1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

me st 1 Sexueller Missbrauch /Opfer beginnen zu reden

6 lutego 2010

Sprawa molestowania seksualnego uczniów w berlińskim Canisius-Kolleg zatacza coraz szersze kręgi, bo coraz więcej ofiar przerywa milczenie.

https://p.dw.com/p/LuBt
Canisius-Kolleg. Tu bracia molestowali seksualnie podopiecznych. 28.01.2010
Canisius-Kolleg. Tu bracia molestowali seksualnie podopiecznych. 28.01.2010Zdjęcie: AP

Kto by mi uwierzył?

Ofiary molestowania seksualnego przez jezuitów zgłosiły się z Hamburga, Hanoweru, Getyngi, Schwarzwaldu, Hildesheimu oraz z zagranicy, gdzie pracowali obwinieni zakonnicy. Adwokat ofiar chce w USA zbadać możliwość złożenia skargi zbiorowej przeciwko zakonowi jezuitów, jeśli się potwierdzi, że niektóre ofiary tam dziś mieszkają.

Wykorzystanie okazji

62-letni były polityk, który prosił o anonimowość, mówi, że w latach sześćdziesiątych był molestowany seksualnie w szkole jezuitów Aloisiuskolleg w Bad Godesbergu koło Bonn. Powiedzmy, że nazywa się Steiner.

Do szkoły rodzice zapisali go w 1958 roku. W czasie wakacji albo w weekendy bracia jezuici regularnie jeździli z dziećmi i młodzieżą na wycieczki. "Mieszkało się albo pod namiotem albo w schroniskach. Tam stałem się obiektem pożądania jednego z braci" - mówi Steiner. "Nie raz byłem z nim sam na sam w pokoju. Onanizował się. Nalegał, żebym bawił się jego jądrami. On też mnie dotykał. Nigdy jednak mnie nie penetrował i nigdy nie wyrządził mi krzywdy fizycznej".

Również biwak jest okazją, by zbliżyć się do uczniów
Również biwak jest okazją, by zbliżyć się do uczniówZdjęcie: AP

Steiner miał wtedy dwanaście lat. Wprawdzie zbliżenia brata były dlań nieprzyjemne, ale nie wiedział jak ich uniknąć. W końcu nawet lubił swego nauczyciela, osobę duchowną.

Lubiany i podziwiany pedofil

Czy można czuć sympatię do kogoś, kto molestuje seksualnie? Okazuje się, że można. Steiner mówi, że "jako nauczyciel brat był bardzo otwarty, a to się dzieciom podobało. Nauka religii była zawsze bardzo żywa i ciekawa. Toczyliśmy z nim żywe dyskusje. Po szkole był wyluzowany, nawet wolno nam było być z nim na ty. Żaden inny brat by tego nie zaproponował. Wydaje mi się, że chyba również dlatego, że był lubiany, znosiłem jego zbliżenia".

Dzieci osamotnione w nieszczęściu

Leere Kinderschaukel
Zdjęcie: picture alliance / dpa

Dopiero po latach Steiner zdecydował się zrzucić z siebie przygniatający ciężar. W wieku trzydziestu lat zwierzył się matce i żonie. Wtedy, w czasach szkolnych, nie wiedział z kim miałby o tym rozmawiać. Prawdopodobnie musiałby opuścić szkołę. Zatem postanowił zachować to dla siebie. Czy ze wstydu? "Oczywiście, że mi było wstyd" - odparł - ale trudno mu było o tym mówić, bo nie wiedział, czy jezuita upatrzył sobie i inne ofiary. Gdyby wtedy podzielił się z kimś swym problemem, być może brat by temu zaprzeczył, piętnując go jako kłamcę. "Kto by mi wówczas uwierzył? Zbłaźniłbym się. Poza tym bałem się, że moi rówieśnicy mnie wyśmieją".

Nauczyciel - jezuita molestował Steinera seksualnie przez dwa lata. Steiner miał 15 lat, gdy brat opuścił szkołę. Rzekomo odszedł z przyczyn zdrowotnych. Steiner w to nie wierzy. Przypuszcza, że kierownictwo szkoły skorzystało z okazji, żeby się go pozbyć. Nienawiści nie czuje, bo mimo wszystko cenił i lubił nauczyciela. Brat, w przeciwieństwie do pozostałych nauczycieli, traktował go na równi z innymi uczniami mimo, że jako jeden z niewielu miał ojca bez dyplomu uniwersyteckiego: "Jako pedofila go nie znosiłem, ale nie miałem powodu potępiać go jako człowieka".

Zakonnik o którym mowa, już nie żyje. Żyją inni obwinieni mimo, że ich czyny są już przedawnione. Czy mimo wszystko powinno się ich pociągnąć do odpowiedzialności? Steiner mówi, że tak, że powinni wystąpić w charakterze świadków: Kościół nie może udawać, że nic się nie stało.

Kto naprawi reputację jezuickiego kollegu w Berlinie?
Kto naprawi reputację jezuickiego gimnazjum w Berlinie?Zdjęcie: cc-by-sa/Quantité/Wikipedia

Gdy się o tym dowiedziałem...

Dla wielu byłych uczniów jezuita Wolfgang S., którego skłonności pedofilskie wyszły obecnie na jaw, był zaangażowanym nauczycielem i wręcz idolem młodzieży. .

"Gdy dotarły do mnie informacje na temat wydarzeń w berlińskim Canisius-Kolleg, natychmiast on przyszedł mi na myśl. Brat jezuita z Berlina, nauczyciel sportu, który później opuścił zakon. Następna myśl wyparła wszystkie inne ponure przypuszczenia: "chyba jednak niemożliwe, że to o niego chodzi". "Dla nas, uczniów hamburskiej Sankt-Angsar Schule, był tak ważną podporą".

Przełożony zakonu jezuitów w Niemczech, prowincjał, Stefan Dartmann, ojciec Klaus Mertes, rektor berlińskiego kollegu i Gabriele Huedepohl, kierowniczka Canisius-Kolleg, na konferencji prasowej w Berlinie 1.02.2010
Przełożony zakonu jezuitów w Niemczech, prowincjał, Stefan Dartmann, ojciec Klaus Mertes, rektor berlińskiej szkoły i Gabriele Huedepohl, kierowniczka Canisius-Kolleg, na konferencji prasowej w Berlinie 1.02.2010Zdjęcie: AP

Nie z miłości bliźniego

W 1988 roku Martin Spiewak, były uczeń brata Wolfganga S., odwiedził go w Chile. Brat znalazł mu mieszkanie i pracę w kuchni dla ubogich. Spiewak uczestniczył w wielu jego nabożeństwach, włóczył się z nim po dzielnicach biedoty. Dziś jest przekonany, że Wolfgang S. nie opuścił Niemiec, by udać się do Chile z czystej miłości bliźniego: "W naszej szkole zaczął uczyć w 1979 roku. Szybko pozyskał sobie respekt i uznanie uczniów, bo był inny od pozostałych nauczycieli. Darzyliśmy go sympatią również za to, że nie mieszkał ze współbraćmi. W naszych oczach świadczyło to o jego niezależności. Niesposób pogodzić się z tym, że zaufanie bezlitośnie wykorzystał przeciwko młodym, którzy go cenili i podziwiali".

W Chile nazywano go "Padre Wolfi". To zdrobnienie brzmi osobliwie w uszach byłego ucznia. Również tam Wolfgang S. pracował z dziećmi i młodzieżą: "Dzieciom i rodzicom dawał do zrozumienia, że są wartościowymi ludźmi. Zwrócił im ich dumę, tylko za jaką cenę? Stworzył wymyślny system, żeby być blisko zdobyczy tam, gdzie jest najbardziej bezbronna. Ile dzieci w Chile musiało cierpieć z powodu jego "miłości" - Spiewak może się tylko domyślać.

Otrzeźwienie

A.R.Mengs, Jupiter i Ganymed. Pedofilia to temat aktualny od wieków
A.R.Mengs, Jupiter i Ganymed. Pedofilia to temat aktualny od wiekówZdjęcie: picture-alliance/dpa

Od ujawnienia wydarzeń w berlińskim Canisius-Kolleg kościół stracił kolejnego rzecznika: "Zmieszany, zawstydzony, z uczuciem obrzydzenia akceptuję tę prawdę i czuję się tak, jakbym i ja był molestowany seksualnie nawet, jeśli między nami nic nie było, co mogłoby chociaż w przybliżeniu przypominać to, co miało miejsce w Berlinie" - mówi Spiewak.

Również Norbert Denef, dziś 60-letni mężczyzna był molestowany seksualnie przez katolickiego duchownego. Miało to miejsce w saksońskiej miejscowości Delitzsch. W przeciwieństwie do większości ofiar miał dowody, które wykorzystał przeciwko sprawcy. Za doznane krzywdy, ale również za milczenie, otrzymał od kościoła 25 tysięcy euro odszkodowania. Denef też się nikomu nie zwierzył ze swego problemu: "Nawet, gdyby mi zagrożono obcięciem języka, milczałbym z własnej woli. Sprawcy, którzy zastraszają ofiary, należą do rzadkości. Zresztą wcale nie muszą straszyć: dziecko i tak będzie milczeć, bo jest od nich zależne".

źródło: Die Zeit, Die Welt, FAZ, Sueddeutsche Zeitung / Iwona Metzner

Red. odp.: Małgorzata Metzke