1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Chiny wyprzedzą Niemcy w eksporcie?

27 lipca 2007

Zdaniem ekspertów DIHK, w roku przyszłym Chiny zepchną Niemcy z pozycji światowego lidera w eksporcie. Faktem jest jednak, że firmy niemieckie czerpią też korzyści z rozwoju chińskiej gospodarki.

https://p.dw.com/p/BMni
Chińczycy także w zakresie nowoczesnych technologii nadrabiają zaległości
Chińczycy także w zakresie nowoczesnych technologii nadrabiają zaległościZdjęcie: AP

Dla Evy Schwinghammer, członkini zarządu Niemieckiej Izby Handlowej w Szanghaju, wiadomość o możliwym objęciu przez Chiny w przyszłym roku pozycji światowego mistrza eksportu, nie jest powodem do rozpaczy. Jak mówi:

- Trzeba na to spojrzeć pod różnym kątem. Warto też zauważyć, że firmy niemieckie działające w Chinach mają za sobą bardzo dobry rok i nadal się rozwijają w równie dobrym tempie, jak gospodarka „państwa środka”. Naturalnie ich rozwój wpływa z drugiej strony na rozwój chińskiego eksportu.

Innymi słowy mamy tu do czynienia z systemem naczyń połączonych. Nie mamy za to do czynienia z obowiązującą gdzie indziej lepiej lub gorzej zasadą jednakowego traktowania wszystkich uczestników gry gospodarczej. Choć Chiny są już od 5 lat pełnoprawnym członkiem Światowej Organizacji Handlu, wciąż mnożą przepisy utrudniające firmom zagranicznym eksport ich wyrobów na rynek chiński, co w efekcie zmusza je do zakładania filii w Chinach i podejmowania produkcji na miejscu, też zresztą celowo utrudnianej i ograniczanej. Nie mówiąc o masowym kopiowaniu ich wyrobów przez stronę chińską.

Mimo to w niemieckim przedstawicielstwie handlowym w Szanghaju panuje nastrój pełen optymizmu. Nie można go wprawdzie porównać z tym sprzed paru lat, kiedy otwarcie Chin dla inwestorów z zagranicy wzbudziło u nich nadzieję, na szybkie i łatwe pozyskanie dla siebie miliarda trzystu milionów nowych klientów, ale i tak nie jest źle. Dlaczego? Dlatego, że rynek chiński wciąż jest tak duży i chłonny, że na razie jest w nim miejsce dla wszystkich chętnych i… gotowych pogodzić się zarówno z chińską biurokracją, jak i różnymi ograniczeniami dla firm zagranicznych. Pani Schwinghammer jest też zdania, że nawet z wspomnianymi przed chwilą chińskimi kopiami obcych wyrobów da się żyć:

- Wiele tych kopii polega na prostym, „optycznym sklonowaniu” – by tak rzec – wyrobów oryginalnych. Wyglądają identycznie, ale daleko im wciąż do jakości skopiowanego pierwowzoru. Znajdują one wielu nabywców w Chinach, bo są bardzo tanie, ale ich eksport jest wciąż w powijakach i na razie ogranicza się do krajów azjatyckich. Jasne, że kiedyś przyjdzie pora na Europę i Amerykę i Chińczycy czynią duże wysiłki, aby nastąpiło to jak najszybciej. Na razie jednak im się to nie udaje, bo ich kopie ustępują znacznie pod względem jakości wyrobom oryginalnym.

Jak widać, Chińczykom wciąż łatwiej jest skopiować sam wyrób, niż opanować technologię jego wytwarzania. Mają jednak coraz szerszy dostęp do niej, będąc udziałowcami w spółkach typu joint-ventures. Strona zachodnia może się przed tym bronić odpowiednimi zapisami w umowie, ale zdaniem Wolfganga Clementa, b. ministra gospodarki Niemiec, który właśnie odwiedził Chiny, jest to tylko gra na zwłokę:

- W Europie będziemy musieli się otworzyć. Próby izolowania się i blokowania dostępu Chińczykom w najlepszym razie tylko opóźnią to, co nieuchronne. Wygramy tylko pod warunkiem inwestowania na wielką skalę w nasze przedszkola, szkoły, uniwersytety i instytuty naukowe, słowem – w młodzież i jej umysły oraz naukę i badania naukowe. To jest pole, na którym rozegra się batalia o przyszłość” .