„Die Welt”: Merkel o mało nie zamknęła granic
5 marca 2017We wrześniu 2015 kanclerz Merkel dla wielu była bohaterką, dla innych nieobliczalną polityk, bo jak zarzucali jej krytycy, nie potrafiła konsekwentnie uchronić Niemiec przed napływem uchodźców.
Lecz jak zbadał jeden z dziennikarzy „Die Welt”, w decydujących dniach kryzysu uchodźczego we wrześniu 2015, rząd Niemiec nosił się z poważnym zamiarem zamknięcia granic kraju. Jak Robin Alexander pisze w swojej książce „Die Getriebenen”, która wkrótce ukaże się na niemieckim rynku, zrekonstruował on, że Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych już sformułowało odpowiedni rozkaz dla Policji Federalnej, lecz w ostatniej chwili go jednak zmieniło.
Dramat na Dworcu Keleti
4 września 2015 decyzję o niezamykaniu granic kanclerz Merkel uzasadniała tym, że humanitarna sytuacja uchodźców, którzy utknęli na dworcu w Budapeszcie była zbyt paląca, by nie wpuścić ich do RFN. W następnych dniach rząd próbował ponoć jednak znów zapanować nad sytuacją na granicach.
Według informacji uzyskanych przez dziennikarza „Die Welt”, 12 września 2015 miała miejsce konferencja telefoniczna z udziałem kanclerz Merkel, szefa Urzędu Kanclerskiego Petera Altmeiera, szefa MSW Thomasa de Maiziere'a, szefa CSU Horsta Seehofera, szefa MSZ Franka-Waltera Steinmeiera oraz wicekanclerza Sigmara Gabriela. W czasie konferencji ustalono, że następnego dnia wprowadzone zostaną kontrole graniczne oraz że uchodźcy nie będą przepuszczani przez granicę.
MSW nie mogło dać wymaganej gwarancji
W rozkazie do Policji Federalnej wyraźnie napisano, że służby graniczne mają odsyłać migrantów bez dokumentów także w przypadku, gdyby chcieli oni wystąpić o azyl. Aby sprostać gigantycznemu zadaniu zabezpieczenia granic, Policja Federalna już nawet nocą autobusami i helikopterami przerzucała funkcjonariuszy na granice. Jednak przed wypełnieniem rozkazu berlińskie MSW zaczęło mieć wątpliwości natury prawnej.
Jak w swej książce wyjaśnia Robin Alexander, minister spraw wewnętrznych de Maiziere opuścił zespół planujący w MSW wypełnienie rozkazu, aby telefonicznie naradzić się z kanclerz Merkel. Szefowa rządu nie podjęła konkretnej decyzji, tylko zażądała, by decyzja o zamknięciu granic miała podstawy prawne i by można było bronić jej przed sądem. Chodziło też o to, by nie pojawiły się drastyczne zdjęcia działań policji i wojska przeciwko uchodźcom, które mogłyby zaszokować opinię publiczną.
W drugiej rozmowie telefonicznej szef MSW ponoć także nie uzyskał jednoznacznej decyzji partnerów koalicyjnych. Grupa naradzająca się w MSW doszła do wniosku, że niemożliwe jest udzielenie wymaganej gwarancji prawnej, w związku z czym złagodzono rozkaz przystąpienia do działań przez Policję Federalną. Zdecydowano o wprowadzeniu kontroli granicznych, lecz osoby zgłaszające na granicy zamiar wystąpienia o azyl miały być wpuszczane do Niemiec, niezależnie od tego, skąd przybywały.
„Bez wymaganych gwarancji ani kanclerz, ani minister spraw wewnętrznych nie byli gotowi do zarządzenia zamknięcia granic, co zostało ustalone z partnerem koalicyjnym poprzedniego dnia” – pisze „Welt am Sonntag” awizując ukazanie się na rynku książki „Die Getriebenen”, wyjaśniającej sytuację w kulminacyjnym momencie kryzysu uchodźczego.
KNA / Małgorzata Matzke