1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bezimienni rosyjscy żołnierze. Walczą w niewypowiedzianej wojnie

Iwona-Danuta Metzner30 sierpnia 2014

Według ekspertów tysiące żołnierzy rosyjskich walczy na Ukrainie. Ponieważ Moskwa tego oficjalnie nie potwierdza, ich sytuacja jest tragiczna.

https://p.dw.com/p/1D3nb
Russland Ukraine russische Panzer an der Grenze bei Kamensk-Schachtinski
Zdjęcie: Reuters

Rosyjscy rzecznicy praw człowieka wychodzą z założenia, że żołnierze rosyjscy już dawno uczestniczą w wojnie we wschodniej Ukrainie. Są przekonani, że walczą tam nie tylko ochotnicy i najemnicy, lecz również regularne oddziały rosyjskich sił zbrojnych. Wielu z nich znajduje się w fatalnej sytuacji: ryzykują życiem w wojnie, której ich kraj - jak twierdzi - nie prowadzi.

Mówią nieprawdę

Lew Schlosberg był pierwszym, który otwarcie mówił o potajemnych pochówkach zabitych na Ukrainie spadochroniarzy z pskowskiej dywizji. W wywiadzie dla Deutsche Welle poseł Zgromadzenia Deputowanych obwodu pskowskiego w północno-zachodniej Rosji powiedział: - Społeczeństwo musi się dowiedzieć, co się tu w rzeczywistości dzieje. Z wielkim ubolewaniem stwierdzam, że zarówno władze cywilne jak i Ministerstwo Obrony mówią nieprawdę.

Lew Schlosperg Abgeordneter Russland Pskow
Poseł Lew Schlosberg: Ryzykują życiem w wojnie, której ich kraj - jak twierdzi - nie prowadziZdjęcie: Schlosberg

Walentina Mielnikowa z Komitetu Matek Żołnierzy Rosji wymienia w rozmowie z DW zaskakujące liczby: - Według mojej oceny w walkach na Ukrainie bierze udział od 10-12 tys. żołnierzy rosyjskich. Dokładne dane liczbowe zna tylko minister obrony. Są tam jednostki spadochronowe i piechota. Nie mówię tu o ochotnikach czy najemnikach, lecz o regularnych wojskach - zaznaczyła.

Niejasny status prawny

Niejasny jest też status prawny żołnierzy rosyjskich na Ukrainie. Lew Schlosberg podkreśla: - Są to jednostki, które zostały utworzone na terytorium Federacji Rosyjskiej i które przekraczają nielegalnie granicę Ukrainy, by brać tam udział w zmaganiach zbrojnych. Wiemy, że Rada Federacji na osobisty wniosek Putina cofnęła prezydentowi upoważnienie do wysłania rosyjskich sił zbrojnych na misję poza własne terytorium. Bez takiego upoważnienia ani głównodowodzący sił zbrojnych, ani też minister obrony nie mają prawa wysyłać żołnierzy do obcych krajów na wojnę. To, co się tutaj dzieje, jest ciężkim przestępstwem.

Walentina Melnikowa, Vorsitzende des Vereins der Soldaten-Mütter Russlands
Walentina Mielnikowa: Jak naiwni muszą być zachodni politycy i dziennikarze, żeby w to wierzyćZdjęcie: DW

Najgorsze jest według Schlosberga to, że rodziny poległych na Ukrainie spadochroniarzy nie wiedziały o ich misji. Powiedziano im tylko, że wezmą udział w regularnych ćwiczeniach.

Władze zdradziły żołnierzy

Dywizja spadochronowa z Pskowa brała udział w wielu walkach w Afganistanie i Czeczenii, ale nigdy jako nielegalne ugrupowanie zbrojne – podkreślił poseł.

- Oficerowie, z którymi rozmawiałem, są oburzeni. Twierdzą, że władze rosyjskie zdradziły żołnierzy. To skandal, żeby regularne wojska wysyłać, jako partyzantów, do obcego kraju i potem udawać, że nie było strat i potajemnie chować poległych - dodał Schlosberg.

Tajemniczy pochówek

Tajemniczy pochówek żołnierzy na cmentarzu w Pskowie przed paroma dniami zaalarmował rzeczników praw człowieka i wojskowych.

Tuż po uroczystości żałobnej usunięto nawet nazwiska ofiar i wieńce złożone tam przez ich kolegów. Udokumentowane są dwa takie przypadki. Ciemna liczba jest z pewnością znacznie wyższa.

Walentina Mielnikowa martwi się też o żołnierzy rosyjskich, którzy dostali się na Ukrainie do niewoli. - Ani nie są partyzantami, ani sabotażystami, ani najemnikami, ani też terrorystami. Dlaczego nie traktuje się ich jak jeńców wojennych? Walczą w mundurach pod normalnym dowództwem, używają swojej broni i sprzętu wojskowego. Mamy przecież Konwencję Genewską, według której wszystko jest dokładnie uregulowane; również to, kto jest kombatantem a kto nie. Nasi żołnierze nimi są - mówi.

Miażdżąca krytyka pod adresem Putina

A co Mielnikowa sądzi o zapewnieniach Putina, że na Ukrainie nie ma żadnych rosyjskich żołnierzy, a jeśli tak, to są to żołnierze, którzy „zabłądzili”?

- Jak naiwni muszą być zachodni politycy i dziennikarze, żeby w to wierzyć – mówi Mielnikowa. - Putin jest głównodowodzącym rosyjskich sił zbrojnych od 2000 roku. Gdyby rzeczywiście uważał, że jego spadochroniarze są takimi ofermami, to już dawno wysłałby całą armię tam, gdzie pieprz rośnie. Głównodowodzący sił zbrojnych, który pozostawia swoich żołnierzy na pastwę losu, jest człowiekiem bez godności - konstatuje Mielnikowa.

Powinni odmówić wykonania rozkazu

Walentina Mielnikowa radzi wszystkim żołnierzom rosyjskim, którzy mają być wysłani na Ukrainę, żeby odmówili wykonania rozkazu i złożyli zażalenie w dowództwie i w prokuraturze.

Wyjaśnia, że wkraczanie do obcego kraju bez oficjalnego zadania jest nielegalne. W ten sposób żołnierze uczestniczą w zbrodni wojennej.

Mielnikowa ma nadzieję, że w Rosji wreszcie ruszy debata na ten temat. W jej przekonaniu Moskwa zmieni stanowisko, gdy matki żołnierzy zażądają ściągnięcia synów do domu. - Jeżeli rodzice pojadą do jednostki i przynajmniej 200 żołnierzy odmówi pełnienia służby, wtedy Rosja zacznie inaczej postrzegać wojnę.

Alexander Warkentin, DW / Iwona D. Metzner