Śledztwo przeciwko blogerom Netzpolitik umorzone
10 sierpnia 2015Zarzut wobec dwóch blogerów śledczych, którzy opublikowali w serwisie netzpolitik.org poufne informacje kontrwywiadu brzmiał: zdrada stanu. Prokurator Generalny Harald Range usunięty ze stanowiska przez ministra sprawiedliwości za wszczęcie śledztwa przeciwko nim, musiał odejść na wcześniejszą emeryturę. Przedtem nie omieszkał nazwać ingerowania polityki w dochodzenie atakiem na niezależność prokuratury.
Następca Rangego, Gerhard Altvater poinformował w poniedziałek (10.08.2015), że umorzył śledztwo przeciwko blogerom. Jak zaznaczył, w ocenie prokuratury i ministerstwa sprawiedliwości nie chodzi w przypadku opublikowanych treści o tajemnice państwowe w rozumieniu kodeksu karnego.
Nie umorzono natomiast śledztwa przeciwko „nieznanej jeszcze osobie, mającej dostęp do tajemnic zawodowych”, informatorowi obu blogerów. Osobie tej stawia się zarzut złamania tajemnicy służbowej.
Chronologia afery
Cała sprawa zaczęła się w lutym od publikacji przez serwis netzpolitik.org tajnych planów Niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji. Autorzy tekstu – blogerzy Markus Beckedahl, szef Netzpolitik i Andre Meister informowali, że niemiecki kontrwywiad zamierza na szeroką skalę analizować treści w niem. internecie, czyli inwigilować obywateli.
Urząd Ochrony Konstytucji doniósł do prokuratury o ujawnieniu przez „nieznane osoby” tajemnic państwowych. W maju prokurator generalny Harald Range zdecydował o wszczęciu kolejnego postępowania tym razem przeciw blogerom. Pod koniec czerwca dostali oni oficjalne zawiadomienie o śledztwie. To wzburzyło polityków i opinię publiczną. Nie pozostawiono na prokuratorze suchej nitki. W sprawę zaangażował się minister sprawiedliwości Heiko Maas, który zgodnie z niemieckim prawem nie może wywierać nacisków na prokuraturę, a jednak wywierał i skrytykował postawienie blogerom zarzutu zdrady stanu.
Blogerzy chcą wiedzieć więcej
Bloger i założyciel serwisu netzpolitik.org Markus Beckedahl powiedział, że umorzenie śledztwa „jest od dawna oczekiwane, lecz nie wystarczy”. – Chcemy konkretnie wiedzieć, czy byliśmy ofiarami inwigilowania podczas trwającego trzy miesiące śledztwa – wyjaśnił bloger. Chce on też „jasności odnośnie tego, kto, co i kiedy w niemieckim rządzie wiedział na ten temat. Ponadto blogerzy serwisu netzpolitik.org żądają wglądu do wszystkich akt śledztwa, czego prokuratura odmawia ich adwokatom. – Bez tego śledztwo nie jest dla nas jeszcze zakończone- zaznaczają.
Wyjaśnienia całej afery domagają się także organizacje zawodowe dziennikarzy w Niemczech i „Reporterzy bez granic". Deutscher Journalisten Verband (DJV) wskazał na konieczność nowego zdefiniowania zdrady stanu oraz ochronę dziennikarzy przed odpowiedzialnością karną.
dpa, epd /Barbara Cöllen