Berlin: droga do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego otwarta
19 sierpnia 2009W międzypartyjnych naradach uczestniczyli, obok polityków rządu federalnego, przedstawiciele partii opozycyjnych oraz rządów szczebla landowego. Zieloni i liberałowie (FDP) poparli kompromis, Partia Lewicy (Die Linke) – nie. Ustawa będzie zatem mogła wejść w życie – jak planowano – 1 października. Uchodzi za pewne, że 26 sierpnia oraz 8 września bezproblemowo przejdzie trzy kolejne czytania w Bundestagu, a 18 września tego roku zostanie ostatecznie przyjęta przez izbę landów, Bundesrat.
„Negocjacje nie były łatwe” – przyznał minister ds. polityki europejskiej Badenii - Wirtembergii, Wolfgang Reinhart, po ostatniej sesji we wtorek (18.08.09). Jest on przekonany, że: „Projekt ustawy w dostatecznym zakresie uwzględnia interesy krajów związkowych”. W czerwcu Federalny Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, w którym stwierdza zasadniczą zgodność Traktatu Reformującego UE z Lizbony z konstytucją RFN; zażądał jednak sprecyzowania uprawnień obu izb parlamentu - Bundestagu i Bundesratu - w toku przygotowywania i wdrażania decyzji na szczeblu Unii Europejskiej. Stąd potrzeba nowej ustawy.
Wzrost uprawnień parlamentu
W myśl uzgodnionej przez CDU/CSU i SPD regulacji, Bundestag i Bundesrat będą miały mocniejszą pozycję w procesie przygotowywania i wdrażania decyzji na szczeblu UE. Odnosi się to zwłaszcza do Bundesratu, jako przedstawicielstwa krajów związkowych w niemieckim parlamencie – tak, jak tego domagają się sędziowie Trybunału z Karlsruhe. O jakie uprawnienia chodzi? Orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego odnosi się do dwóch kwestii: po pierwsze chodzi o przesunięcia w zakresie spraw leżących w gestii UE, po drugie - o reguły gry przy podejmowaniu decyzji na szczeblu Unii.
Potrzeba terminowego informowania Bundestagu
W przypadkach, kiedy w grę wchodzi przenoszenie suwerennych praw państwa na UE, rząd federalny musi otrzymać pełnomocnictwo ze strony Bundestagu. Inaczej jest w przypadku dyrektyw wydawanych i wdrażanych przez organy Unii Europejskiej. Tu nie jest wymagana akceptacja Bundestagu. Udział niemieckiego parlamentu ogranicza się do tego, że powinien zostać w porę poinformowany przez rząd federalny. Ma też prawo zając stanowisko wobec projektu dyrektywy. Jego opinia nie jest jednak dla rządu wiążąca; może on „z ważnych powodów dotyczących polityki zagranicznych państwa względnie polityki integracyjnej” podjąć decyzję odbiegającą od votum Bundestagu.
Kierując się nakazem zawartym w orzeczeniu Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, partie rządzącej koalicji oraz krajów związkowych wprowadziły do ustawy zasadę, że Bundestag musi zaakceptować wszelkie zmiany na szczeblu UE, dotyczące reguł głosowania. W opinii sędziów z Karlsruhe poszerzenie uprawnień parlamentu jest konieczne, bo po wprowadzeniu systemu większościowego podejmowania decyzji, nawet, jeżeli chodzi o większości kwalifikowane, automatycznie odpada możliwość weta. Po wejściu w życie Traktatu Reformującego UE Niemcy utracą ją – tak, jak i wszystkie pozostałe kraje członkowskie.
Rząd musi się liczyć ze stanowiskiem parlamentu
Według orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i przyjętej na jego podstawie regulacji, zgoda Bundestagu wymagana jest wreszcie i w takiej sytuacji: w wypadku podjęcia decyzji przez Radę Ministerialną większością głosów, państwo przegłosowane może domagać się, by temat trafił na forum Rady UE. Może w ten sposób drogą okrężną wymusić weto, bo w Radzie obowiązuje zasada jednomyślności. W takiej sytuacji rząd federalny zobowiązany byłby zgłosić weto, gdyby domagał się tego Bundestag.
(bs/jk/dpa/ap/afp)