłym tygodniu go odwołał. Przedtem, mimo zakazu zgromadzeń, znowu wyszły na ulice tysiące ludzi. Premier nadal podkreśla, że nie zamierza zrezygnować ze stanowiska.

(dpa, afp, ap / stas)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Rama X. Z haremem w luksusowym hotelu