1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Albania tonie w śmieciach

Aleksandra Jarecka12 sierpnia 2013

Bezpańskie wysypiska śmieci są nieodłącznym elementem krajobrazu w Albanii. Kraj importuje wysortowane odpady oraz złom rzekomo w celu utylizacji. Ekolodzy oraz opozycja biją na alarm.

https://p.dw.com/p/19NiN
Müllkippe bei Shkodra im Norden Albanien
Wysypisko śmieci w ShkodraZdjęcie: DW/J. von Mirbach

Jak daleko sięgnąć wzrokiem, wszędzie widać hałdy śmieci, czy to w zagłębieniach terenu, na brzegach rzek, na obrzeżach stolicy Tirany, czy w mieście portowym Durres nad Adriatykiem. Nie tylko osoby prywatne, lecz również gminy wyrzucają śmieci gdzie popadnie, a Durres nie posiada dotąd legalnego wysypiska. Śmieci tego 200-tysięcznego miasta lądują najczęściej na okolicznych polach. Grzebią i ryją w nich nie tylko świnie i kozy, lecz także romskie rodziny, które szukają plastiku, papieru, metali oraz innych, nadających się do przetworzenia materiałów. By znaleźć pożądane metale Romowie podpalają wysypiska, a szkodliwe substancje zatruwają otoczenie dostając się do wody i powietrza.

Ekolodzy biją na alarm

Lavdosh Ferruni jest jednym z nielicznych ekologów w Albanii i od dawna krytykuje nielegalne wysypiska. Bez skutku. - W ostatnich 23 latach nastąpiła eksplozja konsumpcji w Albanii, za którą nie nadąża jednak infrastruktura. Produkujemy więcej śmieci, niż możemy ich przerobić- tłumaczy ekolog.

Schweine auf Nahrungssuche auf einer Müllkippe in der Nähe von Durres
Świnie znajdują na wysypisku zawsze coś do zjedzeniaZdjęcie: DW/J. von Mirbach

W kraju istnieją tylko dwa wysypiska śmieci odpowiadające normom unijnym, jedno w Tiranie i drugie na północy Albanii, w Bushat.

Tymczasem Albania importuje dodatkowo wysortowane odpady plastikowe oraz złom metalowy z Włoch. Jak poinformowało albańskie ministerstwo ds. ochrony środowiska, w 2011 r. z Włoch sprowadzono 20 tys. ton takich odpadów. Ponieważ urzędy celne sprawdzają te dostawy tylko wyrywkowo, ekolog Lavdosh Ferruni obawia się, że mogą one zawierać również trujące odpady. Ani ministerstwo ochrony środowiska, ani urzędy celne nie mogą dać gwarancji, że jest inaczej.

O problemach Albanii z wysypiskami śmieci wie też Wolfgang Krause, który do niedawna jeszcze pracował jako menedżer na wysypisku na północy Albanii. Na zlecenie niemieckiej firmy zajmującej się utylizacją śmieci zbudował wysypisko oraz urządzenia do przetwarzania odpadów. W imieniu firmy zainwestował 0,5 mln euro. Następnie zawarł umowy z okolicznymi gminami, które za pozbycie się tony śmieci płacą siedem euro. Krause zamierzał sortować dostarczone odpady, a odzyskany plastik sprzedawać dalej po 60 euro za tonę. Te dochody miały być głównym źródłem utrzymania wysypiska.

Der Müllmanager Wolfgang Krause
Menedżer Wolfgang KrauseZdjęcie: DW/J. von Mirbach

Referendum ma zatrzymać import śmieci

Tymczasem plany się nie powiodły, bo zabrakło śmieci i wysypisko jest już prawie puste. Przy tym główny potencjalny dostawca śmieci, miasto Shodra produkuje miesięcznie 2 tys. ton odpadów. - Okazuje się jednak, że gminy wciąż najchętniej wyrzucają śmieci na brzeg rzeki i czekają, aż na wiosnę spłyną one do morza – tłumaczy Wolfgang Krause. W ten sposób gminy oszczędzają pieniądze.

Tymczasem ekolodzy oraz socjalistyczna opozycyjna partia PS doprowadziły do tego, że w grudniu br. odbędzie się referendum w celu zastopowania przynajmniej importu śmieci. Jednak sam zakaz wwozu nie rozwiąże problemu, bowiem ku ubolewaniu ekologów zanieczyszczenie środowiska własnymi odpadami pozostanie.

Johan von Mirbach / Alexadra Jarecka
red. odp.: Elżbieta Stasik