1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ciche bohaterki Ukrainy. „Jesteśmy potrzebne”

Elżbieta Biś
13 kwietnia 2022

Do Ukrainy wracają z Polski nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Oni by walczyć z bronią w ręku, one by walczyć po swojemu.

https://p.dw.com/p/49lef
Ukrainki szyją siatki maskujące
Ukrainki szyją siatki maskująceZdjęcie: Privat

– W miastach jest więcej do zniszczenia, to atakują miasta – komentuje Tania z wioski, położonej w obwodzie tarnopolskim, graniczącym z obwodem iwanofrankiwskim. Jest poranek jednego z pierwszych dni kwietnia. W nocy był nalot na Iwano-Frankiwsk (Stanisławów). Ludzie żyją w strachu nie tylko tam, gdzie spadają bomby, ale też tam, gdzie mogą spaść. Jest strach, ale i niezłomność. 

Przekreślone marzenia

Tania przed wojną pracowała w Polsce, w jednej z małych, rodzinnych firm w Szczecinie. Jej mąż też pracował w Polsce, ale w Poznaniu. Co jakiś czas wyjeżdżali razem do domu. Kupowali bilety na tego samego busa. Tania wsiadała w Szczecinie, jej mąż dosiadał się w Poznaniu. Pełni radości robili prezenty dla bliskich i wieźli je do domu. Dorzucali do nich nadzieję na dobre, spokojne życie. Taki właśnie wyjazd był także w grudniu ubiegłego roku. Pojechali na święta. Tania miała wrócić do pracy pod koniec lutego.

Ukraina. Część uchodźców wraca do domu

„Panie kierowniku, jest wojna, nie mogę przyjechać. Mój mąż musi zostać. Moja mama nie zostawi babci, a ja nie mogę zostawić ich. No i chcemy pomagać naszym” – z taką informacją Tania zadzwoniła do swojego szefa. „Przyjedź z rodziną, znajdziemy dla was dach nad głową” – prosili przyjaciele z Polski. Ale Tania, jak wielu jej rodaków, nie chce opuszczać ojczyzny. – Robimy siatki maskujące dla naszego wojska. Pieczemy chleb i ciastka dla naszych na wschodzie. Jesteśmy tu potrzebne – odpowiada Tania.

Ciasteczka dla rodaków na wschodzie

Tania to młoda kobieta, serdeczna, przyjacielska i pracowita. Jej nieobecność w polskiej firmie jest mocno odczuwalna. Trudno ją zastąpić, ale nie ma rady. Szef tymczasowo przyjął Ukrainkę, która przybyła do Polski z falą uchodźców wojennych. Nomen omen – też ma na imię Tania i też jest bardzo pracowita. – Dajcie mi do niej numer telefonu, to jej wszystko wytłumaczę, co i jak – mówi „pierwsza” Tania.  Nie zazdrości, nie narzeka, nie boi się, że ktoś zabierze jej pracę w Polsce. Chce pomóc, bo „druga” Tania nie mówi po polsku i wszystko jest dla niej nowe.

A w swojej wiosce też zakasuje rękawy. W piecu chlebowym ogień rozpalony, na tacach – kilogramy ciasteczek do upieczenia. – Było tego tak dużo, że piekliśmy to trzy dni – opowiada Tania. – Zapakowaliśmy w torebki po pół kilograma. Mamy wolontariusza, który to od nas zabiera i wiezie dalej. Potem następni od niego odbierają i taki łańcuszek, aż dotrze tam, gdzie trzeba – mówi Tania. W Ukrainie ludzie pomagają sobie, jak mogą. W niektórych wsiach powstają spontanicznie spożywcze „linie produkcyjne”. Ludzie pieką chleb, robią konserwy i zupy w słoikach. Na front. To taka cywilna broń w walce z okupantem.

Życie wśród szpiegów i dywersantów

Tania miała nagrać dla nas filmiki ze swojej wioski. Wstrzymała się jednak, bo nie chce narażać swojej rodziny i innych mieszkańców. – Taka normalna niby rodzina z naszej wioski. Oni teraz mówią, że może powinniśmy oddać Putinowi część Ukrainy, której on chce. Mój Boże! Już nie wiadomo, komu ufać! Po takich słowach nie wiesz, czy obok ciebie mieszka swój, czy wróg – opowiada poruszona.

Media społecznościowe obiegło wiele zdjęć dywersantów, złapanych przez Ukraińców i ukaranych w upokarzający sposób: obnażonych i przywiązanych folią do drzew czy słupów. Wszystkich jednak nie da się od razu wyłapać. Nie można nawet ufać duchownym, sprzyjającym Moskwie. W tym kontekście Tania z niepewnością mówi nawet o nadchodzących świętach Wielkiej Nocy. – Nie wiemy, jak to będzie… Nic więcej nie chce dodawać.

Piękne wspomnienia, ale to już nie wróci

W tym roku prawosławna i greckokatolicka Niedziela Palmowa wypada 17 kwietnia, Wielkanoc 24 kwietnia. Jak daleko dotrze wtedy front? Czy wojna jeszcze będzie? Ilu jeszcze ludzi zginie? Ile bomb spadnie na Ukrainę? Pytania na początku kwietnia, bolesne, w oczekiwaniu na najgorsze, w obliczu nieodwracalnych strat, niewyobrażalnej tragedii i przygotowań Rosji do dalszych działań wojennych.

Ukraiński kosz wielkanocny
Ukraiński kosz wielkanocnyZdjęcie: Privat

Ale święta nadejdą, a te wiosenne, wielkanocne, mają nieść nadzieję. Symbolizują przebudzenie i nowe życie. Tania i jej bliscy szukają schronienia dla swoich myśli we wspomnieniach. – Na tym zdjęciu jeszcze wszystko jest takie piękne. Moje dzieciaczki były takie malutkie, takie słodkie. Idziemy tu do cerkwi z koszyczkiem – opisuje wzruszona. To fotografie z rodzinnego albumu. Droga wśród bujnej zieleni ukraińskich pagórków i kwitnących, przydrożnych krzewów i drzew owocowych. Życie było takie spokojne! Inne zdjęcia: sprzed roku. Ludzie z koszykami w oczekiwaniu na ich poświęcenie. Cerkiew udekorowana przez mieszkańców. Chłopak z telefonem, gdy jeszcze jest bezpiecznie, gdy można żyć zwyczajnymi sprawami – wędzenie kiełbasy na świąteczny stół, tradycyjne, wielobarwne ciasta i dekoracje.

To wszystko już minęło. Nawet po zakończeniu wojny – trauma pozostanie. A jest ona obecna nawet w takich spokojnych jak na warunki wojenne wsiach, jak ta, w której mieszka Tania. – Mój młodszy syn jest trochę twardszy, to tak nie reaguje. Ale starszy jest bardziej wrażliwy. Dziś w nocy usłyszeliśmy dziwny dźwięk. To były samoloty. Leciały jeden za drugim. Myślałam, że to się nie skończy. To było straszne. Baliśmy się, że zaczną na nas zrzucać bomby. Musiałam podać synowi tabletkę na uspokojenie, bo cały się trząsł – opowiada Tania.

Hołd dla bohaterów

Gmina Borszczów w obwodzie Tarnopolskim, kwadrans drogi samochodem od rodzinnej wioski Tani. Ludzie ustawili się wzdłuż drogi, którą jedzie kondukt z ciałem żołnierza. Klękają na chodniku, gdy się do nich zbliża. Tak żegnają swojego bohatera. – Ten chłopak pracował w Polsce. Przyjechał jako ochotnik bronić Ukrainy. Oddał za nią życie – mówi Tania. Tak żegnają swoich bohaterów w całej Ukrainie. Z czcią i wdzięcznością.