Przedmieścia Kijowa: gruzy, masowe groby i strach o bliskich
13 kwietnia 2022Widok jest przerażający. Po wycofaniu się wojsk rosyjskich ulice niegdyś kameralnego Hostomelu, jednego z przedmieść w północno-zachodniej części Kijowa, są opustoszałe. Kontrast nie mógłby być bardziej jaskrawy. Na drzewach widać pierwsze kwiaty, słychać wiosenny śpiew ptaków, ale też skrzypienie połamanych żelaznych słupów ulicznych i szczekanie bezdomnych psów, które włóczą się bez właścicieli. Na asfalcie leżą zerwane linie energetyczne i fragmenty roztrzaskanych ogrodzeń. Pod stopami nieustanie chrzęści szkło. Wszędzie widać spalone domy, garaże i samochody. Większość pięciopiętrowych budynków jest pozbawiona dachów. Brakuje też okien wybitych przez fale uderzeniowe i ostrzał. Na jednym z zachowanych balkonów powiewa na wietrze pozostawione w pośpiechu pranie. Przez cały czas pobytu w Hostomelu można było zobaczyć tylko jednego mężczyznę i kobietę w średnim wieku, którzy z nadzieją spoglądali na mijające ich autobusy z dziennikarzami.
Linie lotnicze Antonov: zniszczone marzenie
Lotnisko Hostomel, położone około 20 kilometrów od Kijowa, było bazą linii lotniczej Antonow Airlines, znanej z samolotów towarowych, w tym największego samolotu na świecie Antonow An-225 „Mrija” (Marzenie). Wjazd na lotnisko został poważnie uszkodzony w wyniku ostrzału.
Nieuszkodzona została jedynie tablica z portretem konstruktora Olega Antonowa, od którego nazwiska pochodzi nazwa firmy budującej samoloty towarowe i komercyjne. Wokół lotniska leżą ogromne ilości spalonego rosyjskiego sprzętu wojskowego. Widać kratery po eksplozji pocisków. Po wielodniowym ostrzale bramy, ściany i dachy hangarów są podziurawione jak sito. Z największego samolotu towarowego świata An-225 „Mrija” pozostał jedynie dziób i skrzydła z pozostałościami sześciu silników. Środek ogromnej maszyny zionie dziurą po wypalonym wnętrzu. Dziennikarze mogą fotografować ten straszny widok, ale bez zbliżania się do wraku, ponieważ teren lotniska jest wciąż usiany pociskami z ciężkich karabinów maszynowych i niewybuchami. − Dopiero po zakończeniu ich usuwania eksperci będą mogli zbadać samolot i wyjaśnić przyczynę pożaru − powiedział minister spraw wewnętrznych Ukrainy Denys Monastyrski, który towarzyszy dziennikarzom.
Hostomel: Skutecznie broniony, ale opustoszały
Jak twierdzi, rosyjscy najeźdźcy zajęli lotnisko już pierwszego dnia ataku na Kijów, 24 lutego. Kilkadziesiąt rosyjskich śmigłowców bojowych przeleciało na bardzo niskiej wysokości – dlatego niewidocznych na radarach - nad Zalewem Kijowskim. Następnie w Hostomelu wylądowali pierwsi z około 500 spadochroniarzy.
− W niezwykle brutalnej walce ukraińskim obrońcom udało się zestrzelić sześć helikopterów wroga − mówi minister spraw wewnętrznych. Zginęły setki spadochroniarzy. Następnie ukraińskie wojsko użyło wyrzutni rakietowych, aby zniszczyć elitarną jednostkę czeczeńskiego władcy Ramzana Kadyrowa i cały jej sprzęt. Według Monastyrskiego Rosjanie wysłali później tak wiele dodatkowych oddziałów, że udało im się zdobyć lotnisko i miasto. Hostomel miał służyć jako lądowisko dla rosyjskich wojskowych samolotów transportowych, dla wojsk, które miały zdobyć i zająć Kijów. Jednak Ukraińcy wysadzili w powietrze lądowisko i po zaciętych walkach zmusili najeźdźców do odwrotu. Ale zdaniem Monastyrskiego niebezpieczeństwo dla Kijowa nie zostało zażegnane. − Przygotowujemy się do nowych możliwych ataków – powiedział.
Bucza: Teraz trzeba zidentyfikować ciała
Hostomel łączy się bezpośrednio z miejscowością Bucza. Granicę administracyjną wyznacza jedynie park miejski. Ale kontrast między nimi jest zadziwiający. Tydzień po wyzwoleniu Buczy spod okupacji rosyjskiej znów tętni tam życie. Na ulicach widać ludzi i cywilne samochody, jest też więcej zachowanych domów niż w Hostomelu. Jednak uszkodzone budynki i zniszczone supermarkety, a także blokady dróg wciąż przypominają o walkach.
Jednak to wrażenie spokoju jest złudne. W pamięci mieszkańców miasta, a także na całym świecie wciąż żywe są zdjęcia martwych ciał na ulicach Buczy. Podczas gdy przedsiębiorstwa użyteczności publicznej sprzątają ulice, ekshumowane są groby i ujawniane jest coraz więcej dowodów na zabijanie cywilów.
Autobusy z dziennikarzami zatrzymują się przy cerkwi prawosławnej. Obok z głębokiego dołu ekshumowane są właśnie ciała zabitych. Leżą teraz w czarnych plastikowych workach. Miejscowy pop mówi, że wielu mieszkańców Buczy, którzy stracili kontakt z bliskimi, z lękiem przygląda się masowym grobom. − Mają nadzieję, że wśród zmarłych nie ma ich krewnych, że może są w niewoli lub w szpitalach, ale przeżyli − mówi duchowny. Worki z ciałami są nadal otwarte i widać twarze zmarłych, z których większość już sczerniała.
Andrij Niebytow komendant policji obwodu kijowskiego powiedział dziennikarzom, że do tej pory w grobie obok kościoła znaleziono ciała 40 osób. Za zgodą rosyjskich okupantów zbierał je na ulicach pracownik przedsiębiorstwa komunalnego. −Teraz przekazujemy ciała do zakładu medycyny sądowej − powiedział Niebytow. − Wiele ma rany postrzałowe głowy lub ciała. Można powiedzieć, że zostali zabici bezpośrednio z broni maszynowej lub karabinów snajperskich.
Według komendanta osoby zabite to mężczyźni i kobiety w różnym wieku, z wyjątkiem dwóch wojskowych. − Oprócz tych 40 ciał, do zakładów medycyny sądowej przywieziono już ponad 400 innych z całego obwodu kijowskiego. Spośród nich ponad 360 pochodzi z Buczy, Hostomelu i Irpienia − mówi Niebytow. Ale to jeszcze nie koniec poszukiwań. − Wielu ludzi zostało pochowanych w ogrodach, ponieważ pod ostrzałem nie można było ich przenieść na cmentarze.