1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bundestag nieustraszony

1 października 2004

Pomimo ataku na żołnierzy Bundeswehry niemiecki parlament przegłosował przedłużenie misji niemieckich oddziałów w ramach międzynarodowych sił stabilizacyjnych w Afganistanie (Isaf) o kolejny rok.

https://p.dw.com/p/BGTl
W ataku na obóz Bundeswehry w Afganistanie rannych zostało trzech niemieckich i dwóch szwajcarskich żołnierzy. Na zdjęciu: żołnierze Bundeswehry w Kabulu.
W ataku na obóz Bundeswehry w Afganistanie rannych zostało trzech niemieckich i dwóch szwajcarskich żołnierzy. Na zdjęciu: żołnierze Bundeswehry w Kabulu.Zdjęcie: AP

"Nie ma stuprocentowej ochrony przed takimi atakami jak ten, którego doświadczyliśmy wczoraj. Nasi żołnierze są tego świadomi. Wiedzą doskonale, że żyją w niebezpieczeństwie, biorą swą misję na poważnie i są przekonani co do słuszności tej misji” – mówił w czwartek w Bundestagu szef niemieckiego MON, Peter Struck.

Do ataku z granatnika doszło w środę wieczorem w Kundus, na północy Afganistanu. Bundeswehra utrzymuje tam niewielki, trzystuosobowy kontyngent pomagający w odbudowie kraju. Stan jednego z niemieckich żołnierzy jest poważny. Ranni przewiezieni mają być do Niemiec. Rząd w Berlinie jest dotknięty atakiem na żołnierzy. Kanclerz Schröder rozważa ze względów bezpieczeństwa odwołanie wizyty w Kabulu. Była ona planowana na 11 października, dwa dni po wyborach prezydenckich w Afganistanie. Eksperci przypuszczają, że atak mógł mieć związek zarówno z wyborami jak i dzisiejszym głosowaniem w Bundestagu.

Przedmiotem tego głosowania było przedłużenie misji Bundeswehry w tym kraju. Rachuby zamachowców nie sprawdziły się jednak.

Niemal wszystkie frakcje w Bundestagu poparły wniosek o przedłużenie misji. Rzecznik CDU ds. polityki zagranicznej Friedbert Pflueger przekonywał z trybuny parlamentarnej, że gdyby nie międzynarodowe siły stabilizacjyne ISAF należałoby liczyć się z powrotem reżymu talibów. Jednak jego zdaniem żołnierze powinni aktywnie włączyć się w zwalczanie upraw roślin używanych do wyrobu narkotyków.

"Narkotyki z Afganistanu zalewają Europę. Politycy i watażkowie, którym pośrednio nasze oddziały zabezpieczają egzystencję, zarabiają na narkotykach. Tak nie może być!” – krytykował Pflueger.

Niewielkie oddziały Bundeswehry stacjonowane na prowincji w miastach Kundus i Fajzabad rzeczywiście mają trudne zadanie. Nie mają ani wytycznych ani dość siły by wypowiedzieć wojnę miejscowym baronom narkotykowym. Z tego właśnie powodu liberałowie z FDP odmówili poparcia dla misji Bundeswehry w Afganistanie.

"Ta misja to tylko coś połowicznego. Nie jest przemyślana do końca. Nie jest elementem żadnej międzynarodowej koncepcji. Zawiera w sobie wielkie ryzyko, a z powodu nierozwiązanego i nieprzemyślnego problemu narkotyków jest misją niemożliwości" - mówił w Bundestagu przedstawiciel liberałów Werner Hoyer, swego czasu wiceminister spraw zagranicznych.

Mimo sprzeciwu FDP, Bundestag uchwalił przedłużenie misji Bundeswehry w Afganistanie o kolejny rok przytłaczającą większością głosów. Zdaniem wielu posłów ostatni atak na niemieckich żołnierzy dowiódł, że międzynarodowa misja stabilizacyjna jest konieczna i jest to zadanie na wiele lat.

Obecnie niemiecki kontyngent w Afganistanie liczy około 2000 żołnierzy. Większość z nich stacjonuje w Kabulu. Mniejsza część – łącznie niecałe 400 osób, stacjonowanych jest w głębi kraju. Poza tym 300 dodatkowych żołnierzy Bundeswehry znajduje się w bazie Termes w Uzbekistanie. Oczekuje się, że oddziały te zostaną wzmocnione liczebnie w czasie nadciągających wyborów prezydenckich 9 października. Czy będą one w stanie zapewnić bezpieczny przebieg głosowania w 25 tysiącach lokali wyborczych jest mocno wątpliwe.

Bartosz Dudek