1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berlin dla wtajemniczonych: Kreuzkölln

5 lipca 2011

Prenzlauer Berg nie jest już w modzie. Na fali jest Kreuzkölln. Skrawek Berlina na granicy dzielnic Kreuzberg i Neukölln niezauważenie stał się najmodniejszym kątem stolicy Niemiec.

https://p.dw.com/p/10vLk
Rzeźba przed Rütli-Schule
Rzeźba przed Rütli-SchuleZdjęcie: DW/Stasik

Zaczęło się wszystko od kreatywnych. „Mieliśmy dosyć wędrowania na wernisaże na drugą stronę kanału. Otworzyliśmy więc własne galerie”, stwierdza krótko Claudia Simon, właścicielka galerii-sklepiku o skomplikowanej nazwie: Second Hand Interior Design.

Ziemia obiecana

Kreuzkölln rozciąga się mniej więcej między ulicami Kottbusser Damm i Sonnenallee, i kanałem Landwehrkanal. To właśnie kanał, o którym mówi Claudia. Na jego jednym brzegu kończy się Kreuzberg, na drugim zaczyna Neukölln. Kreuzberg od zawsze zasiedlali migranci, artyści, studenci, anarchiści i wolnomyśliciele. Neukölln, zwłaszcza jego północną część, zdominowali migranci. „Der Spiegel” pisał swego czasu o „największym urzędzie socjalnym Niemiec”.

Typowe dla Kreuzkölln: grafitti
Typowe dla Kreuzkölln: grafittiZdjęcie: DW/Stasik

W jednej i drugiej dzielnicy zachowały sIę kamienice z tzw. Gründerzeit, z pięknymi, obszernymi mieszkaniami. Na Kreuzbergu są już dawno wyremontowane, odpowiednio wysokie są też czynsze. Po sąsiedzku, na Neukölln jeszcze tanie. Kreatywni odkryli więc „Kreuzkölln”, jeszcze Kreuzberg i już Neukölln. Albo już Kreuzberg i jeszcze Neukölln. Osiedlili się muzycy, malarze, ludzie teatru, studenci i młode rodziny z dziećmi. Dawna terra incognita stała się ziemią obiecaną. Powstały sklepiki z eksperymentalną modą i przede wszystkim knajpki i galerie. Café Rudimarie przy Weichselstrasse serwuje bardzo typowe dla okolicy menu: zupy i kanapki, oczywiście ze zdrowego, ciemnego chleba. Café Kreuzkölln przy Hobrechstrasse reklamuje się „śródziemnomorską atmosferą i turecką kuchnią”. W klubie i barze „Kinski” siedzi się na wysłużonych kanapach, za to niemal nieprzerwanie są wystawy, wieczory filmowe i koncerty na żywo.

Rzecz gustu

W jednej z najładniejszych kawiarni, Café Rix przy Karl-Marx-Strasse umawiamy się z Małgorzatą Przybylską. Gosia jest graficzką, absolwentką poznańskiego Uniwerstytetu Artystycznego, od kilku miesięcy żyje na Kreuzkölln. Mieszka tam jej chłopak, więc tak wyszło. Zapuszczamy się w ulice uchodzące za serce Kreuzkölln: Reuterkietz.

Polka na Kreuzkölln, graficzka Malgorzata Przybylska
Polka z Kreuzkölln, graficzka Malgorzata PrzybylskaZdjęcie: DW/Stasik

Zły dzień do zwiedzania. Jest zimno, kawiarniane stoliki na chodnikach puste, galerii dużo, ale przeważnie maleńkie i zamknięte. Zycie artystyczne zaczyna się wieczorem, naprawdę toczy w weekendy. Sztuka widziana przez okna galerii – rzeczy bardziej i mniej interesujące. Kwestia gustu. Czy okolica jest dla artysty kreatywna? „Nie wiem”, zastanawia się Gosia, „musiałabym spotkać ludzi, którzy podzieliliby się tą energią twórczą”. Sama chce po prostu zajmować się grafiką i robić to jak najlepiej. „Z drugiej strony często ludzie robią dobre rzeczy a nie mają możliwości pokazania tego”, dodaje.

Blaski i cienie

W Reuterkietz mieści się Rütli Schule, szkoła, która w 2006 roku zasłynęła listem zrozpaczonych nauczycieli terroryzowanych przez uczniów. Dwa lata później, po burzliwej, ogólnoniemieckiej dyskusji postanowiono stworzyć szanse też dla traktowanych dotąd po macoszemu dzieciaków i nastolatków Reuterkiez i podobnych mu okolic. Znalazły się pieniądze na projekty socjalne, powstało szereg inicjatyw dla mieszkańców, głównie dla młodzieży. Ich gros stworzyli i tworzą artyści, wśród nich migranci. Tak jak Olek Witt z Polski, twórca znanego daleko poza granicami Reuterkiez „Teatru migrantów”.

Okno wystawowe galerii w Kreuzkölln
Okno wystawowe galerii w KreuzköllnZdjęcie: DW/Stasik

Z europejskiego funduszu socjalnego finansowanych jest większość galerii. W dzień zamknięte, ożywają w weekendy, podczas akcji typu „Przebudzenie wiosny” czy „48 godzin Neukölln”. Mieszkańcy też przychodzą, głównie jednak artyści i ich przyjaciele, i turyści. Prenzlauer Berg się przejadł, w modzie jest Kreuzkölln. „Dla knajpek, galerii i sklepików to pozytywne. Przyciąga klientów”, stwierdza Claudia.

Niebywała kariera okolicy ma i negatywne strony – czynsze mieszkań i lokali skaczą do horrendalnych wysokości. Kto chce przeżyć autentyczny Kreuzkölln, musi się spieszyć. Kreatywni a niezamożni już rozglądają się za kolejnym, jeszcze nieodkrytym skrawkiem Berlina.

Elżbieta Stasik

red. odp.: Bartosz Dudek