1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Angela Merkel jest największym osiągnięciem Helmuta Kohla [WYWIAD]

Daina Kolbuszewska5 sierpnia 2013

"Angela Merkel jest w mojej opinii największym osiągnięciem Helmuta Kohla. To, że ją dostrzegł i wypromował na kanclerza Niemiec" twierdzi w wywiadzie dla Deutsche Welle prof. Adam D. Rotfeld.

https://p.dw.com/p/19JcC
German Chancellor Angela Merkel applauds as former German chancellor Helmut Kohl (R) arrives for a Christian Democratic Union (CDU) and Christian Social Union (CSU) party faction meeting in the Reichstag building in Berlin, September 25, 2012. REUTERS/Fabrizio Bensch (GERMANY - Tags: POLITICS)
Angela Merkel i Helmut KohlZdjęcie: Reuters

Wiele się ostatnio dyskutuje nad rolą Niemiec w Europie i nad światowymi aspiracjami niemieckiej polityki. Jaka jest ta rola?

Prof. Adam D. Rotfeld: Niemcy są największą potęgą w Europie, ale do tej pory używają jej w sposób odpowiedzialny nie tylko w interesie własnym, ale całej Europy. Odgrywają w Europie rolę demokratycznego stabilizatora. Przed laty pojawiały się koncepcje, jakoby po zjednoczeniu Niemiec następnym etapem polityki europejskiej RFN miała być germanizacja Europy. Uważałem wtedy i powtarzam dziś, że tak się nie stanie. Co więcej – prognozowałem, że zjednoczenie ułatwi europeizację Niemiec i będą one odgrywać w Unii Europejskiej rolę konstruktywną. Tak się dzieje. Przeniesienie stolicy zjednoczonych Niemiec do Berlina było czymś więcej niż aktem logistycznym czy nawiązaniem do tradycji – sygnalizowało nowe miejsce i nową rolę Niemiec w Europie. Jest zrozumiałe, że wśród niemieckich sąsiadów – państw małych i średnich – odzywają się głosy, że rola Niemiec jest zbyt wielka.

Akcentowana jest zasada równości państw. I słusznie: otóż narody są równe, ale wobec prawa. Natomiast rola np. Stanów Zjednoczonych w świecie jest nieporównanie większa niż rola Niemiec, a Niemiec z kolei – jest nieporównanie większa niż Luksemburga. Helmut Kohl opowiadał, że przed podjęciem jakiejś decyzji w sprawach Unii Europejskiej, stawiał sobie pytanie, czy dane rozwiązanie jest do przyjęcia dla Luksemburga. Jeśli tak – to dla Niemiec również. W tym myśleniu były kanclerz wykazał polityczną mądrość. Jeżeli następcy Kohla będą kierowali się podobną zasadą, Niemcy mogą sprawić, że UE będzie miała wielkie perspektywy, by stać się silną instytucją.

Adam Daniel Rotfeld, appointed Poland's new foreign minister by President Aleksander Kwasniewski, on Wednesday, 05 January 2005. Earlier the president recalled Wlodzimierz Cimoszewicz from the post. EPA/Jacek Turczyk +++(c) dpa - Bildfunk+++
prof. Adam Daniel RotfeldZdjęcie: picture-alliance/dpa

Jak z tej perspektywy ocenia Pan Profesor Angelę Merkel?

- Kanclerz Angela Merkel jest w mojej opinii największym politycznym osiągnięciem Helmuta Kohla. To, że ją dostrzegł i wypromował na swoją następczynię. Merkel w swoim postępowaniu jest rozważna i nieporównanie bardziej odpowiedzialna niż większość dzisiejszych polityków. Rozumie nie tylko Zachód, ale też Wschód, w którym kształtowała się jej obywatelska świadomość. Uznawana jest za jednego z nielicznych polityków europejskich dużego formatu. Również w Polsce cieszy wysokim prestiżem, zarówno w klasie politycznej, jak też w środowisku akademickim, w którym ją znają i pamiętają.

W mediach padają w ostatnim czasie zarzuty, ze Angela Merkel przedkłada partykularne interesy Niemiec nad interes UE…

- Niemcy są przed wyborami. Nie można oczekiwać od polityków, że będą świętymi! Do świętości dążą wszyscy, ale tylko nieliczni są wynoszeni na ołtarze – i to po śmierci.

Świat zimnowojenny był dychotomiczny. Jaka jest współczesna rzeczywistość?

- Ideą, która organizuje dzisiejszy świat jest współzależność. Stany Zjednoczone zależą od Chin, a Chiny – od Stanów. USA zależą od Europy, Europa zależy od Stanów. Myślenie o świecie współczesnym powinno być podporządkowane zrozumieniu tej współzależności – interdependence. Ta idea organizująca myślenie zakłada zaufanie. Na razie jednak zaufania nie ma. Obserwujemy deficyt zaufania. I to właśnie sprawia, że stosunki międzynarodowe są tak niepewne, niejasne, nieprzewidywalne.

Powinniśmy wspólnie zastanowić się nad tym, jak w oparciu o zasadę współzależności zbudować nową konstrukcję, która promowałaby zaufanie. Nie może być ona opracowana czy też narzucona przez jedną stronę, ale musi być wynikiem wspólnego wysiłku, podejmowanego przez tych, którzy są od siebie współzależni. Będzie to długi proces docierania się. Ale jakościowy próg zostanie przekroczony – w moim przekonaniu – dopiero w przypadku konieczności stawienia czoła wielkiemu ryzyku oraz podołania kryzysowi, którego przezwyciężenie stanie się fundamentem nowego ładu.

Pytanie, czy politycy potrafią postawić właściwą diagnozę sytuacji?

- Są politycy, którzy mają świadomość sytuacji, ale decyzje, które musieliby podjąć, często są sprzeczne z oczekiwaniami społecznymi. Gdyby je podjęli nie spotkałoby się to ze zrozumieniem elektoratu, a dla polityka z reguły najważniejszy jest sukces w kolejnych wyborach.

Często politycy nie są w stanie postawić właściwej diagnozy. Demokracja sprawia, że na ogół nie są wybierani ludzie najbardziej kompetentni, o najwyższych walorach moralnych. Zdarza się, że są to populiści i demagodzy. Współczesna elita polityczna w Stanach Zjednoczonych i Europie jest dosyć mierna. Nie można powiedzieć, że są to wybitne osobistości. Nie można np. porównać Silvia Berlusconiego z Alcidem de Gasperim, Konrada Adenauera czy Ludwiga Erharda z obecnym kierownictwem chadecji lub Davida Camerona z Winstonem Churchillem, czy Nicolasa Sarkozy'ego z francuskimi politykami tej miary, co Jean Monet czy Charles de Gaulle.

Czy to są właśnie powody niechęci do podjęcia interwencji w ogarniętej konfliktem Syrii?

- W czasach zimnej wojny Niemcy i cała Europa Zachodnia przyjmowały za rzecz naturalną potrzebę podporządkowania się jednolitej wspólnej polityce NATO, którą formułowały Stany Zjednoczone, zapewniając jednocześnie Europie parasol bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone brały też na siebie odpowiedzialność i koszty neutralizacji zagrożeń. Europa ponosiła je – w znacznie mniejszym stopniu. To był jeden z elementów, który doprowadził do „uwolnienia” europejskich elit od politycznej odpowiedzialności. W Europie przeważa niechęć do podejmowania decyzji, które oznaczałyby nie tylko koszty finansowe, ale pociągałyby za sobą konieczność udziału żołnierzy w pozaeuropejskich misjach i odpowiedzialność za ryzyko utraty przez nich życia. Pytanie, które słyszy się w Niemczech i poza Niemcami brzmi: dlaczego mamy walczyć? Dlaczego nasi żołnierze mają ginąć w Afganistanie? Ginąć za Syrię, za Libię?

A dlaczego?

- Te trzy kraje, które wymieniłem, są rozsadnikiem choroby. Jeżeli nie zostanie wygaszony konflikt w Syrii, to prędzej czy później przerzuci się on na kraje sąsiednie. Z konfliktu lokalnego wojna w Syrii przekształci się w konflikt regionalny z implikacjami globalnymi. Konflikt w Syrii grozi rozprzestrzenieniem się na obszar Turcji. Co więcej – obecny rząd Syrii jest wspierany przez Iran. Syria graniczy z Irakiem. Z kolei Wzgórza Golan są polem stałej militarnej konfrontacji... Innymi słowy, rozwiązanie konfliktu w Syrii leży w interesie wszystkich tych – i nie tylko tych – państw. Rozwiązania trzeba szukać na zasadzie kompromisu między wszystkimi stronami konfliktu. Możemy już dziś powiedzieć, że z rozwiązania nikt nie będzie zadowolony. Wszyscy będą uważali, że to jest kompromis – zgniły kompromis... Musimy nauczyć się z tym żyć. Czasy zwycięzców i pokonanych należą do przeszłości. Lekcja Iraku polega na tym, że dziś już wiemy, że kompromisowe rozwiązania są mało efektowne, ale wartości kompromisu są dla ludzi i świata lepsze niż efektowne militarne zwycięstwa.

Rozmawiała Daina Kolbuszewska

red.odp.: Małgorzata Matzke

*prof. Adam D. Rotfeld - negocjator i badacz stosunków międzynarodowych, były minister spraw zagranicznych Polski, członek Grupy Ekspertów do przygotowania koncepcji strategicznej NATO 2020 oraz współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych.